Miły akcent na koniec eliminacji. Polacy rozbili rywali

Drugi mecz Marcina Lijewskiego w roli selekcjonera (i pierwszy na polskiej ziemi) znacznie lepszy niż wyjazdowy we Włoszech. Na zakończenie eliminacji mistrzostw Europy 2024 polscy szczypiorniści pokonali w Ostrowie Wielkopolskim Łotyszy 31:14.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Dawid Dawydzik w akcji PAP / Tomasz Wojtasik / Dawid Dawydzik w akcji
Z kadrowiczów i selekcjonera zeszła już presja, swoje zadanie wykonali trzy dni temu we Włoszech, gdzie po twardym boju zapewnili sobie awans do mistrzostw Europy 2024. Mecz z najsłabszymi w grupie Łotyszami mógł zostać wykorzystany jako materiał do analizy na przyszłość, stąd trochę zmian w składzie i ustawieniu.

Marcin Lijewski postawił na środku obrony na Kamila Syprzaka, co w kilku poprzednich latach praktycznie się nie zdarzało. Obrotowy, choć brylował w barwach PSG, grał stosunkowo mało w reprezentacji Patryka Rombla, a za argument często wskazywano jego postawę w roli defensora. Nowy selekcjoner sprawdził Syprzaka w środku, test wypadł nieźle, chociaż na tle Łotyszy nie można wyciągać daleko idących wniosków. Na pewno Polaków należy chwalić za grę z kołowymi - jeśli nie z Syprzakiem, to z Dawidem Dawydzikiem, sprawdzały się też warianty z wbiegnięciem na koło skrzydłowych czy Piotra Jędraszczyka.

Selekcjoner rotował składem, na środku sprawdzał Arkadiusza Ossowskiego, debiutanckiej tremy pozbył się wystawiony w roli jednego z głównych obrońców Ksawery Gajek, któremu szczególnie zależało na dobrym występie przed własną widownią. Publiczność w Ostrowie - tak jak przyzwyczaiła w meczach PGNiG Superligi - dała popis, zbudowała świetną atmosferę i wydaje się, że ten ośrodek jeszcze ugości kadrę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polski koszykarz zszokował. "Prawdziwe czy oszukane?"

Przewaga Polaków nie podlegała dyskusji, padały łatwe bramki po rzucie do posterunku opuszczonego przez Egdarsa Kuksę, Marcel Jastrzębski ozdabiał spotkanie swoimi interwencjami. Trzeba też jednak oddać łotewskiemu golkiperowi, że miał swoje momenty chwały, gdy zatrzymał z karnego Arkadiusza Morytę i Kamila Syprzaka. - Tam w bramce nie stoi kierowca - grzmiał podczas przerwy Marcin Lijewski.

Nowością była obecność na prawym rozegraniu praworęcznego Pawła Paterka, zresztą ten wariant chyba będzie poważnie brany pod uwagę, bo po przerwie na prawej stronie pojawił się Michał Olejniczak. Dotychczasowy podstawowy środkowy we Włoszech w ogóle nie wyszedł na boisko. Jastrzębskiego w bramce zmienił Jakub Skrzyniarz i dał reprezentacji spokój, co trochę... martwiło pomimo wysokiego prowadzenia. Polaków dopadła mała zadyszka w pierwszych 10 minutach drugiej połowy i gdyby nie Skrzyniarz, to Łotysze zaczęliby zbliżać się do Biało-Czerwonych.

Dwa przegrane pojedynki z Kuksą nie zdeprymowały Moryty. Kapitan tradycyjnie nie zawodził i punktował Łotyszy, którym zabrakło sił i głębi składu. Ich liderzy nie pojawili się w Ostrowie, odmłodzony zespół zaczął wyraźnie odstawać. Zaledwie pięć rzuconych bramek po przerwie najlepiej świadczy o ich cierpieniach. Na tle Polaków byli rywalem z innej europejskiej półki.

Polska - Łotwa 31:14 (16:9)

Polska: Jastrzębski, Skrzyniarz - Moryto 6, Jędraszczyk 4, Syprzak 2, Przytuła 2, Komarzewski 3, Gajek 2, Olejniczak 2, Sićko 4, Paterek 1, Ossowski 1, Dawydzik 3, Czapliński 1, Daszek, Bis

Łotwa: Kuksa, Lebedevs - Pilpuks 2, Uzans 2, Kreicbergs 2, Serafimovics 2, Juzups 3, Kalnins 1, Rogonovs 1, Kusners 1, Krumins, Ozols, Bors, Jonuska, Suleiko, Meiksans

Czy jesteś zadowolony/-a z występów Polaków pod wodzą Marcina Lijewskiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×