Czytaj w "PN": Dogrywka z Maksem Meyerem Zawsze mierzymy w złoto
Na ME U-21 Max Meyer był jedną z najjaśniejszych postaci zespołu Stefana Kuntza, strzelił pierwszego gola w drodze do triumfu i w każdym z pięciu spotkań wychodził na boisko od początku, zaledwie raz został zmieniony.
Z reprezentacją Niemiec w różnych kategoriach wiekowych zdobył już cztery medale. Z U-17 srebrny na ME 2012, z kadrą olimpijską także srebrny na igrzyskach w 2016 roku, z U-21 brązowy ME 2015 i w Polsce dołożył najcenniejszy - złoty z U-21 na ME 2017.
Nie odczuwaliście skutków półfinałowej batalii z Anglią z dogrywką i konkursem karnych?
Każdy z nas miał w nogach mnóstwo spotkań w klubach, a na UEFA Euro
U-21 w Polsce grało się dość intensywnie, praktycznie co trzy dni. Po zakończeniu jednego spotkania trzeba było już myśleć o kolejnym, a po wyeliminowaniu Anglii powtarzaliśmy sobie, że do wykonania roboty pozostał jeden krok. Gdy się wychodzi na ostatni mecz, nie myśli się o zmęczeniu. Ja miałem w pamięci przegrane finały na Euro U-17 z Holandią i na igrzyskach olimpijskich z Brazylią mającą w składzie Neymara. W obu przypadkach o naszym niepowodzeniu decydowały konkursy karnych, a w Krakowie po trafieniu Mitchella Weisera pomyślałem, że nie pozwolimy Hiszpanom na wyrównanie. Tak znakomity zespół w starciu z nami oddał jeden celny strzał na bramkę Juliana Pollersbecka, bohatera konfrontacji z Anglikami. I na dobrą sprawę mogliśmy wygrać wyżej finał. W drugiej połowie bardzo dobrze bronił jednak golkiper Hiszpanów.
(...)
Polska dobrze wywiązała się z roli gospodarza imprezy?
Znakomicie. Trenowaliśmy i mieszkaliśmy we wspaniałych warunkach. Płyty boisk na najwyższym poziomie, stadiony bardzo przyjazne, zwykle wypełnione, i panowała na nich kapitalna atmosfera. Nigdy nie zapomnę finału z Krakowa. Mam sentyment do Polski także z tego względu, że przeciw wam zadebiutowałem w Hamburgu w pierwszej reprezentacji Niemiec. Joachim Loew postawił wówczas na grupę młodych, mało doświadczonych piłkarzy, a teraz wielu z nich już coś znaczy w futbolu, nie tylko ligowym. Trzeba się cieszyć, że selekcjoner ma taki wybór, a dzięki niesamowitej konkurencji piłkarze czynią błyskawicznie postępy.
(…)
Cała rozmowa do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".