Piotr Zieliński: Chcę coś wygrać z Napoli (wywiad)

Piotr Zieliński to nie tylko niezwykły piłkarz. Ostatnio pojechał na komunię świętą do jednego z chłopców z domu dziecka, który prowadzą jego rodzice. - Gdyby nie obecność naszej rodziny, nie miałby w kościele nikogo bliskiego - mówi w wywiadzie.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Piotr Zieliński Getty Images / Francesco Pecoraro / Na zdjęciu: Piotr Zieliński

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Był pan jednym z pierwszych zawodników, do których trener Carlo Ancelotti zadzwonił na początku sezonu i powiedział: chcę zbudować grę Napoli między innymi na tobie.

Piotr Zieliński, pomocnik SSC Napoli i reprezentacji Polski: Potwierdzam, taka rozmowa się odbyła. Trener zatelefonował, kiedy byłem w drodze na zgrupowanie reprezentacji przed mistrzostwami świata w Rosji. Usłyszałem od niego wiele pochwał na swój temat. Dodatkowo mnie to zmotywowało. Trener Ancelotti dał mi odczuć, że chce na mnie postawić. Ucieszyłem się, że ma o mnie tak dobre zdanie i darzy dużym zaufaniem.

I trener słowa dotrzymał, postawił na pana.

Czuję, że wszedłem na wyższy poziom. Na początku sezonu miałem obiecujące mecze, później lekki spadek formy, ale to już za mną. Daję sygnały, że warto na mnie stawiać i widzę, że zaczynam więcej znaczyć w zespole. Trener lubi zawodników, którzy nie boją się podejmować ryzyka, mają fantazję. Staram się grać w takim stylu, oczywiście z korzyścią dla drużyny. Poprzedni trener Maurizio Sarri był świetny, trener Ancelotti to już naprawdę "maestro". Jest bardzo konkretny, prosty w przekazie. W dwóch zdaniach potrafi wytłumaczyć, czego oczekuje. Nie denerwuje się, kiedy coś ci nie wyjdzie na boisku. Powtarza, że jak się zepsuje dwa, trzy podania, to świat się nie zawali. W takich sytuacjach rośnie pewność siebie, wiara w umiejętności. To mnie nakręca, mam ciągłą ochotę być aktywnym na boisku, uczestniczyć w każdej akcji.

Widać, że jest pan bardziej pewny siebie.

Kiedyś szukałem skomplikowanych rozwiązań, jakby te proste miały być gorsze. Byłem też krytyczny wobec siebie, dużo analizowałem, przez to trudno było się cieszyć z tych dobrych rzeczy. Konsekwentnie pracowałem i cierpliwie czekałem, kiedy nastąpi przełom. Oczywiście zdaję sobie sprawę, co pomogło mi zrobić kolejny krok. Pracowałem nad swoją mentalnością, kilka rzeczy musiałem wydobyć ze środka i zrozumieć. Dziś to już inny Piotr, bardziej pewny siebie. Jestem tak spokojny jak to miejsce, w którym rozmawiamy.

ZOBACZ WIDEO Serie A: bezrobotny Szczęsny. Łatwe zwycięstwo Juventusu Turyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jesteśmy pod Neapolem, w miejscowości, w której pan mieszka. Cisza, dookoła drzewa, basen, w okolicy praktycznie nie ma ludzi.

Lubię centrum dużego miasta, ale dobrze mi w ciszy, trochę na uboczu. Mieszkam pod Neapolem, to małe miasteczko, do niedawna nawet nie mieliśmy z Laurą sąsiadów. Nawet się cieszymy, że za płotem wprowadza się rodzina, a niedaleko domu otworzyli w końcu restaurację. W pobliżu jest sklep, knajpa, na podwórku stoi grill, biega pies, świeci słońce. Czego mogę chcieć więcej? Na podwórku rosną cytryny, z moją Laurą zbieramy je i delektujemy się ich smakiem. Są tak dobre, że czasem wysyłamy je też do Polski, do rodzin. Totalne wyciszenie, trochę jak w Ząbkowicach Śląskich, skąd pochodzę.

