Zabrakło dokładności w zespołowym ataku Białej Gwiazdy.

Jeszcze szanse na rozstrzygnięcie meczu.

Doliczone siedem minut.

Pojawiają się kolejni zmiennicy, jednak nie zmienia się wynik.

Dopiero w 83. minucie ponownie zapachniało wyrównaniem. Dejvi Bregu nie pokonał groźnym strzałem bramkarza z Płocka.

Jarosław Jach również nerwowo, ale miał za plecami Bartłomieja Gradeckiego.

Pogubił się Marcin Biernat i podarował Białej Gwieździe korner. Inna sprawa, że podopieczni Alberta Rude nie skorzystali z prezentu, jednak Nafciarze powinni zachowywać wręcz rewolucyjną czujność.

Przerwa w grze jest spowodowana urazem Marcina Biernata.

Już tylko kwadrans regulaminowego czasu i tyle nadziei na zapunktowanie zespołu z województwa małopolskiego.

Bronią całym zespołem podopieczni Dariusza Żurawia.

Ponownie pokazał się Fryderyk Gerbowski i miał ochotę na skompletowanie dubletu. Tym razem autorowi jedynego gola zabrakło dokładności. Piłka została odprowadzona wzrokiem Alvaro Ratona poza boisko.

Gospodarze na prowadzeniu. 1:0 w Płocku!

Biała Gwiazda w natarciu i szuka sposobu na doprowadzenie do remisu. Strzelali Angel Rodado oraz Kacper Duda, jednak obaj nie pokonali skoncentrowanego i solidnie już rozgrzanego Bartłomieja Gradeckiego.

Godzina meczu za drużynami i komplikuje się sytuacja Białej Gwiazdy.

Kolejna akcja przerwana gwizdkiem, tym razem z powodu faulu Szymona Sobczaka.

Wisła Kraków próbuje podkręcić tempo po zmianie stron. Angel Baena dał sygnał do ataku indywidualnym rajdem, który zakończył się strzałem prosto w Bartłomieja Gradeckiego.

Dłuższe rozegranie przyjezdnych zostało przerwane przez sędziego asystenta z powodu spalonego Szymona Sobczaka.

Wisła Kraków nie wykorzystała okazji do zagrożenia przeciwnikom z rzutu wolnego przyznanego za przewinienie Fryderyka Gerbowskiego. W taki sposób podopieczni Alberta Ruda nie zdobędą gola na miarę przełomowego zwycięstwa.

Alan Uryga zachował się nieodpowiedzialnie we własnym polu karnym. Nie miało to przykrych konsekwencji dla całego zespołu z Krakowa.

Na razie szkoleniowcy nie zdecydowali się na zamieszanie w wybranych przed rozpoczęciem spotkania jedenastkach.

Piłkarze powrócili z szatni na boisko.

Nafciarze postawili mocny opór.

Pierwsza połowa na zero.

Wojciech Myć nie zdecydował się na przedłużenie pierwszej połowy spotkania, która choć bezbramkowa, była całkiem energiczna i pozbawiona zbędnych pauz. W przerwie piłkarze obu zespołów mają za zadanie przede wszystkim nastawić celowniki, jeżeli nie zamierzają po raz drugi w sezonie zremisować ze sobą bezbramkowo.

Bartłomiej Gradecki z drobnymi problemami, jednak poradził sobie w strzeleniem w jego pole bramkowe zaproponowane przez Angela Rodado.

Pozostało zaledwie pięć minut rywalizacji w pierwszej połowie spotkania, pojawia się drobne zdenerwowanie na trybunach.

Biała Gwiazda kazała czekać na celne i niebezpieczne uderzenie do 39. minuty. W niej wymieniła kombinacyjnie podania na połowie przeciwnika, co stworzyło przestrzeń do oddania strzału Kacprowi Dudzie. Ten nie zawahał się, jednak dobrą próbą nie pokonał czujnego Bartłomieja Gradeckiego.

