"To już przecież nie jest pierwszy czy drugi raz". Piłkarz Stali Mielec dostrzegł problem

- Żałujemy tej sytuacji na 2:1, ale jednak trzeba trochę szanować ten punkt - powiedział Grzegorz Tomasiewicz po meczu Jagiellonii Białystok ze Stalą Mielec (1:1).

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Grzegorz Tomasiewicz Getty Images / Mikolaj Barbanell/SOPA Images/LightRocket / Na zdjęciu: Grzegorz Tomasiewicz
Stal Mielec zremisowała 1:1 (1:1) z Jagiellonią Białystok w meczu 7. kolejki PKO Ekstraklasy. - To już kolejne takie spotkanie. W pierwszej połowie fajnie gramy piłką i stwarzamy sobie sytuacje, a po przerwie jest dużo słabiej - nie krył Grzegorz Tomasiewicz podczas wypowiedzi dla dziennikarzy.

- Rozmawiamy o tych drugich połowach, ale to tak naprawdę wychodzi z boiska. Sami zadajemy sobie pytanie co się dzieje w tych odsłonach. To już przecież nie jest pierwszy czy drugi raz. Wtedy moglibyśmy przejść obok tego obojętnie - podkreślił 25-latek.

Stal nie była faworytem z Jagiellonią. Z drugiej jednak strony miała za sobą zwycięstwo w dwóch kolejnych meczach ligowych, podczas gdy rywale nie potrafili wygrać w trzech spotkaniach z rzędu. To i przebieg samego starcia sprawiły, że można było odczuwać lekki niedosyt z jednego punktu. Zresztą podczas konferencji prasowej wspomniał o nim trener Adam Majewski.

- Pierwsza połowa bardzo fajna w naszym wykonaniu i szkoda tej bramki straconej po stałym fragmencie gry. W tygodniu naprawdę dużo ćwiczyliśmy tych rzutów rożnych i wolnych. Żałujemy tej sytuacji na 2:1, ale jednak trzeba trochę szanować ten punkt. Druga część była bowiem trochę inna, bo mieliśmy sporo strat i napędzaliśmy tym drużynę przeciwną - stwierdził Tomasiewicz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×