Dariusz Tuzimek: Artur Boruc rozgrzewa emocje [OPINIA]

Artur Boruc mógłby wrócić od nowego sezonu na Łazienkowską. Na tę wieść głowy kibiców rozgrzały się do czerwoności. I nie przeszkadza im nawet to, że wszystko jest jeszcze na etapie spekulacji. No bo Boruc to Boruc - dla kibiców Legii legenda.

Dariusz Tuzimek
Dariusz Tuzimek
Artur Boruc PAP/EPA / Adam Davy / Na zdjęciu: Artur Boruc
To może być wielki tydzień Legii, która zagra z Cracovią aż dwa razy. We wtorek Legia będzie się biła o finał Pucharu Polski. A jeśli w sobotę co najmniej zremisuje, sięgnie po mistrzostwo Polski.

Zespół, który poukładał na nowo Aleksandar Vuković, jest w znakomitej sytuacji, bo przewodzi w lidze i jednocześnie ma szansę na zdobycie Pucharu Polski (w tym roku finał wyjątkowo nie na Narodowym a w Lublinie, 24 lipca).

A jednak kibice trochę grymaszą, bo Legia mogła przypieczętować tytuł już w minioną sobotę w Poznaniu. Trener Vuković powiedział nawet o tym, że musi brać pod uwagę "wszechobecną negatywność", ale że morale zespołu - po przegranym 1:2 meczu z Lechem - na pewno nie podupadło. - Nie czuję tego, by atmosfera siadła. Gdyby tak było, że drużyna na pierwszym miejscu w lidze jest w psychicznym dołku, to inni trenerzy mieliby naprawdę bardzo trudną pracę - mówił z przekąsem szkoleniowiec Legii.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Ekspert ocenia zachowanie kibiców na trybunach. "Nie chcę nikogo bronić, ale ryzyko zarażenia jest minimalne"

Ubocznym skutkiem porażki w Poznaniu jest to, że wśród kibiców na nowo rozgorzała dyskusja, czy po odejściu Radosława Majeckiego Legia ma bramkarza na swoją miarę. Wojciech Muzyk zaliczył na stadionie Lecha, w trudnym meczu, udany debiut, ale wielu kibiców wskazuje, że to jeszcze nie ten rozmiar kapelusza i należałoby się młodemu bramkarzowi dać jeszcze ogrywać w mniej ważnych meczach.

Legia ma co prawda w tej chwili przynajmniej trzech dobrych bramkarzy: poza Wojciechem Muzykiem także Cezarego Misztę (18-latek jest na wypożyczeniu w Radomiaku) i Radosława Cierzniaka (37 lat, wraca do formy po długotrwałej kontuzji). Ale dla przeciętnego kibica, żaden z nich nie ma takiej charyzmy, by bronić w Legii, która ma ambicje nie tylko na krajowe trofea, ale też na dobre występy w europejskich pucharach.

Kiedy więc na tak podatny grunt padła pogłoska, że Artur Boruc mógłby wrócić od nowego sezonu na Łazienkowską, głowy kibiców Legii rozgrzały się do czerwoności. I nie przeszkadza im nawet to, że wszystko jest jeszcze na etapie spekulacji. No bo Boruc to Boruc - dla kibiców Legii legenda. To byłby ktoś, dla kogo warto przyjść na trybuny.

Myślę, że kibice nie zważaliby na aktualną formę Artura, na to ile waży, a nawet na to, co i kiedy pije. Boruc to chodząca charyzma i w jego przypadku zakończenie kariery na Łazienkowskiej byłoby czymś naturalnym, a jednocześnie czymś, co przekonywałoby ludzi, żeby kupić ligowy karnet. Bo kibic w Warszawie jest wymagający, chce gwiazd i chce chodzić na dobry show. A tego się można po takiego bramkarzu jak "Arczi" spodziewać. Kiedyś chodzili ludzie na Danijela Ljuboję, teraz chodziliby na Boruca.

Ten jest w Warszawie kochany. Nie tylko za grę, ale i za sentyment do klubu oraz wierność Legii. Pamiętam, jak Boruc, kiedy był już zawodnikiem Celtiku Glasgow, pojechał z kibicami na ligowy mecz do Płocka i na trybunach tamtejszej Wisły prowadził doping kibiców Legii. Później tę akcję powtórzył raz jeszcze, gdy - już jako gracz Bournemouth - pojawił się na trybunach w Glasgow, w meczu Rangersów z Legią i oczywiście usiadł razem z kibicami z Warszawy. Piłkarze takich rzeczy zazwyczaj nie robią i m.in. za to Boruc na Łazienkowskiej jest uwielbiany.

Oczywiście cała kwestia ze sprowadzeniem Boruca to spekulacje, być może mało realne. Bournemouth nadal walczy o utrzymanie w Premier League i jeśli klub nie spadnie, prawdopodobnie zaproponuje Borucowi kolejny rok kontraktu. Ale gdyby nie udała się walka o utrzymanie (w tej chwili Bournemouth jest na miejscu 19. w tabeli, czyli spadkowym), to być może pozyskanie Artura nie byłoby poza zasięgiem Legii.

Na dziś widzę jeszcze jeden, dość poważny problem. Czy taka osobowość (silna i bardzo złożona) jak Boruc nie rozsadzi w powietrze "szatni", którą z takim pietyzmem układał Aleksandar Vuković? I poukładał, bo dla niego to była rzecz absolutnie podstawowa, fundament do osiągania sukcesów.

Trener Legii wypowiada się o Borucu bardzo dyplomatycznie. Że zawsze będzie mile widziany na Łazienkowskiej, ale na razie ten transfer jest mało realny, więc po co o nim rozmawiać. Nie dziwię się Vukoviciowi. Kilka dni temu klubowe media pokazały, gdy na odprawie przedmeczowej Igor Lewczuk mówi do kolegów, jak świetnie rozumiejącą się "szatnię" mają w Legii i jak jest to wyjątkowe, bo on w wielu klubach grał i nigdy czegoś takiego nie przeżył. Łatwo sobie wyobrazić, że wrzucony do tej poukładanej szatni Artur byłby tykającą bombą, której wybuch może nastąpić niemal w każdym momencie.

A "Vuko" to wymagający, bardzo bezkompromisowy trener. Znając słabości Artura, na które nawet w kadrze przymykano oko, mogłoby dojść do konfliktu na linii bramkarz - trener. Ewentualne odsunięcie Artura od pierwszego składu, mogłoby być źle odebrane przez kibiców. A przecież u "Vuko" nie ma świętych krów, u niego Boruc nie mógłby liczyć na wyjątkowe traktowanie. Dlatego, jeśli Legia zdecyduje, że w nowym sezonie numerem 1 w jej bramce nie będzie ani Cierzniak, ani Muzyk, ani Miszta, sięgnie po dobrego bramkarza, ale jednak bardziej przewidywalnego niż Boruc.

Nie ma takich? Są, np. Dusan Kuciak z Lechii, który Łazienkowską zna jak swój dom i gwarantowałby Legii poziom, jakiego wymaga się także w Europie. Słowak ma mniej charyzmy niż Boruc (choć też trudny charakter), ale ryzyko z jego transferem do Legii też byłoby dużo mniejsze.

Dariusz Tuzimek

Feta przez dziurkę od klucza. "Dziwne" świętowanie Bayernu Monachium

PKO Ekstraklasa. Wiemy, kiedy najprawdopodobniej rozpocznie się sezon

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×