Szymon Sobczak na połowie przeciwnika, jednak doświadczonemu napastnikowi zabrakło wsparcia. Powrócili na czas gospodarze, a całe zamieszanie zakończyło się przewinieniem na Marcusie Haglindzie-Sangre.

Nie brakuje strzałów w dalszej fazie meczu, po obu stronach stadionu, ale piłkarzom ofensywnym brakuje dokładności. Często zanosiło się na egzamin dla Bartłomieja Gradeckiego, albo Alvaro Ratona, jednak piłka szybowała po uderzeniach poza bramki.

Szarżował na połowie przeciwnika Angel Rodado, jednak blisko był czujny Wojciech Myć. Odgwizdał on przewinienie nacierającego napastnika. Od rzutu wolnego w tych okolicznościach Wisła Płock.

Dwa bezbramkowe kwadranse za Wiślakami.

Joseph Colley imponuje spokojem wewnątrz pola karnego zespołu z Krakowa. Ponownie poradził sobie z dośrodkowaniem i nie pozwolił na jego zakończenie strzałem Łukaszowi Sekulskiemu.

Wisła Kraków pogubiła się w jednym z ataków kombinacyjnych. Odetchnęli w tych okolicznościach płocczanie zarówno na boisku, jak i na trybunach.

Sporo strzałów w meczu, ale generalnie niedokładnych. Jarosław Jach wparował w pole karne przeciwnika przy okazji rzutu rożnego, jednak nie przymierzył pod poprzeczkę w bramce Alvaro Ratona.

Pokazał się Angel Rodado. Kopnięta przez powracającego po kontuzji zawodnika piłka poleciała ponad bramką strzeżoną przez Bartłomieja Gradeckiego.

Joseph Colley ustawił się w odpowiednim punkcie własnego pola karnego i poradził sobie z dośrodkowaniem.

Odpowiedział swoim atakiem Szymon Sobczak. Nie poradził sobie z twardo stojącym na nogach Marcinem Biernatem, jednak przyjezdni zaznaczyli już swoją obecność na połowie przeciwnika.

Bezbramkowy kwadrans meczu za zespołami.

Groźniejsi na początku meczu byli gospodarze z Płocka, którzy mogą pochwalić się dobrym bilansem na własnym stadionie. Pierwsza szarża Dawida Kocyły została jeszcze poskromiona przez obrońców, ale już natarcie Davida Niepsuja zakończyło się niedokładnym uderzeniem. Wahadłowy Nafciarzy powinien chyba próbował uruchomić podaniem najskuteczniejszego w zespole Łukasza Sekulskiego.

Podanie przecinające pole karne gospodarzy w wykonaniu Mikiego Villara. Piłka uciekła gościom i została wyłapana przez czujnego na przedpolu Bartłomieja Gradeckiego.

Nieudane rozegranie zespołu z Płocka i wznowienie zostało przyznane Alvaro Ratonowi. Podopieczni Dariusza Żurawia od razu nacisnęli wysokim pressingiem i postanowili zmusić bramkarza przeciwnika do dalekiego wykopnięcia piłki.

Podanie do rozpędzonego Dawida Kocyły. Blisko napastnika z Płocka znalazło się dwóch przeciwników i nie pozwolili oni na zakończenie rajdu uderzeniem.

Gospodarze w niebieskich strojach z białymi elementami. Z kolei przyjezdni w czerwonych koszulkach, a do tego w białych spodenkach oraz getrach.

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)

Piłkarze wychodzą z szatni na boisko.

W drugim, sobotnim meczu w Fortuna I lidze dojdzie do spotkania imienniczek. Wisła Płock podejmie Wisłę Kraków. Obu zespołom na razie nie udało się przebić nawet do strefy barażowej o awans do PKO Ekstraklasy. Dlatego mocno potrzebują punktów w bezpośrednim pojedynku, który rozpocznie się za kilka minut.