Grzegorz Lato: Piątkowi należy się miejsce w wyjściowym składzie reprezentacji

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Piątek na tle Lewego ma tu jeszcze rezerwy, na dziś trudniej mu odnaleźć się w budowaniu kombinacji, grze na jeden kontakt niż Robertowi. KP19 rzadko tworzy tak zwaną małą grę, po której padają bramki, jest piłkarzem, któremu trzeba akcję przygotować do wykończenia. Jak ktoś zgrabnie zauważył - przypomina byłego selekcjonera Pawła Janasa na polowaniu, który trafiał dzika, gdy ktoś go na niego naprowadził, bo sam nie potrafił zwierza namierzyć.

To wszystko nie oznacza, że Piątek jest piłkarzem przeciętnym. Inna jest po prostu perspektywa, kiedy zestawia się go z zawodnikiem klasy Lewandowskiego. Napastnik Milanu będzie się jeszcze rozwijał. Na dziś Piątek to siła, umiejętność wywalczenia pozycji, szybka reakcja, wyjście do prostopadłej piłki, pazerność. Jego znakiem rozpoznawczym jest bardzo dobra gra głową, lepsza niż w przypadku Roberta. W tym elemencie jest odważny, ma dobry timing i bardzo ważną cechę - potrafi długo wisieć w powietrzu.

Niemniej można usłyszeć nawet tak zdecydowane głosy, że żaden trener, chcąc zagrać jednym napastnikiem i mając do wyboru Lewandowskiego i Piątka, nie zdecyduje się na wystawienie tego drugiego. Obecność na boisku zawodnika Bayernu daje po prostu więcej możliwości.

- Obaj czują się bardzo dobrze w szesnastce, potrafią strzelić gola z niczego, wykończyć akcje uderzeniem z pierwszej piłki, bez zastanowienia - mówi Jacek Zieliński, trener Lecha Poznań w sezonie 2009-10, kiedy "Kolejorz" z "Lewym" w składzie zdobył mistrzostwo Polski. - Potrafią grać tyłem do bramki, wziąć grę na siebie, dać możliwość podejścia do akcji kolegom. A co ich różni? Krzysiek lepiej gra głową, z kolei Robert to lata gry na najwyższym poziomie, pod względem umiejętności czysto piłkarskich w tym momencie jest zdecydowanie przed Krzyśkiem. Gra w tłoku, przyjęcie piłki, szukanie wolnych przestrzeni na boisku, rozegranie - od czasu naszej wspólnej pracy w tych elementach Robert zrobił ogromne postępy.

Rzeczywistość

Rozważania na temat wspólnej gry RL9 i KP19 to jedno, ważniejsze jest, jak ustawienie reprezentacji Polski w meczu z Austrią postrzega Brzęczek. Na zeszłotygodniowej konferencji prasowej selekcjoner nie przesądził, ale przyznał, że w tym momencie najbliżej mu do powołania na marcowy dwumecz w eliminacjach Euro 2020 trzech napastników. Wątpliwe zatem, że w ogóle ma myśl z wystawieniem w Wiedniu całej trójki w wyjściowej jedenastce, a taki pomysł również pojawił się w publicznej dyskusji. Zwłaszcza że Lewandowski, Milik i Piątek w zbyt wielu wymiarach są do siebie podobni.

Reprezentacja Polski to nie jest festiwal, na którym oglądamy popisy indywidualne, cała drużyna musi dobrze funkcjonować. Gdybyśmy posiadali w kadrze trzech światowej klasy defensywnych pomocników, wszyscy oni powinni znaleźć się w wyjściowym składzie? Tak to nie działa. Proporcje między atakiem a obroną muszą zostać zachowane.

- Wszystko można sobie wyobrazić, również to, że reprezentacja zagra trójką napastników. Natomiast na jakie ustawienie postawię, odpowiedź dadzą najbliższe tygodnie. Decyzja zapadnie na zgrupowaniu przed meczami z Austrią i Łotwą - tłumaczył najpierw dyplomatyczne Brzęczek, a potem przeszedł do konkretów:

- Jesienią w trzech meczach zagraliśmy dwoma napastnikami. Tak było w spotkaniach z Irlandią we Wrocławiu oraz Włochami i Portugalią w Chorzowie. Które mecze był w wykonaniu drużyny narodowej najlepsze? Z Włochami w Bolonii i z Portugalią w Guimaraes - graliśmy w nich jednym napastnikiem. O skuteczności drużyny decyduje nie liczba ofensywnych zawodników w jedenastce, ale sposób poruszania się zespołu po boisku, jego zrozumienie. Musimy zachować rozsądek, wybrać rozwiązanie najlepsze dla grupy zawodników, którą dysponujemy. Musimy patrzeć na całą drużynę, nie tylko na to, kto w danym momencie jest skuteczny. Kiedyś reprezentacja Polski zagrała w Gdańsku z Cyprem pięcioma napastnikami, spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem... Co nie oznacza, że nie będzie momentów w trakcie meczów, w których na placu będzie przebywało trzech napastników.

