Skandalista, jakiego w kadrze nie było od dawna

Tomasz Hajto, Radosław Majecki, Rafał Gikiewicz - to tylko początek długiej listy osób, którym Kamil Grabara mniej lub bardziej zalazł za skórę. Teraz jednak to jego jest na wierzchu - debiutuje na zgrupowaniu seniorskiej reprezentacji Polski.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Kamil Grabara Getty Images / Lars Ronbog / FrontZoneSport / Na zdjęciu: Kamil Grabara
Kamil Grabara, lat 22, 28 meczów na poziomie Championship, kolejne 59 w duńskiej ekstraklasie. Do tego 3339 napisanych tweetów i niekończąca się liczba konfliktów, którymi mógłby obdzielić wielu znacznie bardziej doświadczonych kolegów.

Jeżeli prawdą jest, że bramkarz "musi być wariatem", to Grabara zdecydowanie ten pierwiastek szaleństwa w sobie ma. Można go lubić lub nie, lecz zdecydowanie nie można powiedzieć, że jest nijaki.

Walka nie byłaby sprawiedliwa

Końcówka 2018 roku. 19-letni Grabara, po wygranej reprezentacji Polski U-21 nad Portugalią, postanowił za pośrednictwem Twittera przypomnieć się Hajcie, który wcześniej mocno krytykował polską młodzieżówkę. Co prawda wówczas byłego obrońcę zaczepiało więcej podopiecznych Czesława Michniewicza, ale to właśnie Grabara zapisał się w pamięci kibiców.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego

Oznaczony Hajto, którego Grabara zapytał czy śpi, postanowił w odpowiedzi spytać, czy obaj są "na Ty".

"Nie graj szefa" - odparł młody golkiper, a jego odpowiedź pokochał internet. Po czasie Grabara odniósł się do tej wymiany zdań w programie "Foot Truck".

- To było czysto humorystyczne, tylko szkoda, że zrobiła się z tego taka "drama" i pan Hajto jakieś głupoty opowiada na mój temat. Nie wiem, w jakim stanie on wtedy jest, ale mówi nieprawdę - komentował.

Bramkarz nie zapomniał jednak tamtej sprzeczki. Gdy rok temu w "Hejt Parku" dostał pytanie o potencjalną walkę z Tomaszem Hajto na gali Fame MMA, to nie szczędził uszczypliwości pod adresem byłego reprezentanta.

- Ja się w miarę dobrze prowadzę, czasami oczywiście piję alkohol, ale nie w takich ilościach, więc po prostu uważam, że to nie byłaby sprawiedliwa walka. Myślę, że bym wygrał, choć pewnie pan Tomasz ma większe doświadczenie w bójkach pod dyskoteką czy pod sklepem - mówił.

Albo gram, albo do widzenia 

Konto twitterowe Grabary to kopalnia mniej lub bardziej barwnych sporów pokroju tego z Hajtą. Młody bramkarz wywoływał kontrowersje jednak nie tylko w internecie.

W przeszłości zawodnik, który teraz jedzie na zgrupowanie jako 3. bramkarz po Wojciechu Szczęsnym i Łukaszu Skorupskim, odmówił takiej roli w reprezentacji do lat 21. Marcin Dorna, który chciał powołać go na rozgrywane w naszym kraju mistrzostwa Europy, musiał pogodzić się z odmową.

- Po co miałbym tam się znaleźć? Szukali kogoś do noszenia piłek? Przecież wiadomo było, że będzie bronił Wrąbel, że nawet Drągowski nie ma szans - mówił w wywiadzie udzielonym "Polsatowi Sport".

- Ja nigdy nie myślę, żeby siedzieć na ławce. Nie przyjeżdżam na kadrę, aby pokazać się w kanale "Łączy nas piłka" - mnie to nie interesuje. Interesują mnie wyzwania na boisku - dodawał.
Na zdjęciu: Kamil Grabara w meczu polskiej młodzieżówki Na zdjęciu: Kamil Grabara w meczu polskiej młodzieżówki
Ostatecznie Grabara u Dorny nie zagrał nigdy. W młodzieżówce zadebiutował dopiero, gdy tę prowadził Czesław Michniewicz. Jednak i u byłego już trenera Legii nie należał do najpokorniejszych, do czego przyznał się na kanale "Foot Truck".

