ME: trudny pierwszy dzień Biało-Czerwonych
Reprezentacje Polski pierwszego dnia mistrzostw Europy w piłce ręcznej plażowej w Starych Jabłonkach 2019 rozegrały razem cztery spotkania. Niestety, jedynym triumfem było pokonanie Szwedów przez panów. Panie zaś przegrały oba spotkania.
Wyszarpany triumf ze Szwecją
Męska kadra trenera Jarosława Knopika trafiła do grupy D razem z Francją, Czarnogórą, Węgrami oraz Szwecją. Pierwszego dnia imprezy zmierzyli się ostatnimi dwiema ekipami.
Starcie z Madziarami Polacy przegrali 1:2 po serii shoot-outów. - Węgrzy w pierwszym secie byli jednak bardzo skuteczni, w drugim pokazaliśmy już wypracowane rzeczy w obronie i set był pod naszą kontrolą. Shoot-outy nie poszły natomiast po naszej myśli - powiedział po nim selekcjoner.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Brakuje mi sportu, ale dziś liczy się tylko rodzinaRewanż miał nastąpić po południu na Szwedach. Zaczęło się dobrze, od wysoko wygranego seta (18:10). Drugi padł już jednak łupem rywali i znów o losie Biało-Czerwonych miały zadecydować shoot-outy. Tym razem to nasi reprezentanci lepiej wytrzymali presję i serię wygrali 8:6.
Bohaterem shoot-outów był Łukasz Zakreta, który obronił decydującą piłkę. - Jest to bardzo ważne zwycięstwo. Pierwszy mecz nas nie załamał, bo był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Zabrakło nam szczęścia. Byliśmy ewidentnie lepsi od Szwedów. Zwycięstwo na pewno nas podbuduje i w następnych meczach damy z siebie jeszcze więcej niż teraz - powiedział po spotkaniu bramkarz.
Dwa punkty dają kadrze czwarte miejsce w pięciozespołowej grupie. Do kolejnej fazy awansują trzy ekipy, więc wszystko zależy od środowych meczów z Francją (12.00) oraz Czarnogórą (16.00).
Polska - Węgry (mężczyźni) 1:2 (22:27, 21:12, 6:10)
Polska - Szwecja (mężczyźni) 2:1 (18:10, 15:19, 8:6)
Falstart "sreberek"
Broniąca wicemistrzostwa Europy kadra trenera Marka Karpińskiego z Iwoną Niedźwiedź w składzie początku mistrzostw nie może zaliczyć do udanych. Biało-Czerwone uległy kolejno Węgierkom (0:2) oraz Portugalkom (1:2).
W starciu z Madziarkami Polki łatwo wypuściły przewagę w drugim secie przez prosty błąd techniczny 10 sekund przed końcem partii. Rywalki wykorzystały szansę i zamknęły mecz. - W pierwszym secie było trochę błędów wynikających z nerwów. W drugim secie dziewczyny weszły na dobre tory, ale w końcówce zabrakło im chłodnej głowy. Szkoda tej niewykorzystanej ostatniej akcji, ale jesteśmy wciąż w grze i wierzę, że ten wynik zadziała na drużynę motywująco - analizowała trener-asystent Karolina Peda.
Na tyle, że w drugim spotkaniu Biało-Czerwone doprowadziły do shoot-outów. W nich lepsze okazały się jednak Portugalki. - Zabrakło nam odporności psychicznej. Jak zwykle, przy shoot-outach decyduje psychika. Stres, presja, odpowiedzialność, świadomość tego, na jakich zawodach dziewczyny grają, sprawiły, że zabrakło nam dwóch milimetrów przy rzutach i to było decydujące - mówił selekcjoner Karpiński.
Przed środowymi grami (z Cyprem o 9.00 i Francją o 13.00) Polki mają nóż na gardle. W Grupie B zajmują obecnie, podobnie jak panowie, czwartą lokatę, jednak mają zerowy dorobek punktowy. By awansować, muszą wygrać oba spotkania.
Polska - Węgry (kobiety) 0:2 (11:15, 15:16)
Polska - Portugalia (kobiety) 1:2 (18:24, 22:20, 4:6)
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.