PKO Ekstraklasa. Czesław Michniewicz: Nie sądziłem, że spotkają mnie w Legii problemy z kibicami

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: trener Legii Warszawa Czesław Michniewicz
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: trener Legii Warszawa Czesław Michniewicz
zdjęcie autora artykułu

- Nie sądziłem, że spotkają mnie w Legii problemy z kibicami. Jestem od tego, by pomóc drużynie. Jeżeli będziemy wygrywali, wszyscy będą zadowoleni - mówi.

Trener po meczu ze Stalą Mielec, sensacyjnie przegranego w Warszawie 2:3, spotkał się z Dariuszem Mioduskim. Jak stwierdził szkoleniowiec, stalą to jego zawodnicy dostali po głowie, za co trenerowi też dostało się w gabinecie prezesa. Michniewicz z Mioduskim omawiał również przyszłości piłkarzy. Wielu kończą się kontrakty już w czerwcu 2021 roku. Trener zastanawia się nad ich przyszłością.

- Dwunastu graczy jest w takiej sytuacji - mówi Czesław Michniewicz. - Z niektórymi zaczniemy negocjacje wcześniej, z innymi pod koniec sezonu. Mamy wytypowaną grupę osób - tłumaczy. Chodzi między innymi o Pawła Wszołka czy Artura Boruca. Z byłym reprezentantem Polski Michniewicz wiąże przyszłość. W poprzednim tygodniu zamienił z 40-letnim bramkarzem kilka zdań na ten temat.

- Pytałem Artura, jakie ma plany, czy chce kończyć karierę, czy dalej grać. Powiedział, że wszystko zależy od zdrowia i tego, czy będzie chęć, by dalej go ktoś zatrudniał - opowiada szkoleniowiec Legii. - Ja powiem tak: jestem bardzo zadowolony z jego podejścia, zaangażowania w losy drużyny i oczywiście formy sportowej. Myślę, że Artur mógłby być takim naszym Gianluigim Buffonem w Juventusie. Numerem dwa jest obecnie Czarek Miszta, którego przygotowujemy do regularnej gry w najbliższej przyszłości. Artur mógłby być zawodnikiem pomagającym drużynie w trudnym momencie, ale bardziej zmiennikiem. Nie wiem, czy taka rola odpowiadałaby Arturowi - komentuje Michniewicz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski ma groźnego rywala. Popis piłkarza Bayernu

Jest temat Salamona

Trener będzie też szukał asystenta, zagranicznego szkoleniowca. - Znam sposób myślenia polskich trenerów, wszyscy chcą grać w podobny sposób. A Włosi, bo mówię o Włochu, wyznają inną filozofię. Są uporządkowani, zorganizowani. Potrafią tego nauczyć, a na tym aspekcie mi zależy - tłumaczy.

Nie wiadomo, co stanie się z Joelem Valencią. Do tej pory zawodnik wypożyczony z Brentford raczej rozczarowywał. Najpewniej nie trafi do Legii na stałe. - Był testowany na kilku pozycjach, na wszystkich wypadł średnio. Nie zapadła jeszcze żadna decyzja. Ocenimy, czy w interesie klubu jest, żeby został, czy nie - komentuje Michniewicz.

Szkoleniowiec wie natomiast, gdzie Legia wybierze się na "zakupy". - Nie będziemy sprowadzali zawodników z polskiej ligi. Przyjdą obcokrajowcy - mówi. - Marzy mi się, żeby dołączył do nas zawodnik prezentujący poziom międzynarodowy. Jak kiedyś Vadis Odjidja-Ofoe, który zdominował polską ligę - podaje przykład. - Poszukamy między innymi skrzydłowych. Fajnie byłoby też pozyskać napastnika o innym stylu gry niż Tomas Pekhart - dodaje.

Pojawiły się informacje, że do Legii może trafić Bartosz Salamon. 29-letni obrońca występuje w Serie B, w SPAL. - Nie znam go osobiście, ale śledziłem jego losy. Widziałem kilka meczów z jego udziałem. Występuje w najbardziej uporządkowanej taktycznie lidze. Ciekawy zawodnik, łakomy kąsek, ale nie obserwowaliśmy go szerzej. Takie nazwisko pojawiło się w klubie kilka dni temu. Dowiedziałem się, że Bartkowi w czerwcu kończy się kontrakt i chciałby wrócić do Polski - komentuje Michniewicz.

