Eliminacje MŚ 2022. Węgry - Polska. Włodzimierz Lubański: Nie ma dla nas usprawiedliwienia

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP /  / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
PAP / / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
zdjęcie autora artykułu

- Byliśmy w tym meczu lepszym zespołem i trzeba to było wygrać. Nie ma dla nas usprawiedliwienia - mówi po spotkaniu Węgry - Polska (3:3) Włodzimierz Lubański.

Reprezentacji Polski nie udało się rozpocząć eliminacji do mistrzostw świata w 2022 roku od zwycięstwa. Biało-Czerwoni zremisowali w Budapeszcie z Węgrami 3:3 (0:1), i choć przegrywali już 0:2, to rezultat a zwłaszcza gra w pierwszej połowie, nie może cieszyć zawodników, trenera i kibiców.

Dopiero udane zmiany Paulo Sousy, czyli wprowadzenie Krzysztofa Piątka i Kamila Jóźwiaka, którzy strzelili po jednej bramce, spowodowały zmiany w grze naszej reprezentacji.

Polacy doprowadzili do wyniku 2:2, stracili kolejnego gola i dopiero piękny strzał Roberta Lewandowskiego uratował nas przed porażką.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokujące sceny. Piłkarze niemal zlinczowali sędziego!

Według Włodzimierza Lubańskiego, legendarnego polskiego napastnika, to bardzo bolesna strata punktów.

- Było to szalone spotkanie, w którym jednak to nasza reprezentacja miała przewagę i powinna wygrać. Nie ma dla naszej kadry usprawiedliwienia, straciliśmy bardzo ważne punkty w trudnych eliminacjach, gdzie z grupy wychodzi do mistrzostw świata tylko jedna drużyna - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Denerwował zwłaszcza chaos w obronie. Nie było tam koordynacji, brakowało zwykłego podpowiadania. Nawet gdy mieliśmy przewagę liczebną, rywale dochodzili do sytuacji. Tak padł przecież pierwszy gol, gdy daliśmy się bardzo łatwo zaskoczyć - dodaje.

Paulo Sousa zdecydował się na ustawienie z trzema obrońcami i wystawienie w podstawowym składzie m.in. Michała Helika, Jakuba Modera i Sebastiana Szymańskiego. Dopiero po zejściu całej trójki nasza gra uległa poprawie.

- Tak się powinien zachować trener - gdy coś nie idzie, to szuka zmian. Dopiero one spowodowały zmiany w grze. Przecież w pierwszej połowie nie stworzyliśmy sobie żadnej sytuacji. Dopiero po zmianach, zwłaszcza mam na myśli Kamila Jóźwiaka, potrafiliśmy coś skonstruować - nie ma wątpliwości Lubański.

Właśnie skrzydłowy Derby County jest największym i być może jedynym wygranym w obozie Biało-Czerwonych. Mistrz olimpijski z 1972 roku uważa, że Jóźwiak powinien wystąpić w kolejnym spotkaniu w podstawowym składzie.

- Zawsze jestem zdania, że wygrywa i przegrywa zespół. Na pewno jednak trzeba wyróżnić Jóźwiaka, on zdecydował o wyniku meczu. Miał wielki udział przy bramce Krzysztofa Piątka, po chwili sam strzelił gola, po jego wejściu na boisko wszystko zaczęło inaczej wyglądać.

- Uważam, że Jóźwiak wywalczył sobie tym spotkaniem miejsce w podstawowej "11". Nie mamy obecnie zbyt wielu zawodników, którzy potrafią stwarzać okazje napastnikom. Naszą siłą zawsze była gra skrzydłami i dośrodkowania w pole karne. Pamiętajmy, ile będący w formie Kamil Grosicki dawał kadrze. To widziałem w wykonaniu Jóźwiaka i to trzeba kontynuować.

W pozostałych spotkaniach naszej grupy eliminacyjnej Anglia pokonała San Marino 5:0, a Andora przegrała z Albanią 0:1.

Kolejnym rywalem reprezentacji Polski będzie Andora, spotkanie odbędzie się w niedzielę na stadionie Legii w Warszawie.

Czytaj także:

Paulo Sousa nie przełamał klątwy debiutu. Czekamy na to prawie ćwierć wieku Krychowiak głosem narodu, Lewandowski pościł, Jóźwiak jak Midas

Źródło artykułu: