Afera z transmisjami meczów Premier League - poszło o polskie dekodery w Wielkiej Brytanii
Polscy kibice Premier League od dwóch tygodni są niepocieszeni, bo nie mogli oglądać w TV niektórych meczów. Sprawa jest głośna, lecz przyczyna nie leży po stronie nadawcy, a osób, które nielegalnie korzystały z dekoderów na Wyspach Brytyjskich.
Miejscowe telewizje, które wykupiły nawet najbogatsze pakiety, i tak nie mają możliwości pokazywania sobotnich spotkań rozgrywanych o godz. 16.00. Ta pora jest wyłączona z transmisji na żywo najprawdopodobniej dlatego, że Anglicy obawiają się spadku frekwencji na stadionach. To dziwna i raczej niespotykana w innych krajach regulacja, ale w Premier League obowiązuje od bardzo wielu lat i stała się już tradycją.
Tak restrykcyjne prawo nie dotyczy jednak nadawców spoza kraju, dlatego europejskie telewizje, które nabywają licencję na pokazywanie Premier League, mogą transmitować mecze także w soboty o godz. 16.00. Zazwyczaj jest to jedno spotkanie (szersze możliwości jeśli chodzi o tę porę Anglicy udostępniają najprawdopodobniej tylko operatorom, których sygnał satelitarny jest nieuchwytny na Wyspach Brytyjskich).
Właśnie o popołudniowe sobotnie mecze poszło w ostatnim czasie. Canal+ wycofał z ramówki pojedynki Tottenham Hotspur - Leicester City (w 10. kolejce), a także Manchester City - Middlesbrough (w 11.). Początkowo abonenci nie otrzymali informacji co do przyczyn, lecz platforma NC+ wydała w końcu oświadczenie, w którym poinformowała, iż na terenie Wielkiej Brytanii ujawniono przypadki nielegalnego transmitowania popołudniowych sobotnich meczów w pubach, a także innych miejscach publicznych.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Bartosz Bereszyński: Memy o mnie? Każdy zaszedł Ronaldo za skóręEfekt? Premier League nie udzieliła zezwolenia polskiej stacji na transmisje wspomnianych wyżej spotkań. Blokada wydaje się działaniem nieuzasadnionym i mocno na wyrost, zwłaszcza że platforma ma znikomy wpływ na to, co jej abonenci robią z dekoderami i czy wywożą je do innych krajów (w Anglii nie ma przeszkód technicznych, by te dekodery użytkować).
Zakup karty kodowej operatora spoza kraju i odbiór tą drogą meczów Premier League nie musi być uznany za działanie bezprawne, ale tylko w przypadku, gdy odbywa się to na własny użytek, a więc prywatnie w domu. Każdy kto takie transmisje udostępni w miejscu publicznym, musi się liczyć z ryzykiem poważnych konsekwencji, bo na Wyspach Brytyjskich legalny odbiór meczów angielskiej ekstraklasy możliwy jest tylko za pośrednictwem Sky lub BT Sport po wpłaceniu abonamentu i uzyskaniu zezwolenia.
Rynek praw telewizyjnych w Anglii nietypowych regulacji ma więcej. Dotyczą one np. gwarantowanej liczby transmisji każdego z zespołów w rodzimych stacjach. Wszystko po to, by różnice w zarobkach między poszczególnymi klubami nie były zbyt duże. Efekt jest taki, że wielkie pieniądze z tytułu premii otrzymują nie tylko czołowe ekipy. Np. w zeszłym sezonie Arsenal zarobił najwięcej (prawie 101 mln funtów), ale ostatnia w tabeli Aston Villa też mogła liczyć na ogromny zastrzyk gotówki - prawie 67 mln.
Jak te uwarunkowania wpływają na terminarz? W praktyce kibic, który spogląda na rozkład meczów, może się nieco dziwić. Najlepszym przykładem jest najbliższa, 12. kolejka, która odbędzie się tuż po przerwie reprezentacyjnej. W porze nietransmisyjnej w Wielkiej Brytanii odbędą się m. in. mecze Southampton - Liverpool FC i Crystal Palace - Manchester City, które budzą dużo większe zainteresowanie niż poniedziałkowe starcie West Bromwich Albion - Burnley FC, a ono w telewizji będzie pokazywane - właśnie dlatego, że każdy z klubów ma zagwarantowaną minimalną liczbę transmisji.