GKS Katowice - Arka Gdynia 3:2 (wypowiedzi pomeczowe)

GKS Katowice w kolejnym meczu u siebie pokonał już drugiego z głównych faworytów do awansu, tym razem Arkę Gdynia. Katowiczanie zrehabilitowali się tym meczem za porażkę sprzed tygodnia ze Stalą Stalowa Wola. Arka przegrała natomiast swój drugi mecz z rzędu, a w trzecim kolejnym nie potrafiła odnieść zwycięstwa. Po meczu zawodnicy z Gdyni nie byli skłonni do rozmów z dziennikarzami i szybko udali się do szatni. Jedynym, który zgodził się porozmawiać był Marcin Wachowicz. Piłkarze GKS-u, co nie może dziwić, byli po meczu w świetnych nastrojach.

Wiktor Miler
Wiktor Miler

Marcin Wachowicz (Arka Gdynia): Te dwie strzelone bramki wolałbym zamienić na jedną, ale zwycięską. W pierwszej połowie straciliśmy dwie bramki i dopiero wtedy zaczęliśmy grać w piłkę. W drugiej połowie nie dało się grać, była jedna wielka kopanina i to GKS z tego zwycięsko wyszedł. Załamani jesteśmy tym, że przegraliśmy to spotkania i straciliśmy trzy punkty. Trzeba głowę podnieść do góry i walczyć dalej. Atmosfera wokół nas jest napięta, kary finansowe i dymisja trenera, ale nie możemy sobie tego wbijać do głów. Jesteśmy profesjonalistami i gdybyśmy się tym przejmowali to nie uprawialibyśmy tego zawodu. Wychodzimy i gramy swoje. Dzisiaj się akurat nie udało, ale nie ma się czym załamywać i trzeba podnieść głowę i w następnym meczu walczyć o zwycięstwo.

Jacek Gorczyca (GKS Katowice): Mogę powiedzieć ze spokojnym sumieniem, że przy tych bramkach nie miałem szans. Pierwsza bramka, bardzo mocny strzał, piłka odbiła się od słupka, dobitka i byłem bez szans. Druga, to wina boiska. Piłka leciała mi na rękę i w ostatnim momencie podskoczyła, jeszcze lekko ją podbiłem, ale niestety się nie udało. Interwencja w końcówce przy rzucie wolnym to była chyba najcięższa interwencja w tej rundzie. Piłka wpadła w błoto. Może troszkę nieskromnie powiem, ale tutaj wychodzi doświadczenie. Nie próbowałem łapać piłki tylko chciałem ją sparować na róg. Zagraliśmy dzisiaj piękny mecz. Wydaje mi się, że obydwa mecze z Arką Gdynia zasługują na miano najlepszych meczów tej ligi. Miałem okazję wystąpić w obu i były naprawdę świetne. Gramy dalej o awans. Droga jest na razie bardzo daleka, ale gramy dalej i nie możemy robić takich wpadek jak na Stalowej Woli.

Grażvydas Mikulenas (GKS Katowice): Pokazaliśmy dzisiaj, że potrafimy walczyć w obojętnie, jakich warunkach i cieszymy się z tego. Udało się strzelić tą zwycięska bramkę i dowieźć te punkty do końca. Przy stanie 2:0 powinniśmy utrzymać piłkę, grać spokojnie i dowieźć ten wynik do końca pierwszej połowy, a tak zafundowaliśmy sobie horror. Przy golu nie było żadnego palonego, piłka poszła nad odbiorcą i w momencie strzału byłem już przed nim. Mogło być 4:2, goniłem tą piłkę już resztkami sił. Chciałem strzelić, ale się nie udało niestety.

Łukasz Wijas (GKS Katowice): Dostałem dobrą piłkę z lewej strony, przyjąłem, zamknąłem oczy i uderzyłem. No i wpadło. Bardzo z tego się cieszę. Najważniejsze są trzy punkty. Zawaliliśmy mecz na Stalówce totalnie, ale tutaj to odkuliśmy. Lepiej nam się gra z mocniejszym przeciwnikiem niż z słabszymi. Nie wiem jak to określić, ale po prostu z lepszymi gra nam się lepiej. Arka miała nie najlepszy początek tej rundy i tutaj chciała odrobić straty, ale udało się wygrać i trzy punkty zostają w Katowicach. To jest najważniejsze. To był mecz walki, a ja uwielbiam właśnie takie mecze. Czy najlepszy mój mecz? Nie wiem, nie jestem od oceniania. Od tego jest trener, po za tym ja nie lubię się sam oceniać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×