Ma 34 lata, nadwagę i ciągle baluje. Brazylijczyk Adriano znowu wraca do gry

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
Adriano poszedł na całość - imprezy, dziewczyny, alkohol, narkotyki, do tego myśli samobójcze. Równocześnie odżył we Flamengo, gdzie w 2009 roku został najlepszym strzelcem ligi. Zapomniał więc o niechęci do Włoch i podpisał umowę z Romą, co było fatalną decyzją. Odszedł po ośmiu meczach.

Więc znowu to samo - powrót do Brazylii (umowa z Corinthians), znowu balangi, strata prawa jazdy za kierowanie po pijanemu, imprezy z dilerami narkotyków. To wtedy w aucie postrzelił znajomą, kiedy bawił się pistoletem ochroniarza. Przybierał na wadze, pił, ginął gdzieś w fawelach, gdzie czuł się najbezpieczniej.

Radość na Florydzie

Kibice stracili go z oczu. Adriano, po kolejnej próbie w nowym zespole (krótki pobyt we Flamengo) dał sobie spokój z piłką niemal na dwa lata. Co jakiś czas prasa przypominała sobie o nim, kiedy paparazzi fotografowali go pijanego w klubie lub kiedy coraz grubszy bez koszulki opalał się na balkonie któregoś z hoteli.

- On potrzebuje psychologa, a nie klubu. Jak zaczynał pić, to nie było szansy, żeby przestał. Nikt nie potrafił do niego dotrzeć, a spokojnie czuł się tylko wśród takich samych jak on odrzutków w biednych dzielnicach Rio - mówił Gilmar Rinaldi, były menedżer Adriano.

Zawodnik jeszcze raz próbował wrócić, ale pobyt w Atletico Paranaense był nieporozumieniem. Nikt już nie wierzył, że piłkarz z nadwagą wróci do formy i na poważnie zajmie się piłką. Głośno zrobiło się o nim, kiedy miał podpisać umowę w drugiej lidze francuskiej. Nic z tego nie wyszło, a w zeszłym roku kibice dowiedzieli się, że istnieje, kiedy prasa poinformowała o imprezie piłkarza w hotelu w Rio. Zaprosił m.in. osiemnaście prostytutek.

Potrafił też kupić motor i zarejestrować go na matkę jednego z baronów narkotykowych czy po udanej zabawie przywiązać przyjaciółkę do drzewa i tak zostawić ją na noc. Na portalach społecznościowych wrzucał zdjęcia, jak zabawia się złotym kałasznikowem.

Teraz został partnerem biznesowym Beckhama i znowu ma pojawić się na boisku. Słynne nazwisko ma przyciągnąć zainteresowanie mediów i sponsorów, nic więcej. Ciekawe, że Anglikowi nie przeszkadza fakt, że matka piłkarza musiała uciekać z Włoch do Brazylii, bo była (najprawdopodobniej) zamieszana w handel narkotykami. Ludzie odpowiedzialni za piłkę w Miami wierzą, że z dala od domu i starych znajomych pobyt w USA dobrze mu zrobi. Wydaje się, że najbardziej z tego transferu cieszą się właściciele nocnych klubów na Florydzie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×