I gdzie kupił pan dwa domy dziecka, które prowadzą pana rodzice.

Rodzice tam mieszkają. Jeden dom dziecka jest w Ząbkowicach, drugi w Targowicy, siedemnaście kilometrów dalej. Mieszka w nich po dziesięcioro dzieci, dla mnie to w zasadzie dodatkowe rodzeństwo. Gdy byłem mały, rodzice prowadzili pogotowie rodzinne. Polega to na pomaganiu dzieciom, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej. Przeżywałem to, że nie mogłem się z nimi w pełni zżyć, ponieważ często wyjeżdżałem, a dzieciaki wymieniały się po niecałym roku.

Rodzice nazwali domy dziecka od pana imienia: "Piotruś Pan".

A bohater tej bajki namalowany jest na każdej ścianie. Ładnie tam, naprawdę, maluchy nie mają na co narzekać, rodzice świetnie się nimi opiekują. Obserwuję, jak dzieciaki rosną, uczą się tańczyć, bawią się. Wszyscy jesteśmy zaangażowani w ich rozwój: babcia, rodzina najstarszego brata, ja również pomagam, jak tylko mogę. Jesteśmy szczęśliwi i dumni, że możemy pomagać.

W jaki sposób?

Staram się dzieciakom podrzucać potrzebne rzeczy, na przykład sprzęty elektroniczne. Przede wszystkim jednak liczą się małe rzeczy. Jakiś czas temu razem z Laurą byliśmy na komunii jednego chłopca, tak się złożyło, że gdyby nie obecność naszej rodziny, to nie miałby w kościele nikogo bliskiego. A komunia jest tylko jedna, dlatego cieszę się, że udało się sprawić chłopcu trochę radości.

Laura też się angażuje, zabiera dziewczynki na plac zabaw, na karuzele czy huśtawki. Na przeciwko domu dziecka w Targowicach jest też boisko. Latem zabieram chłopców, razem kopiemy, trochę postrzelają na bramkę. Widzę, że są nakręceni na piłkę, trzech z nich uczęszcza na treningi Orła Ząbkowice Śląskie. W tym klubie stawiałem pierwsze kroki, zanim trafiłem do Zagłębia Lubin.

Czytaj takżePiotr Zieliński i Arkadiusz Milik. Jak kocha ich Neapol

To już ósmy rok, odkąd jest pan we Włoszech po transferze z Zagłębia do Udinese.

Pamiętam jeszcze czasy, gdy podawałem piłki w meczach na starym stadionie Zagłębia. Byłem też na spotkaniu Wisły Kraków z Lechem Poznań w Superpucharze Polski w 2009 roku, który Lech wygrał w karnych. Stałem za bramką, na którą strzelali piłkarze. Podawałem piłki Robertowi Lewandowskiemu, zachwycałem się grą Semira Stilicia. Ten mecz był rozgrywany już na nowym stadionie, a ciekawostka jest taka, że sam rozpocząłem budowę tego obiektu! Byłem jednym z chłopców, których szkoła wytypowała do pomocy w robotach. Pamiętam, że wziąłem łopatę, wbiłem w ziemię, przerzuciłem piasek i rozpocząłem budowę.

Z Laurą, pana narzeczoną, znacie się od dziecka. Podobno w tym roku się pobieracie?

Tak, w tym roku ślub. Bardzo się cieszę, bo to dla mnie odpowiednia partnerka: wspiera mnie, dużo mi pomaga, jest bardzo dobrze zorganizowana w życiu. To też piękna historia, ponieważ Laura mieszkała w Ząbkowicach Śląskich ulicę ode mnie. Wiem, że to ta kobieta, z którą chcę spędzić resztę życia. Niedługą będę miał 25 lat i myślę, że to dobry wiek na ślub. Chcę zrobić kolejny krok w życiu.
Na drugiej stronie przeczytasz między innymi, co piłkarz sądzi na temat przedłużenia kontrakt z SSC Napoli, ile goli chciałby strzelić w tym sezonie Serie A i czego Carlo Ancelotti wymaga od niego na boisku.

Czy Piotr Zieliński rozgrywa najlepszy sezon w karierze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×