Fortuna I liga: koszmarny powrót do domu. Lider za mocny dla Warty Poznań

Organizacyjnie Warta dała radę, piłkarsko już nie. Powrót poznaniaków na stadion przy Drodze Dębińskiej wypadł wyjątkowo mizernie i w marnym stylu przegrali z Rakowem Częstochowa 0:2.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
piłkarze Rakowa Częstochowa Newspix / Łukasz Laskowski / Na zdjęciu: piłkarze Rakowa Częstochowa

O tym, że drużyna Marka Papszuna będzie mieć optyczną przewagę, gospodarze doskonale wiedzieli i akurat to nie świadczyło o nich źle. Zaczęli zresztą nie najgorzej. Oddali rywalowi inicjatywę, lecz w tyłach radzili sobie na tyle solidnie, że częstochowianie zbyt wielu sytuacji nie stwarzali.

Absolutnie kluczowa dla losów Warty mogła być 25. minuta. Jedna z nielicznych groźnych akcji miejscowych powinna, a wręcz musiała się zakończyć golem. Po błędzie defensywy Niklas Zulciak znalazł się 5 metrów przed bramką, lecz zbyt długo zwlekał ze strzałem i gdy w końcu go oddał, piłkę z linii wybił Arkadiusz Kasperkiewicz.

Takich okazji marnować nie wolno i dalsza część meczu dobitnie to zielonym uświadomiła. W doliczonym czasie pierwszej połowy dość statyczną oskrzydlającą akcję Rakowa skutecznie wykończył uderzeniem głową Sebastian Musiolik i ekipa Petra Nemca nie mogła się już skupiać na defensywie.

Skutecznej odpowiedzi zabrakło. Warciarze nie udźwignęli presji i nie mieli pomysłu na zrobienie krzywdy liderowi, a przy tym wciąż popełniali błędy w tyłach i w 53. minucie było w zasadzie po meczu. Po rzucie rożnym Andrzej Niewulis zgubił krycie i bez problemów pokonał Tomasza Laskowskiego strzałem przy słupku.

Potem zamiast walczyć choćby o bramkę kontaktową, zieloni sami sobie utrudniali życie i robili rzeczy dziwne. Na nieco mniej niż kwadrans przed końcem grali już w dziewiątkę. O ile drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę dla Michała Grobelnego można jeszcze zrozumieć, bo była wynikiem faulu w walce o piłkę, to zachowanie Jakuba Kiełba było kompletnie bezmyślne, gdyż mając na koncie jedno napomnienie, podciął bez piłki Marcina Listkowskiego i sędzia Tomasz Wajda nie mógł podjąć innej decyzji niż odesłanie winowajcy do szatni.

Lider zwyciężył w stolicy Wielkopolski na luzie, bo miejscowi zrobili niewiele, by mu w tym przeszkodzić. Nie udźwignęli tego spotkania mentalnie i zawiedli kibiców, którzy mogli ich oglądać przy Drodze Dębińskiej po raz pierwszy od 112 dni (wcześniej beniaminek występował jako gospodarz w Grodzisku Wlkp.).

Warta pozostaje tuż nad strefą spadkową, zespół z Częstochowy natomiast umocnił się na pozycji lidera.

Warta Poznań - Raków Częstochowa 0:2 (0:1)
0:1 - Sebastian Musiolik 45+4'
0:2 - Andrzej Niewulis 53'

Składy:

Warta Poznań: Tomasz Laskowski - Grzegorz Szymusik, Wojciech Onsorge, Artur Marciniak, Radosław Jasiński, Michał Grobelny, Krystian Sanocki (55' Krzysztof Biegański), Niklas Zulciak (55' Paweł Piceluk), Jakub Kiełb, Adrian Cierpka, Łukasz Spławski (79' Bartosz Kalupa).

Raków Częstochowa: Michał Gliwa - Arkadiusz Kasperkiewicz, Andrzej Niewulis, Łukasz Góra, Piotr Malinowski, Igor Sapała (41' Szymon Lewicki), Petr Schwarz, Marcin Listkowski, Patryk Kun, Miłosz Szczepański (82' Adam Radwański), Sebastian Musiolik.

Żółte kartki: Wojciech Onsorge, Jakub Kiełb, Niklas Zulciak, Michał Grobelny (Warta Poznań) oraz Szymon Lewicki (Raków Częstochowa).

Czerwone kartki: Michał Grobelny /75' za drugą żółtą/, Jakub Kiełb /79' za drugą żółtą/ (Warta Poznań).

Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec).


ZOBACZ WIDEO Stępiński pogromcą włoskich gigantów! Polak uratował Chievo w starciu z Romą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy widzisz Wartę Poznań w gronie spadkowiczów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×