- Jeździłem na kadrę trenera Michniewicza od samego początku. Przyjeżdżałem jako trzeci bramkarz i nie zagrałem w czterech meczach. Następnym razem pewnie bym tego nie zrobił. Już wtedy mówiłem, że jak nie zagram z Danią, nie będzie mnie na następnym zgrupowaniu - mówił Grabara, który w reprezentacji U-21 zadebiutował właśnie w spotkaniu z Duńczykami (3:1).

"Pokazał swoją wartość"

Tak jak bez wątpienia Grabara to jeden z najbardziej kontrowersyjnych polskich piłkarzy, tak jest on również jednym z największych talentów na swojej pozycji w kraju.

Już w 2016 roku, zaledwie 7 dni po swoich 17. urodzinach, odszedł z Ruchu Chorzów do młodzieżowych drużyn Liverpoolu. I wcale nie było tak, że Grabara chwytał ofertę, która mogła mu się już drugi raz w życiu nie trafić. To Liverpool uchodził wówczas za sporego wygranego, bowiem o usługi młodego Polaka miały zabiegać także Manchester City czy Manchester United.  Angielskie media z miejsca ochrzciły go "nowym Dudkiem".

I choć ostatecznie tych nadziei nie spełnił, odchodząc z Liverpoolu bez ani jednego występu w seniorskim składzie, to i tak wciąż ma potencjał, by stać się klasowym bramkarzem. Swoją markę obecnie stara się budować w Danii, gdzie najpierw z dobrej strony pokazał się na wypożyczeniu w AGF Aarhus, a od tego sezonu, już jako pełnoprawny zawodnik klubu, broni barw Kopenhagi.

- Kamil to bardzo utalentowany bramkarz z silnym charakterem i dużymi ambicjami. Nigdy nie jest usatysfakcjonowany, zawsze pcha do przodu, zarówno siebie, jak i kolegów z drużyny. Pokazał swoją wartość zarówno w Danii, jak i na wypożyczeniu w Huddersfield Town - mówił po transferze Polaka dyrektor sportowy FC Kopenhaga Peter Christiansen.

Grabara z miejsca został numerem 1 w bramce klubu ze stolicy Danii. W 23 meczach tego sezonu wpuścił 18 bramek i zachował 9 czystych kont.

Koledzy "po fachu"? Zero litości

Jeżeli ktoś myśli, że wraz z wiekiem Grabara spokorniał, to nic z tych rzeczy.  We wrześniu tego roku ponownie odwiedził "Foot Truck" i ponownie nie zabrakło kontrowersyjnych opinii. Tym razem oberwało się m.in. Rafałowi Gikiewiczowi, który także nie należy do najpokorniejszych piłkarzy.

- On myśli, że jest fajny. Nie chciałbym jednak, żeby on czuł się zbyt ważny, że o nim mówię. Ja mogę być wkur*******, rozumiem takie opinie, ale on jest pięć razy bardziej - mówił Grabara. - Gdyby o mnie mówił takie rzeczy, to mógłby dostać w tubę - dodawał.

Jak jednak podkreślał, jego atak na Gikiewicza był niejako "pozwem zbiorowym", za słowa jakie doświadczony golkiper mówił o niektórych reprezentantach, żaląc się na swój brak powołania.

Grabara jednak też nie zawsze szanował decyzje selekcjonerów. Gdy Jerzy Brzęczek zdecydował się powołać Radosława Majeckiego, Grabara skomentował to jedynie płaczącymi ze śmiechu emotkami. I się zaczęło.

- Jedni się śmieją, drudzy jeżdżą na pierwszą reprezentację - odparował Majecki.

- Umówmy się. Jest w Polsce paru lepszych bramkarzy ode mnie i od Radka Majeckiego. Żaden z nas by nie pojechał, gdyby Łukasz Fabiański był zdrowy. Nie rozumiem tylko tej odpowiedzi. Można było zareagować z żartem, a on do mnie poważnie: "Ja jeżdżę na pierwszą kadrę, a ty na młodzieżówkę". Radek, jeździliśmy razem na U16, U17, U18... I zawsze ja grałem, a ty zawsze siedziałeś - nie pozostał dłużny Grabara.

Teraz ponownie to jego jest na wierzchu. Podczas gdy Gikiewicz czy Majecki poczynania kadry będą oglądać sprzed telewizora, on będzie miał szansę, by na kolejnych treningach przekonać do siebie Paulo Sousę.

Początek meczu Andora - Polska w piątek, 12 listopada, o godzinie 20:45.




Czytaj także:
To ma być pierwszy cel transferowy Xaviego
Napoli w wyjątkowy sposób odda hołd Diego Maradonie

Czy Kamil Grabara zasługuje na regularne powołania do reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×