Nowe ustalenia ws. śmierci Astoriego. Włoskiego piłkarza można było uratować

Davide Astori nie zmarł we śnie, jak do tej pory sugerowano. Jego serce nagle zaczęło bić szybciej, co ostatecznie doprowadziło do tragedii.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Davide Astori Getty Images / Claudio Villa / Na zdjęciu: Davide Astori
4 marca włoski futbol pogrążył się w żałobie. Dzień przed meczem ligowym Davide Astori zmarł w hotelu. Wcześniej nic nie wskazywało na to, że 31-letni obrońca Fiorentiny ma problemy zdrowotne. Dlatego jego śmierć wstrząsnęła całym światem. Wielu kolegów z boiska do dzisiaj nie może się pogodzić z tą tragedią.

Do tej pory media informowały, że Astori zmarł we śnie i nie było szans, aby go uratować. Nowe ustalenia przekazuje włoski dziennik "Corriere della Sera", który swój artykuł opiera na badaniach dwóch profesorów.

Fakt jest taki, że włoski piłkarz nie zmarł we śnie i nie doszło do nagłego zatrzymania akcji serca. Było przeciwnie, bo serce Astoriego nagle zaczęło bić szybciej. Mowa o chorobie tachykardia, przy której serce zaczyna przyspieszać do ponad stu uderzeń na minutę.

To bardzo rzadkie schorzenie, które w dodatku nie zawsze prowadzi do śmierci. Dlatego eksperci dodali, że byłego reprezentanta Włoch można było uratować. Wystarczyło, że ktoś byłby z nim w pokoju i dostrzegłby, że z kolegą dzieje się coś niedobrego.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Jakub Błaszczykowski dla WP SportoweFakty: Nie mogłem wstać z łóżka bez tabletek. Nie myślałem nawet o treningu


Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×