Udane eksperymenty Franciszka Smudy
Liczne kontuzje w drużynie Górnika Łęczna spowodowały, że trener Franciszek Smuda musi często robić zmiany w składzie. Jak dotąd większość roszad była trafiona i zespół z Lubelszczyzny cały czas liczy się w walce o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie.
W trakcie rundy wiosennej zaczęła sypać się defensywa Górnika. Poważne kontuzje wykluczyły z gry do końca sezonu Macieja Szmatiuka i Aleksandra Komora, a drobniejsze problemy zdrowotne przytrafiły się też Gersonowi. Na dodatek zimą wypożyczono do pierwszoligowych drużyn Łukasza Bogusławskiego i Radosława Pruchnika, którzy mogliby załatać dziury.
W obliczu trudnej sytuacji kadrowej trener Smuda podjął odważną decyzję i na środkowego obrońcę przekwalifikował napastnika Przemysława Pitrego, który okazał się być solidnym defensorem. W ostatnim meczu przeciwko Wiśle Kraków partnerem 36-letniego Pitrego był Adam Dźwigała, po raz pierwszy tej wiosny grający w Lotto Ekstraklasie. - Adam Dźwigała był zawsze kojarzony jako ósemka czy szóstka. Ja przynajmniej nigdy nie widziałem go grającego na środku obrony. Rozegrał poprawne spotkanie. Zawierzyłem mu, zaufałem i udało się - ocenia były selekcjoner reprezentacji Polski.
Eksperymentalnie zestawiona obrona Górnika solidnie zaprezentowała się na tle wyżej notowanej Wisły. Biała Gwiazda nie miała zbyt wiele do powiedzenia i przegrała na Arenie Lublin 1:3. - Grało dwóch stoperów, którzy nigdy regularnie nie grali tej pozycji. Dojrzałe zespoły mogłyby wykorzystać jakieś sytuacje, ale myślę, że obaj dobrze się sprzedali - zauważa Smuda.
Niewykluczone, że w najważniejszej części sezonu doświadczony trener Górnika będzie musiał po raz kolejny przekwalifikować jakiegoś piłkarza, gdyż aż czterech jego podopiecznych jest zagrożonych pauzą, w tym trzech pomocników i jeden obrońca.
ZOBACZ WIDEO Villarreal pokonał Atletico Madryt. Zobacz skrót tego meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.