Ireneusz Mamrot: Mocno cierpieliśmy na boisku
- Jeśli jeszcze mam serce, to po końcowym gwizdku spadł z niego olbrzymi kamień - żartował po meczu z Górnikiem Zabrze trener Ireneusz Mamrot. Prowadzona przez niego Jagiellonia Białystok przegrywała, ale dzięki rzutom karnym ostatecznie wygrała 2:1.
- Zwłaszcza w pierwszej połowie mocno cierpieliśmy na boisku. Dało o sobie znać granie co 3 dni i widoczne było zmęczenie, dlatego wielki szacunek w stronę drużyny, że podołała - mówił tuż po meczu Ireneusz Mamrot.
Wicemistrz Polski pierwszą połowę przespał. Słabiutka gra, bez iskry. Żółto-czerwoni długo rozgrywali piłkę, ale niewiele z tego wynikało. Przypominało to marne 45 minut z czwartkowej potyczki z Gabalą.
Marcin Brosz z oczywistych względów nie był zadowolony. Wydawało się, że Górnik ma mecz w garści, a tymczasem wyjechał z Białegostoku z niczym. - Kluczowe dla losów meczu były nasze zmarnowane sytuacje bramkowe przy grze w dziesiątkę. Mogliśmy zabrać Jagiellonii wiarę w sukces i sami się dowartościować. Trzeba się uczyć bezwzględności od Igora Angulo, ale mamy młody, rozwijający się zespół. Jeszcze nabierzemy doświadczenia i takie mecze jak ten będziemy kontrolowali - mówił opiekun gości.
Trener nie chciał porównywać niedzielnego meczu do inauguracyjnego boju z Legią Warszawa (3:1) - To diametralnie różne spotkania, ale nie można ich obiektywnie porównywać. Ja jako trener nie jestem w stanie tego zrobić - zakończył.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: przegrała zakład. Pogba wepchnął ją do basenu (WIDEO)