Gdańsk pięć lat po Euro 2012. Wałęsa apelował, Europa posłuchała

Spieszcie się i przyjeżdżajcie do Gdańska - apelował w reklamie miasta Lech Wałęsa. Europa posłuchała, dała miastu Euro 2012, a potem odwiedzili je piłkarze i rzesze fanów. 5 lat po imprezie Gdańsk mocno z Euro korzysta. Ale jest i kosztowny minus.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Lech Wałęsa na tle trybun gdańskiego stadionu PAP / Adam Warżawa / Lech Wałęsa na tle trybun gdańskiego stadionu

- Przyjeżdżajcie, żeby zobaczyć kulturę wielu narodów, tysiąc lat chrześcijaństwa i korzenie Europy - mówił były prezydent, obok papieża Jana Pawła II najbardziej rozpoznawalny Polak na świecie. Podbijał przy tym piłkę, a w tle migały obrazki miasta i nowego pięknego stadionu. No i przyjechali.

22 czerwca 2017 roku mija dokładnie 5 lat od ostatniego meczu w Gdańsku podczas polsko-ukraińskiego Euro 2012.

Michał Stąporek, dziennikarz lokalnego serwisu Trojmiasto.pl, mówi nam: - Trudno byłoby znaleźć w Gdańsku kogoś, kto żałowałby, że ta impreza odbyła się w tym mieście.

Najazd gości

Ostatni mecz to był ćwierćfinał, Niemcy wygrali z Grecją 4:2. Wcześniej w Gdańsku grali Hiszpanie, Chorwaci, Włosi i Irlandczycy. Niedługo po mistrzostwach miejskie władze ogłosiły wielki sukces. - Decyzja o organizacji Euro 2012, którą w grudniu 2004 roku podejmowałem ze współpracownikami, dziś byłaby taka jak wtedy - nie miał wątpliwości prezydent miasta Paweł Adamowicz.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Mariusz Stępiński: Zostałem pchnięty i nic nie mogłem zrobić
Nie ukrywano przy tym, że najważniejsze miejskie inwestycje związane pośrednio lub bezpośrednio z przygotowaniem turnieju pochłonęły ponad 2,6 mld złotych. Najdroższa była budowa 41-tysięcznego stadionu za 700 mln złotych. Promocja miasta w mediach zagranicznych kosztowała około 24 mln euro.

Firma Deloitte opublikowała wówczas raport, który mówił o korzyściach. Oszacowano, że Gdańsk odwiedziło ponad 310 tysięcy osób, które wydały w mieście prawie 300 mln złotych. Wartość wygenerowanego ekwiwalentu reklamowego miasta, tylko w mediach krajowych, wyniosła 400 mln złotych. Do tego dochodzi 200 mln złotych z mediów hiszpańskich.

- Podczas Euro 2012 pokazaliśmy, że Gdańsk jest miastem otwartym, gościnnym, że wszyscy mogą się tu świetnie bawić. Ta opinia poszła "w szeroki świat" i wraca do nas do dziś w postaci turystów z całego świata, którym nazwa Gdańsk już się jakoś konkretnie kojarzy i pewnie dlatego postanawiają spędzić tu urlop czy wakacje - mówi nam Michał Piotrowski z Urzędu Miasta.

Michał Stąporek: - Gdańsk na pewno skorzystał. Widzimy to, oceniając choćby profil turystów, jacy do nas przyjeżdżają. Jest znacznie więcej Hiszpanów i Włochów, niż było wcześniej. Usłyszeli dobre opinie i przyjechali. To jest zmiana, którą widzimy na 100 procent. Gdańsk stał się popularniejszy, przylatuje coraz więcej tanich linii lotniczych. Jest bardziej rozpoznawalny.

- Gdyby nie Euro 2012 wiele z tysięcy osób, które odwiedziły nas podczas imprezy, nie wiedziałaby, że istnieje takie miasto jak Gdańsk i że ma tak ogromne walory turystyczne. Odwiedziny Gdańska sprawiły, że zdecydowana większość gości chciała wrócić do Gdańska, a ponad 90 proc. z nich poleciło miasto swoim znajomym i rodzinie. Od czasu Mistrzostw notujemy wzrost zainteresowania Gdańskiem. Np. wzrost liczby gości z roku 2014 na 2015 wyniósł aż 15 proc., co jest bardzo znaczącą wartością. Podobną tendencję zaobserwowaliśmy w stosunku lat 2015/2016 - tłumaczy nam Michał Brandt z Gdańskiej Organizacji Turystycznej.

