Szalony roller-coaster. Jak Józef Wojciechowski rządził Polonią Warszawa

Kamil Czarzasty
Kamil Czarzasty
Ale potrafił także srogo karać tych, którzy mu podpadli. Wojciechowski stworzył dla nich "klub Kokosa". Swą nazwę zawdzięczał Danielowi Kokosińskiemu, piłkarzowi odsuniętemu od treningów, który dzień spędzał na bieganiu po parku i po schodach stadionu. Do "klubu Kokosa" swego czasu trafił nawet Smolarek. Ten poniżający piłkarzy, zbliżony do mobbingu system karania, zrobił swego czasu furorę w Polsce. Rozprzestrzenił się po kraju niczym epidemia wyjątkowo wstydliwej choroby.

- W większości piłkarze nie mogli narzekać na Wojciechowskiego. Wprawdzie krytykował ich w mediach, wstrzymywał im wypłaty, ale wtedy zawsze pokazywali kontrakt, po czym puszczał przelewy - mówi Adam Drygalski, który w czasach rządów Wojciechowskiego pełnił funkcje rzecznika prasowego i spikera.

Pechowcami byli jednak zawodnicy, którzy w sezonie 2007/08 nie wywalczyli awansu, a po kupnie Groclinu nie zostali dołączeni do ekstraklasowego zespołu. Kilkunastu piłkarzy (m.in. Grzegorza Piechnę, Mariusza Liberdę, Mariusza Pawlaka) skazano na pół roku gry w czwartoligowych rezerwach, do momentu ich likwidacji.

Gdzie kucharek sześć…

Wojciechowski najbardziej zasłynął jednak częstymi zmianami trenerów, często w złym stylu. Przez sześć lat swoich rządów na Konwiktorskiej aż 15-krotnie zmieniał szkoleniowców. Najbardziej irracjonalne było zwolnienie Bogusława Kaczmarka. "Bobo" prowadził Polonię w czterech meczach. Pierwsze trzy wygrał, ale remis z Lechią Gdańsk kosztował go posadę.

- Po zremisowanym spotkaniu z Lechią Gdańsk trener Kaczmarek powiedział nam, że właśnie został zwolniony. Myśleliśmy, że sobie żartuje, w końcu jest znany ze swego poczucia humoru. A okazało się, że wtedy mówił zupełnie poważnie - wspomina Drygalski.

ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?

Właściciel JW Construction nie ukrywał, że nie ma wielkiego pojęcia o piłce. Mimo to lubił oceniać decyzje trenerów na łamach prasy. Przyznawał otwarcie, że zdarzało mu się wchodzić do szatni, do legendy przeszły również ostre pomeczowe połajanki trenerów w klubowym saloniku na oczach zaproszonych gości czy kartki przesyłane szkoleniowcom z gotowym składem drużyny.

Wojciechowski otaczał się licznym gronem doradców, zmieniających się niemal równie często co trenerzy. W czasie jego pobytu w Polonii radą służyli mu Tony Bruins Slot (skaut i analityk pracujący dla Johana Cruyffa), Marek Citko, Michał Listkiewicz, Henryk Apostel, Paweł Janas (zanim został trenerem), Włodzimierz Lubański. Niektórzy z nich pełnili funkcję "nadtrenerów", czego Wojciechowski zresztą nie ukrywał.

Czy Józef Wojciechowski byłby lepszym prezesem PZPN niż Zbigniew Boniek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×