Dariusz Wdowczyk: Przegralibyśmy tu 0:7

Źle się dzieje w Wiśle Kraków. Biała Gwiazda przegrała w Białymstoku 1:2 i była to już jej siódma porażka z rzędu. Coraz mniej cierpliwości ma w sobie Dariusz Wdowczyk, który po meczu wyraźnie stracił nad sobą panowanie.

Dominik Polesiński
Dominik Polesiński
Dariusz Wdowczyk WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Dariusz Wdowczyk

Zaczęło się niewinnie od oceny meczu. Dariusz Wdowczyk był kolejnym trenerem, który "zmierzył się" z tragicznie działającym nagłośnieniem w sali konferencyjnej białostockiego stadionu. - Gratuluję Jagiellonii. Kibice zobaczyli ciekawe widowisko, trzymające w napięciu do samego końca. Było sporo zwrotów akcji, do tego nerwówka - szeptał.

Poproszony o przysunięcie mikrofonów, kontynuował, jeszcze spokojnie. - Desperacko potrzebujemy punktów, o które nie jest łatwo. Moi piłkarze dali z siebie wszystko i chciałbym im za to podziękować. Zostawili na boisku serducho. Przegraliśmy, ale przed nami kolejne mecze. Zdajemy sobie sprawę w jakiej jesteśmy sytuacji. Nie jest łatwo grać z siedmioma porażkami na karku. To odbiera piłkarzom pewność siebie, a ta w sporcie jest bardzo istotna.

Kiedy do głosu doszli krakowscy dziennikarze zaczęło być nerwowo. Opiekun Wisły Kraków stracił panowanie nad sobą. Odpowiadał krzycząc. Na pytanie o brak zmian i wystawienie Adama Mójty wrzasnął: - Bo tak postanowiłem!

- Gdybyśmy solidnie nie przepracowali okresu reprezentacyjnego, przegralibyśmy tu 0:7 - zakończył z irytacją w głosie.

ZOBACZ WIDEO Hasi o transferach Legii: Rywalizacja jest zabójcza (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×