Filip Burkhardt: Moja córka jest w pełni zdrowa. Teraz trzymamy kciuki za inne dzieciaki
- Oczekiwanie na wyniki badań dziecka to zawsze wielki stres. Mijają prawie dwa lata od wycięcia guza mózgu, a z Latiką jest już świetnie. W poniedziałek miała rezonans - mówi nam Filip Burkhardt, były piłkarz m.in. Arki Gdynia.
Guz rozwijał się w głowie dziecka prawie pół roku. Wypełnił czwartą komorę mózgu, naciskał na obszary odpowiedzialne m.in. za wzrok i oddychanie. Miesiąc później Latika przeszła operację w Katowicach. Trwała prawie siedem godzin. Burkhardtowie stale obserwowali, czy guz nie zacznie znowu się powiększać. Wtedy Latika musiałaby przejść kolejną operację. W poniedziałek - prawie dwa lata od operacji - szczęśliwy piłkarz wrzuca zdjęcie z córką do sieci. "Dostaliśmy wyniki rezonansu. Latika to okaz zdrowia i wszystko jest idealnie" - pisze.
Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Odetchnęliście z ulgą?
Filip Burkhardt: Tak. Oczekiwanie na wynik rezonansu to zawsze wielki stres. Mijają prawie dwa lata od operacji i wszystko z Latiką jest już świetnie. Bardzo dobrze widzi, nie musi nosić okularów. Wyszła z tego bez szwanku. Mam nadzieję, że nie będziemy już się obawiać o jej zdrowie. Chociaż przy kolejnym badaniu pewnie i tak znowu będziemy się obawiać. Następne dopiero za pół roku lub rok. Czekamy na informację od lekarza.
Wyniki rewelacyjne rezonansu dziękujemy za trzymanie kciuków pic.twitter.com/0KDTb2kLPA
— Filip Burkhardt (@BurkhardtFilip) July 13, 2020
Uczciliśmy te dobre wieści. W poniedziałek dostaliśmy wyniki, a we wtorek ruszyliśmy na małą wycieczkę. Wybraliśmy się do hodowli alpak, która otwarta jest podczas wakacji. Latika była bardzo szczęśliwa, uwielbia zwierzęta.ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"
Kiedy córka przechodziła poprzednie badania?
Przedtem robiliśmy jej wyniki w styczniu. Na szczęście ominęliśmy początek pandemii koronawirusa, kiedy w szpitalu mogły być utrudnienia.
Skąd z żoną czerpaliście siłę podczas choroby córki?
Mocno wspierali nas rodzice. Ale mieliśmy też ogromne wsparcie od kolegów z szatni i innych drużyn. Bardzo często pytali o Latikę. Wiedziałem, że gdybyśmy musieli wyjechać na leczenie zagraniczne, to z taką pomocą udałoby się je zorganizować. Na szczęście nie było potrzeby. Umiemy się jednoczyć i wspierać w trudnych momentach. Dostawałem wiele wiadomości i telefonów od bliskich. Dodawały siły.
Wszyscy państwu kibicowali.
Tak, mogliśmy liczyć na wsparcie. Choroba Latiki uderzyła nas nagle. To było trudne i nie chcę już do tego wracać. Jest już zdrowa w stu procentach. Teraz tylko się cieszyć i trzymać kciuki za inne dzieciaki, które walczą z podobną chorobą, żeby dały radę tak jak ona.
Jak spędzacie wakacje?
Rano najczęściej trenujemy z Radunią Stężyca. Latika akurat wtedy jest w przedszkolu. Ostatnio pogoda dopisuje, więc popołudnia spędzamy na plaży. Kąpiemy się w morzu i układamy zamki z piasku. Aktywnie spędzamy wolny czas. W sierpniu będzie miała wakacje, a we wrześniu idzie do pierwszej klasy.
A pan jak przygotowuje się do nowego sezonu w III-ligowej Radunii Stężyca?
Trenujemy już pełną parą. Mamy zajęcia codziennie lub nawet dwa razy dziennie. Mocno pracujemy i zobaczymy efekty w pierwszych kolejkach. Mamy jeden cel - awans. Nic innego nas nie interesuje. Musimy to zrobić.
Czy córkę ciągnie do piłki?
Nie. Bardziej interesuje ją muzyka i taniec. Chodzi na zajęcia, tańczyła w drużynie cheerleaderek, ale przez pandemię zajęcia są zawieszone. Jej grupa zaliczyła już występ na meczu Asseco Gdynia. Ostatnio mamy nową misję - będziemy uczyć Latikę jazdy na rowerze na dwóch kołach. A raczej ja będę ją uczył. To moje zadanie na najbliższy czas.
---
Filip Burkhardt ma 33 lata. To były piłkarz między innymi Amiki Wronki, Arki Gdynia czy Wisły Płock. W ekstraklasie rozegrał 91 meczów, zdecydowanie więcej w I lidze: ponad 140. Od zeszłego sezonu Burkhardt jest zawodnikiem Radunii Stężyca.
PKO Ekstraklasa. Piłkarze na barce, kibice na bulwarach. Tak świętował nowy mistrz Polski