"Chwilo trwaj!". Czesław Michniewicz dał lekcję Brendanowi Rodgersowi

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
zdjęcie autora artykułu

Mało kto się spodziewał, że drużyna Czesława Michniewicza pokona Leicester (1:0). - W szatni nie miałem dużo do powiedzenia, bo wynik mówi sam za siebie. Chciałbym, żeby te chwile zdarzały się częściej - powiedział trener na antenie TVP Sport.

[tag=546]

Legia Warszawa[/tag] pod wodzą Czesława Michniewicza doskonale prezentuje się w europejskich pucharach. Tym razem "Wojskowi" sprawili niespodziankę w starciu z Leicester City i wygrali 1:0. W 31. minucie bramkę na wagę trzech punktów zdobył Mahir Emreli.

Stołeczny klub jest liderem grupy C Ligi Europy i ma trzypunktową przewagę nad Spartakiem. Michniewicz tuż po meczu udzielił wywiadu dziennikarzowi TVP Sport.

- To wspaniały wieczór dla nas, dla drużyny, dla klubu, dla kibiców i myślę, że dla wszystkich sympatyków piłki w Polsce, bo nie zawsze polska drużyna wygrywa z drużyną z Premier League, która do końca liczyła się w walce o Ligę Mistrzów. Zagraliśmy fajny mecz. Stworzyliśmy sobie kilka okazji do tego, żeby podwyższyć rezultat. Oczywiście przeciwnik też miał swoje sytuacje, ale wielkie słowa uznania dla drużyny. W szatni nie miałem dużo do powiedzenia, bo wynik mówi sam za siebie. Zakładaliśmy, że przyjdą trudne momenty, ale to nie jest tak, że cofnęliśmy się. Po prostu przeciwnik zaczął szybciej grać i zmusił nas do tego, żeby grać głębiej - skomentował 51-latek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny gol w wykonaniu kobiety! Bramkarka nie mogła nic zrobić

Zawodnicy Legii mogli liczyć na wsparcie fanów przy Łazienkowskiej. - Wczoraj oglądałem skróty Ligi Mistrzów i wypowiedź Wojtka Szczęsnego. Mówił, że kibice fantastycznie wspierali Juventus, kiedy bronił się dosyć głęboko, bo Włosi potrafią to docenić. Dzisiaj podobnie było przy Łazienkowskiej. Kibice docenili to, ile sił włożyliśmy w to spotkanie broniąc często rozpaczliwie, często z bardzo dużym poświęceniem. Trzeba przyznać, że mieliśmy też trochę szczęścia, którego nam brakuje w lidze. Wygraliśmy i myślę, że to bardzo miły, sympatyczny wieczór. Chciałbym, żeby te chwile zdarzały się częściej - powiedział Michniewicz.

- Wcześniej mówiłem, że mecz z Rakowem nie układał się wybitnie po naszemu. Wszystko, czego nie zrobiliśmy, obracało się przeciwko nam. Każdy faul, błędy w kryciu powodowały, że traciliśmy bramki. Tu było zupełnie inaczej. Wzięliśmy los we własne ręce. Nie dawaliśmy przeciwnikowi łatwych szans i to był nasz duży plus, a pomimo tego, że traciliśmy piłkę, rozgrywając od tyłu, to chcieliśmy dalej ją rozgrywać. Wiedzieliśmy, że nie da się wygrać z Leicester, grając tylko długim podaniem, że nie starczy nam sił, stąd też często ryzykowne zagrania. W przerwie jeszcze podkreślałem, że trzeba ryzykować, bo innej drogi do sukcesu nie ma w tym meczu - uzupełnił.

- Brendan Rodgers to bardzo sympatyczny trener, po meczu zaprosił na spotkanie. Przygotowaliśmy dla niego bardzo miły upominek, na pewno się ucieszy. Serdecznie pogratulował, że zagraliśmy fantastyczny mecz i nie spodziewał się, że potrafimy tak dobrze grać w piłkę - zdradził szkoleniowiec.

Michniewicz liczył na zwycięstwo zespołu Piotra Zielińskiego, jednak Spartak wygrał 3:2 w Neapolu. - Chwilo trwaj! Wynik Napoli ze Spartakiem skomplikował wszystkim sytuację w tej grupie, bo zakładaliśmy, że tam raczej Neapol wygra i Spartak będzie bez punktu. Okazało się, że nie. Dzisiaj mamy sześć punktów, także musimy patrzeć do przodu, inni są za naszymi plecami. Nie wiem, jak to zabrzmi, ale to my jesteśmy po dwóch kolejkach liderem - zakończył.

Czytaj także: Przykre następstwa sensacyjnej wygranej Legii Warszawa. "Było dwóch bohaterów, jeden może szybko odejść" Piłkarz Leicester City zachwycony atmosferą na stadionie Legii. "To nam przeszkadzało w grze"

Źródło artykułu: