Liga Europy. Znów pokazano nam miejsce w szeregu. Polski kibic może zazdrościć już nawet Luksemburgowi

938 dni. Tyle minęło od ostatniego występu polskiej drużyny w europejskich pucharach. W tym czasie grały w nich między innymi zespoły z Kazachstanu, Albanii czy Luksemburga. Naprawdę niewiele zostało już państw, na które możemy patrzeć z góry.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Piłkarz Dudelange - Dominik Stolz Getty Images / Emilio Andreoli / Piłkarz Dudelange - Dominik Stolz
Tempo w jakim odjeżdża nam aktualnie europejska piłka klubowa, jest przerażające. Jasne, lista polskich kompromitacji w kwalifikacjach zaczyna się wiele, wiele lat temu i znajdują się na niej tak zaszczytne nazwy, jak Levadia Talinn, Fylkir czy Cementarica Skopje. Jednak z reguły mogliśmy liczyć na jeden, w chwilach świetności dwa, solidne występy. Był etap gdy honor kraju ratowała Wisła, później Lech czy Legia. Dziś nie ratuje go nikt.

938 dni, a liczba będzie rosnąć

23 lutego 2017 roku. To wtedy Legia odpadła z Ajaxem w 1/16 Ligi Europy. Wcześniej "Wojskowi" jednak z dobrej strony zaprezentowali się w Lidze Mistrzów, gdzie w grupie zajęli 3. miejsce. Tamten rok miał być dla stołecznego klubu przełomowy. Miał zagwarantować im wejście na nowy, do tej pory niedostępny dla zespołów znad Wisły poziom. Nikt wówczas nie zakładał, że przez najbliższe 3 lata ani razu nie zagoszczą już w Europie.

Jednak Legię w tym wszystkim winić można tak naprawdę najmniej. To wciąż jedyna polska drużyna, która potrafi podjąć walkę w eliminacjach. Dla każdego innego klubu natomiast sukcesem jest jakikolwiek wygrany dwumecz.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Polacy świetni w klubach, słabi w reprezentacji. Jak to wytłumaczyć? "Straciliśmy pomysł na grę"

W tym roku bowiem, prócz warszawian, nie udało się to nikomu. I nie miała tu znaczenia klasa rywala. Bo czy było to solidne Broendby bądź BATE, czy teoretycznie słabsza DAC Dunajska Streda bądź FC Riga - każda z tych drużyn okazywała się zbyt dużym wyzwaniem. Cóż, do następnej edycji pucharów jeszcze niemal rok. Tak więc liczba dni bez polskich emocji w Europie na pewno zdąży przekroczyć okrągły 1000.

Czytaj także: Liga Europy. Manchester United - FK Astana. Triumf angielskiej drużyny po bezbarwnym meczu

Zagadka dla geografów

Obecnie aby sprawdzić czyjąś znajomość mapy Europy wystarczy zadać mu jedno proste pytanie. Kto poza Polską nie miał żadnego reprezentanta w Europie na przestrzeni 3 ostatnich sezonów? I choć takich państw jest dokładnie aż 18, to w sumie zamieszkuje je mniej osób niż Polskę. Największe z nich? Finlandia. Dalej mamy już jednak takie tuzy, jak choćby Gibraltar, Łotwę, Andorę, Kosowo czy Maltę. Trzeba przyznać, doborowe towarzystwo. 

Jeszcze nie tak dawno wyjazd do Kazachstanu czy Azerbejdżanu polscy fani traktowali jako konieczny do odbębnienia obowiązek. Trening strzelecki. Powoli jednak akceptujemy fakt, że takie kluby jak Karabach czy Astana w starciu z drużynami z Ekstraklasy często są faworytami.

Dramatem jednak jest to, jak bardzo obniża się poprzeczka. Teraz bowiem do świadomości polskiego kibica może zacząć przenikać myśl, że również i Luksemburczycy będą stanowić poważne wyzwanie. Luksemburczycy. Reprezentanci kraju o populacji zbliżonej do Wrocławia czy Łodzi.

Ranking leci na łeb na szyję 

Bolesną konsekwencją nieporadności naszych drużyn w Europie jest także coroczny spadek Ekstraklasy w rankingu UEFA. Aktualnie zajmujemy w nim 27. miejsce, jednak za rok na pewno wylądujemy niżej. Stracimy bowiem punkty za sezon 15/16, kiedy to w Europie reprezentowały nas aż dwie drużyny.

Współczynnik UEFA boleśnie uświadamia nam jeszcze jedną rzecz. Że wspomniany Luksemburg naprawdę aktualnie nie ma się czego wstydzić. Już w zeszłym sezonie zdobył on więcej punktów niż my. Tak samo jest teraz i to nawet pomimo faktu, że Dudelange czeka jeszcze wciąż minimum 5 meczów w fazie grupowej Ligi Europy. Minimum, gdyż nie można wykluczyć ewentualnego awansu zeszłorocznych pogromców Legii. Dzielni Luksemburczycy w 1. kolejce pokonali bowiem na wyjeździe APOEL, a jako że w grupie mają także Karabach, to wszystko jest możliwe.

Luksemburg to jednak nie jedyny kraj, który spisuje się lepiej od naszych drużyn. W aktualnym sezonie lepszy współczynnik wywalczyli między innymi także piłkarze z Armenii, Gruzji, Łotwy czy Irlandii Północnej.

Czytaj także: Liga Europy: pierwsze zwycięstwo Dudelange. Tomasz Kędziora wystąpił w wygranym meczu (wyniki)

Czechy, Bułgaria, Słowacja? Nie ta półka

Patrząc na nasze mniemanie o sile polskiej piłki, to w teorii kraje jak te wyżej wymienione w najgorszym wypadku traktować powinniśmy jak równe sobie. Jednak gdy spojrzeć na wyniki tegorocznych pucharów, takie stwierdzenie brzmi niczym herezja. Bułgarski Łudogorec rozbił właśnie na własnym stadionie CSKA Moskwa 5:1. Slovan Bratysława dla odmiany pokonał 4:2 Besiktas. O Czechach nawet nie warto wspominać, gdyż praska Slavia bawi się na zupełnie innym poziomie remisując 1:1 z Interem Mediolan w Lidze Mistrzów.

I jasne, nawet gdy ktoś nie notuje tak efektownych wyników, jak choćby dla przykładu wspomniany już APOEL, który musiał przełknąć gorycz porażki z Dudelange, to wciąż ta wpadka nastąpiła w Lidze Europy. Nie natomiast w momencie, gdy większość piłkarzy z poważnych klubów dopiero wraca powoli z urlopów.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę nie widać za dużych perspektyw na poprawę sytuacji. Co roku schemat jest identyczny. Wysyłamy w bój losowe drużyny, bo o stabilizacji w Ekstraklasie nie ma co marzyć i liczymy na łut szczęścia. Łatwe losowanie, bądź dzień konia danego zespołu.

Za rok w wakacje znów dla wielu będziemy papierowymi faworytami w starciach z Kazachami, Słowakami czy Ormianami. I oby tym razem rzeczywistość okazała się dla nas łaskawsza i nie weryfikowała tego w tak brutalny sposób.



Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy wierzysz, że w sezonie 2020/2021, jakakolwiek drużyna z Polski awansuje do europejskich pucharów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×