Ten gol zabił marzenia Chelsea i Mourinho. Będzie powtórka?

Rywalizacja Chelsea Londyn i Paris Saint-Germain staje się powoli tradycją w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W tym roku obie drużyny znów staną na przeciwko siebie. 12 miesięcy temu faworytem byli The Blues, ale zostali zatrzymani przez paryżan.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
PAP/EPA

We wtorek na Parc de Princes dojdzie do starcia mistrza Francji z wciąż aktualnym mistrzem Anglii. Wciąż, bo Chelsea Londyn nie ma już szans na powtórzenie zeszłorocznego sukcesu na krajowych boiskach. Ich jedyną szansą na uratowanie sezonu jest Liga Mistrzów.

Faworytem jest Paris Saint-Germain, które w lidze spisuje się znakomicie i po 26 kolejkach Ligue 1 ma aż 24 punkty przewagi nad AS Monaco. Paryżanie mogą więc skupić się na pucharach, bo kolejne mistrzostwo kraju mają już w kieszeni. A triumf w Champions League jest wielkim marzeniem finansujących klub szejków z Qatar Sports Investments.

Rok temu obie drużyny również spotkały się wiosną w 1/8 finału. Wtedy jednak faworytem była Chelsea Londyn, która świetnie spisywała się w Premier League, ale głównym celem było wygranie po raz drugi w jej historii Ligi Mistrzów.

Pierwszy mecz odbył się na Parc de Princes i toczył się po myśli Jose Mourinho. Goście objęli prowadzenie po strzale Branislava Ivanovicia i choć w drugiej połowie wyrównał Edinson Cavani, to wynik 1:1 całkowicie ich zadowalał. Przed rewanżem na Stamford Bridge to ich akcje stały zdecydowanie wyżej.

Po 31 minutach meczu wzrosły jeszcze bardziej, gdy czerwoną kartkę za brutalny faul na Oscarze obejrzał największy gwiazdor PSG, Zlatan Ibrahimović. Goście byli zmuszeni do końca spotkania grać w "10". W tym momencie nawet ich najwierniejsi kibice mogli stracić nadzieję na szczęśliwe rozstrzygnięcie.

PSG zagrało jednak tego dnia jedno z najlepszych spotkań za kadencji Laurenta Blanca. Wprawdzie to gospodarze przejęli inicjatywę, ale nie mogli sobie poradzić ze znakomicie ustawionym zespołem ze stolicy Francji, który bardzo groźnie kontratakował.

W środku pola popisową partię rozgrywał Marco Verratti, który udowodnił, że nie bez przyczyny jest uznawany za następcę Andrei Pirlo w reprezentacji Włoch. Dzielnie wspomagał go doświadczony Thiago Motta i im bliżej było końca meczu, tym bardziej zarysowywała się przewaga PSG. Gospodarzy ratował jednak Thibout Cortouis, a po strzale Cavaniego piłka trafiła w słupek.

W 81. minucie to jednak schowani za podwójną gardą The Blues strzelili gola, który, jak się wydawało, przypieczętował ich awans do ćwierćfinału. W zamieszaniu przed bramką Salvatore Sirigu najprzytomniej zachował się Gary Cahill i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Niezłomni piłkarze PSG nie zamierzali jednak się poddawać. Pięć minut później wywalczyli rzut rożny. Z narożnika dośrodkował Ezequiel Lavezzi, a kapitalnym strzałem głową popisał się David Luiz i trafił do siatki. Trybuny Stamford Bridge ucichły tego wieczora po raz pierwszy.

Bjoern Kuipers zarządził więc dogrywkę. W 96. minucie, w niegroźnej sytuacji ręką we własnym polu karnym zagrał Thiago Silva. "11" pewnie wykorzystał Eden Hazard i znów to The Blues byli bliżej sukcesu. Radości wśród fanów gospodarzy nie było końca. Nikt wśród nich nie miał wątpliwości, że słynąca ze świetnej postawy w defensywie drużyna Mourinho nie odda już prowadzenia.

Ponownie jednak gracze Chelsea nie docenili grających w osłabieniu rywali. Ci zepchnęli faworytów do rozpaczliwej wręcz defensywy. Cortouis najpierw obronił jednak strzał Luiza, a kilka minut później w znakomitym stylu odbił uderzenie głową Silvy. Kapitan PSG mógł się podłamać widząc interwencję Belga, jednak miał zupełnie inne plany.

Kilkadziesiąt sekund później kolejny rzut rożny dla paryżan. Do piłki podchodzi Motta, centruje wprost na głowę Thiago Silvy, który strzela upragnionego gola dla mistrzów Francji i w pełni rehabilituje się za sprokurowanie rzutu karnego.

Stamford Bridge zamiera, a głośno jest tylko w sektorach zajmowanych przez fanów gości. Do końca spotkania wynik nie ulega zmianie, a 2:2 daje PSG awans do ćwierćfinału.

Kibice Chelsea są załamani. To w Mourinho widzieli oni kogoś, kto doprowadzi ich klub do ponownego triumfu w Lidze Mistrzów. Obok Realu Madryt i Bayernu Monachium to oni byli wymieniani w gronie głównych faworytów do wygrania rozgrywek. Ich marzenia zabił jednak gol 31-latka z Rio de Janeiro, który później przyznał, że The Special One ich nie docenił.

- Jose Mourinho nie okazał nam respektu - mówił po meczu Brazylijczyk. - Po losowaniu mówił, że bardzo cieszy się z wylosowania PSG, bo Paryż leży blisko Londynu i to dobra wiadomość dla ich kibiców. Nie spodziewał się z naszej strony oporu. Bardzo się przeliczył - nie krył satysfakcji kapitan Paris Saint-Germain.

I choć później The Blues zdołali zdobyć mistrzostwo Anglii, to Portugalczyka nie ma już na Stamford Bridge. Po fatalnej rundzie jesiennej obecnego sezonu Mourinho został zwolniony. Gdy dochodziło do tego w 2007 roku, kibice stali za nim murem. W grudniu zostało to przez nich przyjęte ze zrozumieniem.

Dla mistrzów Francji wygrana rywalizacja z Chelsea była rewanżem za przegrany dwumecz z poprzedniego roku. Wprawdzie w kolejnej fazie zostali oni rozbici przez Barcelonę, jednak chłodny, londyński wieczór z 11 marca będzie ciepło wspominany nad Sekwaną jeszcze przez wiele lat.

#dziejesiewsporcie: wstydliwe pudło w Anglii
Źródło: TVP S.A.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×