Eliminacje Euro 2020. Jedziemy do Słowenii, czyli w Himalaje polskiego wstydu

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Grzegorz Lato
Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Grzegorz Lato
zdjęcie autora artykułu

W piątek reprezentacja Polski rozegra w Słowenii mecz eliminacji Euro 2020. Zagramy w miejscu, w którym przed dekadą doszło do jednej z naszych największych kompromitacji. Zarówno piłkarzy, jak i całego związku.

Są takie mecze, przez które najchętniej wycięłoby się kawał historii: spaliło telewizyjne taśmy, skasowało zdjęcia i wymazało z pamięci wspomnienia. Równo przed 10 laty, 9 września 2009 roku reprezentacja Polski prowadzona przez Leo Beenhakkera poleciała do Mariboru na mecz eliminacji południowoafrykańskiego mundialu. Nasze położenie było tragiczne, wisieliśmy na włosku nad przepaścią, ale byli tacy, którzy wciąż wierzyli w awans.

Eliminacje Euro 2020. Krystian Bielik: Nie zgadzam się z Robertem Lewandowskim To, co wydarzyło się jednak później, było najczarniejszym koszmarem. Podopieczni Leo zostali zmiażdżeni przez Słoweńców - przegrali 0:3, zaprezentowali futbol dramatyczny. Zostaliśmy ośmieszeni, wyrzucono nas za burtę łódki płynącej na mistrzostwa świata.

To mecz, który przeszedł do historii polskiej piłki nożnej. Po pierwsze przez tyradę, którą wygłosił w trakcie jego komentowania dla Telewizji Polskiej Dariusz Szpakowski.

ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Grzegorz Krychowiak uspokaja. "Jeszcze nic nie osiągnęliśmy"

"Całe nieszczęście zaczęło się w momencie, kiedy nie wpisano w klauzulę przedłużenia umowy z Leo Beenhakkerem jednego zastrzeżenia: jeśli nie wyjdziecie z grupy, jeśli pan nam tego nie zagwarantuje - kończymy kontrakt. Takiej klauzuli nie było i Leo Beenhakker kontynuował związek, który się już chyba wypalił" - zaczął słynny sprawozdawca i ciągnął to przez długie minuty. Na tablicy wyników widniał już wówczas rezultat 3:0 dla gospodarzy, zegar wskazywał niespełna 10 minut do końca, byliśmy skończeni, a Szpakowski recytował wszystkie nasze grzechy. Bolesne to było słuchowisko i jedyne w swoim rodzaju.

Drugi powód, przez który ten mecz na zawsze wgryzł się w naszą pamięć, to zachowanie ówczesnego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Grzegorza Laty. Lato wyszedł po zakończonym meczu przed kamerę TVN24 i powiedział (cytujemy dokładnie): - Nie chcę podejmować decyzji zaraz po meczu pochopnie, ale decyzja jest nieodwołalna. Trener Beenhakker przestaje być trenerem polskiej reprezentacji.

Tym samym wprowadził nowe standardy: zwolnił selekcjonera za pośrednictwem telewizyjnych kamer. Wcześniej podobne słowa rzucił już pod autokarem, gdzie na piłkarzy czekali dziennikarze prasowi. Szokujące i niespotykane praktyki. Szczególnie pamiętając, ile Beenhakker dał nam radości w poprzednich latach. To on przecież jako pierwszy w historii wprowadził nas na mistrzostwa Europy, gościł za to na obiadkach u premierów, prezydent Lech Kaczyński odznaczył go za to Orderem Odrodzenia Polski, a tygodnik "Wprost" wybrał Człowiekiem Roku. Lato Holendra potraktował jednak jak sztubaka. Wykopał go na zbity pysk, w najgorszym możliwym stylu.

Eliminacje Euro 2020. Grzegorz Krychowiak ostrzega przed meczami ze Słowenią i Austrią. "To będzie błąd" - Nie ukrywam, że trochę się pospieszyłem. Taka jest moja na dzień dzisiejszy, na zimno, opinia. Ale ta decyzja jest niepodważalna - mówił prezes PZPN dzień później, już na lotnisku w Warszawie. Co ciekawe, Beenhakker w ogóle nie wrócił z Mariboru do Polski. Rzucił tylko dziennikarzom, że ani myśli rozmawiać z prezesem PZPN i podawać mu rękę. Sugerował, że taka decyzja i sposób jej przekazania wynikał z wypitego alkoholu.

Taki był więc to nasz ostatni wyjazd do Słowenii po eliminacyjne punkty. Atmosfera, jaka zapanowała wówczas wokół naszego futbolu, była iście cmentarna. Kolejne spotkanie o stawkę mieliśmy zagrać dopiero 1000 dni później, już podczas Euro 2012. Zostaliśmy wtedy bez awansu, trenera, marzeń, kolorowych perspektyw i z zarządem PZPN zwalniającym selekcjonerów w rozmowach z dziennikarzami.

Co ciekawe, tamten mecz doskonale pamięta dwóch piłkarzy (wystąpili w nim), którzy wciąż grają w polskiej kadrze i którzy pojawią się w Słowenii w najbliższy piątek: Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski. Wypada mieć tylko nadzieję, że panowie wrócą stamtąd w o wiele lepszych nastrojach.

Źródło artykułu:
Jak według ciebie zakończy się mecz Słowenia - Polska?
Wygra Słowenia
Będzie remis
Zwycięży Polska
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (11)
avatar
Marian Nowak
6.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przetrzepią naszym tyłki.  
avatar
Wowo
5.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Znam 70 latków uprawiających bieganie/ sam zresztą biegam/ wyglądają naprawdę super . Biegam bo chce wyglądać kiedyś jak moi starsi koledzy. Nie chciał bym jednak wyglądać jak ten gość na zdjęc Czytaj całość
avatar
Piotr Łażewski
5.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie LATO! Panu już dziękujemy to przez Pana i cała klike która Pan powołał do ZPN wyprzedza nas w rankingu Fifa Gabon lub inne egzotyki żaden z Pana był prezes! A nie będę się wypowiadał o de Czytaj całość
avatar
Sz Pan
4.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jak to możliwe, że taki wspaniały człowiek i piłkarz - legenda polskiej piłki , filar Reprezentacji Górskiego i Piechniczka , stał się na starość takim beznadziejnym, parszywym śmieciem ? Bardz Czytaj całość
avatar
Michal Krzysztof Skiba
4.09.2019
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Obwinianie za tamtą klęskę, czy "nieudane" Euro Benhakera przez media (jak choćby przytoczony tutaj szpakowski) czy PZPN z latą i piechniczkiem na czele było żałosne wtedy i jest żałosne nadal. Czytaj całość