Cracovia straci Marcina Budzińskiego? Wygórowane żądania menedżera piłkarza

Maciej Kmita 12 Kwietnia 2017, 09:00

PAP / Jacek Bednarczyk

Obowiązujący dziś kontrakt Marcina Budzińskiego został podpisany w maju 2014 roku - na zakończenie kompletnie nieudanego w jego wykonaniu sezonu 2013/2014. W rundzie jesiennej miewał tylko przebłyski dobrej gry, a potem od lutego do maja nie grał z powodu problemów zdrowotnych. Jego bilans w tamtej kampanii to tylko dwa gole i dwie asyst w 17 występach, więc przystępował do rozmów ze słabej pozycji negocjacyjnej.

• Janusz Filipiak: Nie jest łatwo zwolnić trenera

Budziński ma trzy atuty, które wyróżniają go z tłumu i z których często korzysta: potrafi wygrać pojedynek jeden na jeden w środkowej strefie, uruchomić kolegę kapitalnym prostopadłym podaniem, na wykonanie którego większość by się nie zdecydowała i ma świetne uderzenie z dystansu. Po strzałach zza pola karnego zdobył w tym sezonie już sześć bramek - więcej niż którykolwiek inny piłkarz ekstraklasy.

Wychowanek Mamrów Giżycko jest łakomym kąskiem na rynku transferowym i latem Cracovia może go stracić. Choć Budziński jest ulubionym piłkarzem właściciela klubu, Janusza Filipiaka, ten nie zbuduje dla niego komina płacowego. Strony negocjują od kilku tygodni, ale rozmowy nie pozwoliły wypracować satysfakcjonującego zainteresowanych kompromisu.

ZOBACZ WIDEO PSG gromi, świetny mecz Cavaniego. Zobacz skrót spotkania z EA Guingamp [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Czy zostanie? O to trzeba spytać Marcina Budzińskiego. Chcemy, żeby został. Ale to, co menedżer Budzińskiego chciał, wykracza daleko poza średnią - mówi Filipiak.

Budziński jest zawodnikiem Cracovii od stycznia 2012 roku, a na Kałuży 1 trafił z Arki Gdynia. Rozegrał dla Pasów łącznie 160 spotkań, w których strzelił 25 goli i zaliczył 22 asysty. Przed trzema laty był krok od odejścia z Cracovii, ale finalizacja jego transferu do Lechii Gdańsk upadła na ostatniej prostej.