Koronawirus. Islandia wygrywa walkę z COVID-19. "Państwo szybko to ogarnęło"

Na Islandii od dłuższego czasu pojawiają się tylko pojedyncze przypadki zakażeń koronawirusem. - Nie ma takiej paniki jak w Polsce. Nie musimy chodzić w maskach, które i tak niewiele dają - mówi nam Paweł Grudziński z klubu piłkarskiego KF Vidir.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Paweł Grudziński Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Paweł Grudziński
Koronawirus SARS-CoV-2 dotarł do każdego zakątka Europy. Kraje różnie sobie z nim radzą. Jednym z tych, gdzie to się skutecznie udaje, jest Islandia, na której mieszka nieco ponad 350 tysięcy ludzi. Dotychczas odnotowano tam 1795 przypadków zakażenia, 10 osób zmarło. W ostatnich dniach przyrost jest jednak minimalny. - Państwo szybko to ogarnęło, więc mocno się tego nie odczuwa - mówi nam Paweł Grudziński, który jest piłkarzem KF Vidir Gardur (występuje w 2. Division na Islandii).

- Nie ma takiej paniki jak w Polsce. Nie musimy chodzić w maskach, które i tak niewiele dają. W sklepach są natomiast takie same zasady, w kolejce trzeba zachować minimum dwa metry odległości od innej osoby. Urzędy również dostępne są tylko telefonicznie i mailowo, dyskoteki i lotniska pozamykane. Czynne są zaś restauracje, tylko można zajmować miejsca przy co drugim stoliku - kontynuuje 27-latek. Warto jednak pamiętać, że Islandia nie ma takiej gęstości zaludnienia jak Polska, nie ma tutaj też wielkich miast, dlatego walka z koronawirusem jest łatwiejsza niż w naszym kraju.

Były piłkarz juniorskich drużyn Jagiellonii Białystok mieszka na Islandii od 2013 roku. Oprócz gry w piłkę pracuje też zawodowo poza sportem, w tej chwili w branży budowlanej. - Z tego co wiem, w kraju dużo osób straciło zatrudnienie, szczególnie te związane z turystyką. Na szczęście budowlanka nie ma tego problemu - nie kryje.

ZOBACZ WIDEO: Dawid Kubacki dba o zdrowie. "Nie wiadomo, gdzie spotkamy się z wirusem"

- Jesteśmy małą firmą, gdzie pracuje maksymalnie siedem osób. Robimy przy "wykończeniówce", ale tylko malowanie, szpachlowanie i nic więcej. Do tego te mieszkania są puste, także jest dobrze. Godziny pracy mamy normalne, dokładnie od 8 do 17. Nie mamy też żadnych specjalnych nakazów czy zakazów w związku z pandemią - dodaje Grudziński.

Jeśli chodzi o futbol na Islandii, to w obecnej chwili sytuacja jest podobna jak w większości krajów na świecie. Nie można rozgrywać żadnych meczów, a zawodnicy ćwiczą tylko pojedynczo. Niebawem możliwe będą jednak zajęcia czteroosobowe z zachowaniem wszelkich procedur bezpieczeństwa. Na takie rozwiązanie zezwolił bowiem miejscowy rząd podczas częściowego "odmrażania" tamtejszej gospodarki.

- Wiadomo, że start sezonu opóźni się o 2 miesiące. Cała liga ma jednak zostać rozegrana normalnie. Przygotowania więc trwają, choć na razie mamy indywidualne rozpiski. Jakoś piątego maja mieliśmy zacząć trenować normalnie, ale jeszcze trener nic nam nie mówił na ten temat, więc czekamy - kończy Grudziński.

Bodvar Bodvarsson: Waleczność w naturze Islandczyków>>>

Tak umiera fitness - depresje, treningi w ukryciu, wyciskanie mebli>>>

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×