- Gra z jednym napastnikiem w ostatnim czasie wychodziła reprezentacji najlepiej. Mamy trzech napastników z wysokiego poziomu. Robert to klasa światowa, Krzysiek i Arek to klasa europejska. Trzy grzyby w barszczu to jednak trochę za dużo - uważa Zieliński.

I dodaje: - Nawet jeśli ten zestaw jest mocny, będzie trudny do zrealizowania na boisku. Przy trójce trzeba byłoby szukać innej pozycji Robertowi lub Krzyśkowi, ale także Arkowi Milikowi. To się może zdarzyć tylko w sytuacjach ekstremalnych. Poza tym selekcjoner nie będzie miał czasu, żeby to przećwiczyć. Do tego Arek, Robert i Krzysiek są podobni do siebie. Niektóre zespoły grają na trzech napastników, ale piłkarze ustawieni na bokach często bazują na szybkości, dryblingu. Konfiguracja trójki wygląda inaczej. Natomiast ustawienie z dwójką napastników - taką możliwość widzę. W moim przekonaniu nie zagramy w Austrii atakującymi zestawionymi w poziomie, ale jestem w stanie wyobrazić sobie Krzyśka Piątka na szpicy, a za jego plecami Roberta Lewandowskiego. Niekoniecznie zawodnik grający jako podwieszony napastnik musi pracować na kolegę z ataku. Ma również spory wachlarz wykańczania sytuacji. To kwestia wyboru ustawienia i mądrości Jurka Brzęczka. Selekcjoner wie, o co w piłce chodzi, poradzi sobie.

Gra trójką z przodu od początku meczu więc się nie wydarzy. Może być tylko opcją w sytuacji, gdy biało-czerwoni będą zmuszeni do gonienia wyniku. Podobnie jest ze wspólnym zestawieniem Lewandowskiego z Piątkiem, mogą zagrać razem, ale prędzej przez 20 minut niż od początku. Zresztą ze słów selekcjonera można wywnioskować również, iż szanse na wystawienie w wyjściowym składzie dwóch atakujących nie są wielkie. Brzęczek kilkakrotnie podkreślał, że przed meczami z Austrią i Łotwą będzie bazował głównie na tym, co udało się wypracować jesienią. Odwołanie się do wyjazdowych meczów z Włochami i Portugalią nie było przecież przypadkowe. W dodatku trener będzie walczył z czasem. Z Austrią zagramy w czwartek 21 marca.

Zawodnicy, którzy ligowe mecze rozegrają w piątek i sobotę, na zgrupowaniu stawią się w niedzielę, natomiast ci, którzy obowiązki klubowe wypełniać będą w niedzielę, a będzie ich sporo, bo ponad połowa drużyny, pojawią się w Warszawie dopiero w poniedziałek. To oznacza, że selekcjoner będzie mógł przeprowadzić maksymalnie dwa treningi. Zajęcia taktyczne odbędą się natomiast tylko we wtorek. Trudno przypuszczać, że czasowe ograniczenie popchnie Brzęczka w kierunku kolejnych eksperymentów.

- Skorzystamy z wypracowanych jesienią schematów w rozegraniu, zachowań w ofensywie i defensywie. Czas pozwoli nam tylko na to, żeby sobie krótko to przypomnieć. Kluczem do dobrej gry w Wiedniu będzie przygotowanie mentalne. Na zgrupowaniu w Chorzowie przed meczami z Włochami i Portugalią w Lidze Narodów chcieliśmy zrobić za dużo...  - tłumaczył selekcjoner.

- Dysponujemy trzema napastnikami światowego formatu, chcemy to wykorzystać, ważny jednak jest rozsądek pozwalający na skuteczną grę. Każdy z nich jest gotowy, żeby grać, ale też każdy ma świadomość, że mogą zdarzyć się spotkania, w trakcie których wszyscy na boisku się nie pojawią. Krzysiek zachował pokorę, twardo stąpa po ziemi. Przed meczami w eliminacjach zapadną decyzje. Nie każdy będzie zadowolony, niech nawet ktoś na mnie wściekły, ja to akceptuję. W Portugalii Krzysiek Piątek był gotowy do wejścia na boisko, ale Arek Milik strzelił gola. Zmienił się wynik, Krzysiek nie pojawił się na placu. Widziałem jego rozczarowanie. Rozmawialiśmy. Przy trzech napastnikach na niesamowitym poziomie przekazanie decyzji o tym, że ktoś usiądzie na ławce rezerwowych, nie będzie łatwe. Ale sobie z tym poradzimy.

Czy RL9+KP19=ME2020? Tak, przy czym wartość RL9 w tym równaniu będzie większa. Dla KP19 za wcześnie. Jeszcze.

Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek powinni grać razem w pierwszym składzie kadry?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×