Od lotniska do tramwaju

Z perspektywy mieszkańców najważniejsze są jednak inwestycje. Coś, z czego mogą korzystać do dzisiaj. Wyliczanka jest długa.

Michał Piotrowski: - Można śmiało powiedzieć, że nowoczesne tramwaje i autobusy, którymi jeździmy do dziś - to efekt Euro. Tak samo jak nowe trasy tramwajowe czy sieć nowych dróg w mieście. Kompletnie zmieniła się dzielnica, w której stanął stadion - niegdyś dominowały tam stare kamienice i ogródki działkowe, dziś - po rewitalizacji i rozbudowie infrastruktury - to szybko zyskujący nowych mieszkańców, doskonale skomunikowany rejon miasta.

Michał Stąporek: - Powstał nowy stadion, wyremontowano do niego kolej. Zmieniła się cała dzielnica Letnica, w której powstał. Była zapyziała z ogródkami działkowymi i ruderami. Dziś obok stadionu jest centrum wystawiennicze i dosłownie kilkanaście dni temu rozstrzygnięto pierwszy etap konkursu na zagospodarowanie pozostałej części Letnicy. Powstaną tam obiekty rozrywkowe, rekreacyjne, być może będzie oceanarium. Ta dzielnica na pewno się zmieniła.

Baltic Arena

No i stadion o roboczej, dziś już zapomnianej nazwie Baltic Arena. Perła Euro 2012, choć raczej wypadałoby powiedzieć bursztyn, bo przecież w jego kolorystyce został wybudowany. Oddany został do użytku w sierpniu 2011 roku. Jeszcze przed Euro 2012, w styczniu tamtego roku, już się o niego pokłócono. Prezydent Paweł Adamowicz zarzucił spółce Lechia Operator, która zarządzała stadionem, że marnuje jego potencjał.

"Efekt świeżości i wielkiego zainteresowania mieszkańców Metropolii Gdańskiej został zaprzepaszczony. Niewynajęte loże, świecące pustkami miejsca biznesowe, brak współpracy z agencjami artystycznymi, kompletny brak pomysłu na wylansowanie PGE Areny Gdańsk na rynku show biznesu to tylko niektóre przykłady zaniechań" - pisał na swoim blogu.

Ostatecznie obiekt we władanie przejęło miasto. Dziś na stadionie gra Lechia, ale ponad 40-tysięczny stadion jest się w stanie zapełnić mniej więcej w jednej trzeciej. Nawet na tych najbardziej hitowych meczach nie ma kompletu. Raz, dwa razy do roku odbywa się wielki koncert. Grał już Justin Timberlake, we wtorek show dała grupa Guns' Roses. Energa Stadion jest też kandydatem na miejsce rozegrania Superpucharu Europy w 2019 roku. Decyzja o gospodarzu meczu zapadnie we wrześniu.

Generalnie przekonanie w Gdańsku jest takie, że stadion jakoś sobie radzi. Wiadomo jednak, że ze stadionów zbudowanych na Euro tylko Narodowy w Warszawie na siebie zarabia. Do poznańskiego, wrocławskiego i gdańskiego trzeba dokładać. W różny sposób. W Gdańsku na przykład - jak podliczył serwis Trojmiasto.pl, jedną czwartą lóż na obiekcie wynajmują spółki miejskie. Żadna nie ujawniła, ile za to płaci.

- Gdyby nie Euro, powstałby pewnie później i pewnie byłby mniejszy. Uważam, że jako Gdańsk mogliśmy nie walczyć o ten czwarty, ćwierćfinałowy mecz. Gdyby nie odbywał się u nas, to stadion byłby mniejszy, jego koszty utrzymania byłyby mniejsze. Na pewno byśmy na tym nie stracili - mówi Michał Stąporek.

I dodaje: - Cały czas pojawiają się głosy, że stadion ciągle nie jest spłacony, pozostało jeszcze 380 mln złotych. No, ale jak się buduje taki obiekt, to trzeba za niego zapłacić.

Zobaczyć Gdańsk i zostać

Lech Wałęsa, urodzony w Popowie niedaleko Włocławka, w reklamie Gdańska wspominał, że przyjechał tu, mając 14 lat i tak mu się spodobało, że nie zamieniłby go na żadne inne miasto.

Hiszpanie, Irlandczycy też wracają. Rok temu Gdańsk odwiedziło 2 mln gości. - Turystów w ogóle jest więcej. Oczywiście, nie tylko z powodu samego Euro, ale to jedna z ważnych przyczyn tego wzrostu.

Euro 2012 w Gdańsku trwało 12 dni.

Czy Euro 2012 było polskim sukcesem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×