Alvaro Arbeloa - Real żegna swojego wiernego żołnierza

Nigdy nie potrzebował opaski kapitańskiej, aby być liderem Realu Madryt. Nie bał się pójść na wojnę z dziennikarzami, aby stanąć w obronie Jose Mourinho. Alvaro Arbeloa, symbol madridismo, w sobotę żegna się z Realem.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
AFP

Finał Ligi Mistrzów będzie ostatnim meczem Arbeloi w barwach Realu. 33-letni Hiszpan prawdopodobnie nie usiądzie nawet na ławce rezerwowych z powodu kontuzji kolana, ale z białą koszulką ma okazję pożegnać się wznosząc puchar Ligi Mistrzów.

W Madrycie Arbeloa nazywany jest "Spartaninem". Głównie dlatego, że bez względu na konsekwencje zawsze stawał w obronie klubu, w którym się wychował. Poza boiskiem bronił koszulki Realu z równym poświęceniem, co na murawie. Odkąd wrócił na Bernabeu z Liverpoolu, przez siedem lat zapracował sobie na miano kapitana bez opaski.

Wielki strażnik madridismo

Arbeloa nie miał wątpliwości, kiedy nie tylko w Hiszpanii rozpętała się wojna Jose Mourinho ze wszystkim i wszystkimi. Jako trener Realu Portugalczyk walczył na kilku frontach: z UEFA, Barceloną, dziennikarzami i sędziami. Media wywierały presję na piłkarzach Królewskich, atakując każdego, kto stawał w obronie Jose Mourinho. Arbeloa nie miał z tym jednak żadnych problemów, przez co dla dziennikarzy stał się takim samym wrogiem, co "The Special One".

ZOBACZ WIDEO Jedziemy do Francji: "orzeł" wylądował. Szaleństwo kibiców (Źródło TVP)

Kiedy po słabszych meczach w gazetach pojawiały się artykuły sugerujące rozłam w szatni i bunt przeciwko trenerowi, Arbeloa wychodził przed szereg. - Nasz trener jest szefem i mamy do niego szacunek. Jesteśmy zjednoczeni, również z trenerem - mówił przed meczem z Ajaksem w Lidze Mistrzów. Przy kolejnej okazji, dziennikarze dążący do obalenia Portugalczyka nazwali Arbeloę "yihad mourinhistą", bezkrytycznego obrońcą szkoleniowca.

Prawy obrońca Realu pozostał wierny Mourinho nawet wtedy, kiedy tego już nie było na Bernabeu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×