PKO Ekstraklasa. Śląsk - Korona. Mirosław Smyła liczy na przełamanie. "Trzeba dosypać szczyptę szczęścia"
Korona Kielce w ostatnim czasie jest chwalona za grę, jednak wciąż nie przynosi to punktów. - Trzeba dosypać szczyptę szczęścia - powiedział trener Mirosław Smyła przed środowym meczem we Wrocławiu ze Śląskiem.
Do dyspozycji Smyły wracają Jakub Żubrowski i Ognjen Gnjatić. - Wrócą oni obowiązkowo do wyjściowej jedenastki. To są nasze ważne ogniwa i na nich liczymy. Są głodni gry, co pokazują w treningu. To silne ogniwa i wzmocnią nas na sto procent - przekazał trener.
W tym momencie nieźle wygląda środek pola Korony. - Obym miał tylko takie problemy na wszystkich pozycjach. Wydaje się, że umiejętność i doświadczenie poszczególnych zawodników powoduje, że nie trzeba młodszych wsadzać na konia. Jest większe pole manewru i idziemy do przodu. Trzeba w to wierzyć. Ostatnie dwa mecze przegraliśmy, ale gra napawa optymizmem. Musi być jednak skuteczność - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!Faworytem środowego meczu wydaje się być Śląsk Wrocław. - To wynika samo z siebie. My jesteśmy gdzie jesteśmy i znamy nasze miejsce w szeregu. Trwa to bardzo długo od początku sezonu i musimy sobie z tym radzić. Trzeba zagrać mecz z faworytem, Śląskiem, ale my też mamy 11 zdrowych chłopów na boisku i chcemy grać w piłkę. Trzeba dosypać do tego szczyptę szczęścia i przywieziemy coś z Wrocławia - zauważył Mirosław Smyła.
Jakie największe atuty mają wrocławianie? - Lewe skrzydło i lewa obrona, to jakość. Mamy świadomość z umiejętności Płachety. Śląsk to zespół, który wie czego chce na boisku, jest poukładany, ma swoje atuty. Nie chcę się jednak wystrzelać ze szczegółów. Mamy przygotowany plan gry - podsumował Smyła.
Czytaj także:
Aleksandar Vuković: Antolić włos od nieszczęścia
Bartosz Slisz może zadebiutować już w środę