Marcin Kupczak. Podróż po zapętlonym filmie

Piłka Nożna
Piłka Nożna

Przyjechałeś do Ugandy, by trenować dzieci chore na AIDS w akademii swojego gospodarza. Po wyprowadzce od niego zajmowałeś się już zdrowymi dziećmi?

Trudno powiedzieć, jak wiele ich było, bo AIDS jest tam tematem tabu. Dzieci zarażone wirusem HIV traktowane są tak samo jak inne, nikt nie mówi o chorobie. Mają żyć normalnie, ale z drugiej strony nieświadomość powoduje przekazanie choroby kolejnym osobom.

Ile lat miały dzieci, które trenowałeś?

Zazwyczaj od sześciu do czternastu, ale trenowałem też z chłopakami na uniwersytecie, którzy mieli po 20-21 lat.

Skąd to właściwie wiadomo, skoro nawet reprezentanci Ugandy byli zgłaszani na Puchar Narodów Afryki 2017 z innymi datami urodzenia, niż podają kluby?

Wiem tyle, ile mi powiedzieli, gdy pytałem ich o wiek, choć dziwne dla mnie było, kiedy chłopcy odpowiadali mi, że nie znają daty przyjścia na świat. Wiele urodzin w Ugandzie nie jest w ogóle rejestrowanych, zwłaszcza na wsi. W tym kraju żyje o wiele więcej osób, niż podaje się oficjalnie.

Jak popularna jest tam piłka nożna?

Bardzo, zwłaszcza liga angielska pokazywana w państwowej telewizji. Dzięki temu najpopularniejszymi polskimi piłkarzami w Ugandzie, oczywiście oprócz Roberta Lewandowskiego, są Tomasz Kuszczak i Bartosz Kapustka. Zainteresowanie piłką w Ugandzie jest tak duże, że ludzie robią na tym interesy. Widziałem szopy, w których ustawiono ławki, duży telewizor plazmowy zasilany bateriami słonecznymi. Potrafią kumulować energię w generatorach prądu przez cały dzień tylko po to, by mieć pewność, że obejrzą mecz. Dodatkowo wykupują karnety i bilety, by mieć zapewnione miejsce w szopie na każde spotkanie.

Kim są idole młodych Ugandyjczyków?

Tu nie są oryginalni: Lionel Messi i Cristiano Ronaldo oraz piłkarze Premier
League. Lewandowskiego też uwielbiają, na targu w Kampali spotkałem kobietę w koszulce Borussii Dortmund z nazwiskiem kapitana reprezentacji Polski. Chodzą też w strojach reprezentacji Niemiec albo... Ukrainy. Ugandyjska liga za bardzo ich nie obchodzi.

Pierwszy od 39 lat awans reprezentacji Ugandy do PNA podniósł zainteresowanie piłką?

Żałuję, że trafiłem tam już po zakończeniu turnieju, ale dzieciaki bardzo interesują się piłką, bo wiedzą, że jest to dla nich największą szansą na wyrwanie się z biedy. Nawet jeśli Ugandyjczyk skończy lokalny uniwersytet, prawdopodobnie będzie pracował w kraju. A jeśli piłkarz wyjedzie do Europy choćby na pół roku, jest ustawiony na całe życie. On, jego rodzina i pół wioski.

Jak trenują mali Ugandyjczycy?

Treningi w Ugandzie prowadzone są jak u nas zajęcia WF w szkołach. Trener daje piłkę i pozwala grać. Ja przyjechałem do dzieci, zrobiłem rozgrzewkę, pokazałem podstawowe zajęcia z tyczkami czy ćwiczyłem stałe fragmenty, a dopiero potem graliśmy. Dla nich to była zupełna nowość. Trening urozmaicałem grą w siatkówkę, zbijaka, dwa ognie czy wyścigami. Zajęcia, które prowadziłem, zwykle trwały około 90 minut, z czego godzina to był typowy trening, a pół - mecz. Dałem też dzieciakom pięć par butów. Musiały się do nich przyzwyczaić, bo młodzież gra tam zwykle boso i początkowo miała trudności z grą w butach.

Jaki poziom prezentowały dzieci, które trenowałeś?

Ugandyjczycy są świetnie przygotowani kondycyjnie, ale potrafią przebiec cztery razy większy dystans, niż pokonaliby, dobrze się ustawiając. Mogą biegać non stop od bramki do bramki. Założeń taktycznych za to w ogóle nie realizowali, ale myślę, że wynikało to też z faktu, że byłem w różnych miejscach. Gdybym pracował z jedną grupą przez trzy miesiące, pewnie zaczęliby łapać, o co chodzi. Sądzę, że ugandyjskie dzieci wygrałyby z polskimi, ale z wiekiem, gdy coraz większą rolę odgrywa taktyka, świat ucieka Ugandyjczykom.

Co dało ci największą satysfakcję?

Praca z dziećmi, widziałem, iż one doceniają, że ktoś do nich przyjechał. Miały dużo pytań w szkole, interesowały się Polską, nauką u nas czy śniegiem. Nie musiałem wymyślać tematów do rozmów, wystarczyło odpowiadać na pytania.

Co sprawia, że historia Ugandy przypomina zapętlony film: dyktator jest obalany, a jego następca zapowiada odejście po dwóch kadencjach, po czym wprowadza dyktaturę i znów jest obalany?

Tamtejsza mentalność. Zastanawiam się, czy oni tak naprawdę chcą zmian. Powiedzą, że tak, ale na dobrą sprawę są podobni do nas: właściwie dobrze im jest w obecnym stanie, gdy narzekają. Nie podejmują konkretnych działań. Jedna z wolontariuszek, które poznałem, była fotoreporterką AFP. Znalazła w slumsach młodego chłopaka i stwierdziła, że idealnie nadaje się na modela. W agencji zrobili mu sesję zdjęciową, potwierdzili jej opinię i stwierdzili, że chłopak potrzebuje tylko kursu, podczas którego miałby nauczyć się technicznych aspektów zawodu. Zapewnili mu wyjazd do Londynu, co dla Ugandyjczyka ze slumsów jest zmianą życia o 180 stopni. Agencja wykupiła mu dwumiesięczny kurs, po dwóch tygodniach zrezygnował, bo mu się nie chciało. Dostał szansę życia w Europie, ale wymagało to dwóch miesięcy zaangażowania. Dziś znów mieszka w slumsach.

Co dała ci Uganda?

Dostrzegam, jak dużo jedzenia się u nas marnuje, gdy tam ludzie zabijają się za garść popcornu. Łzy cisnęły mi się do oczu, kiedy widziałem w slumsach, jak ludzie wyrywają sobie jedzenie, albo gdy pytałem Ugandyjczyka, kiedy ostatnio jadł, a w odpowiedzi słyszałem, że dwa dni temu. Szokujący był też sposób, w jaki radzą sobie z głodem. Od najmłodszych lat nasączają szmatę paliwem lotniczym i wąchają ją, by nie czuć głodu. Mówią, że im się nie opłaca kupić jedzenia, bo rano się najedzą, a wieczorem znów będą głodni.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: łzy Jermaina Defoe. Jego młody przyjaciel umiera


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×