Śląsk pozbył się niewypału. Kamil Vacek opuści Wrocław
Czas Kamila Vacka we Wrocławiu dobiegł końca. Władze klubu rozwiązały umowę z pomocnikiem, który inkasował okrągłą sumkę, a okazał się wielkim rozczarowaniem.
Jan Urban bardzo nalegał na pozyskanie Vacka, bo potrzebował kreatywnego pomocnika, dogrywającego piłki do Arkadiusza Piecha i Marcina Robaka. Mając w pamięci jego popisy w barwach Piasta, Śląsk podpisał umowę, pomimo że Czech przez ostatnie miesiące niemal wyłącznie trenował w Maccabi Hajfa, przez co narobił sobie ogromnych zaległości. Nawet, gdy dostał się do jedenastki, to głównie człapał w środku pola, po prostu był hamulcowym. Czasami grał, bo wymagała tego sytuacja kadrowa, ale żaden z jego 25 meczów w Śląsku nie zapadł szczególnie w pamięć.
Trener Tadeusz Pawłowski nie widział go w pierwszej drużynie i po zakończeniu sezonu Vacek ugrzązł w rezerwach, za co inkasuje kosmiczne pieniądze (ponad 60 tys. złotych miesięcznie). Od kilku tygodni klub próbował dojść z nim do porozumienia w sprawie rozwiązania umowy (ważnej do 2020 roku). W końcu piłkarz przystał na propozycję władz i oficjalnie pożegnał się ze Śląskiem.
Jaka czeka go przyszłość? Możliwe, że miękkie lądowanie w drużynie mistrza Słowacji, Spartaku Trnava, gdzie trenerem jest Radoslav Latal, stary znajomy z Piasta Gliwice.
Przyszłości we Wrocławiu nie ma też Dragoljub Srnić. Serb, choć waleczny i niezły w odbiorze piłki, spadł daleko w hierarchii środkowych pomocników. Śląsk stawia na Polaków, Mateusza Radeckiego i Macieja Pałaszewskiego. Poza tym, 26-latek właściwie nic nie dawał zespołowi w ofensywie.
ZOBACZ WIDEO Justin Kluivert już czaruje, AS Roma rzutem na taśmę pokonała Torino FC [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]