Zaskoczony reakcją kibiców

Szkoleniowiec ma świadomość, że siedzi na gorącym krześle. Praca w Legii jest przyjemna dopóki nie pojawiają się porażki. W ostatnich latach mało który trener pracował w klubie dłużej niż rok. - Pisząc się na Legię wiedziałem, że w tym klubie wszystko szybko się toczy. Można zapytać, czy myśli się o śmierci. Ktoś w końcu musi w Legii dłużej popracować. Co będzie, to będzie. Wiem, że dwa, trzy takie mecze jak ze Stalą i... pojawią się nerwy - komentuje.

Trener nie miał udanego początku w Legii. Jego zespół odpadł z europejskich pucharów. Przegrał również spotkanie o Superpuchar Polski. Podczas tego meczu kibice klubu dali trenerowi odczuć, że nie jest w Warszawie mile widziany. Wywiesili transparent z przekreśloną twarzą Michniewicza. Skandowali różne hasła, między innymi: "Chcemy trenera, nie poznańskiego frajera". Było to nawiązanie do czasów, w których Michniewicz prowadził Lecha Poznań (2003-06).

- Nie sądziłem, że spotkają mnie jakieś problemy. Jestem od tego, by pomóc drużynie. Jeżeli będziemy wygrywali, wszyscy będą zadowoleni - mówi.

Z Aleksandarem Vukoviciem nie spotkał się do tej pory. Były trener Legii w wywiadzie dla naszego portalu zarzucał Michniewiczowi błędy w prowadzeniu zespołu. - Każdy trener, który traci pracę, jest rozżalony. Ale ja nigdy nie zaatakowałem żadnego szkoleniowca. Przecież to nie ja zwolniłem Vukovicia. Kiedyś Michał Probierz też się do mnie nie odzywał. Mówił, że przejąłem po nim Jagiellonię, bo spotkałem się w Ostródzie z prezesem Cezarym Kuleszą. A ja w Ostródzie nie byłem 10 lat. Zrozumiał to, ale przez dwa miesiące chodził "zagrzany" - porównuje.

Kapustka wróci do kadry

Michniewicz przewiduje, że Bartosz Kapustka wkrótce wróci do reprezentacji. Dla trenera to kluczowy gracz Legii, serce zespołu. Michniewicz pracował z Kapustką w reprezentacji do lat 21 i widzi teraz, jak zawodnik odradza się po nieudanych wojażach za granicą. - W Legii nie pokazał jeszcze 60-70 procent tego, co może. Każdy kolejny mecz go napędza. Jest doświadczony przez życie. Wrócił do Polski z "porysowaną maską" i nie pali się tak szybko do wyjazdu. Chce się spokojnie odbudować. Myślę, że jeszcze wyjedzie gdzieś - komentuje. - Umiejętnościami Bartek pasuje do kadry. Na najbliższe Euro może nie zdążyć, ale po turnieju będzie nowa reprezentacja, nowe rozdanie i szansa dla niego - twierdzi Michniewicz.

"Lewy" i Świątek

Trener wskazał również swojego faworyta w plebiscycie na sportowca roku. Choć oprócz Roberta Lewandowskiego umieściłby na pierwszym miejscu jeszcze jedną zawodniczkę. - Przyszedł czas "Lewego". Robert zrobił coś wielkiego w tym roku. Wygrał Ligę Mistrzów, nagrodę FIFA. Ale... Iga Świątek też odniosła niesamowity sukces zdobywając Rolanda Garrosa. Myślę, że w tym plebiscycie jej czas jeszcze nadejdzie. Może oboje zasługują na zwycięstwo, ale jednak bardziej wskazywałbym na Roberta - kończy Michniewicz.

FIFA Best. Cezary Kucharski: Cieszę się z nagrody Roberta i mu gratuluję. Wynegocjowałem za to premię Włochy. Arkadiusz Reca: W końcu mogłem zrobić salto

Źródło artykułu: