Blade perspektywy Patryka Małeckiego w Pogoni Szczecin
Patryk Małecki podpisał z Pogonią Szczecin kontrakt na dwa i pół roku. Sześć miesięcy pozostało pomocnikowi, by udowodnić, że transfer nie był nieporozumieniem. O ile nie odejdzie z klubu już zimą.
- Wszystkim kibicom mogę obiecać, że od teraz na każdym treningu i w każdym meczu będę umierał za Pogoń. Taki już jestem - powiedział Patryk Małecki po podpisaniu kontraktu.
Słowa często przypominano pomocnikowi. Faktycznie, nie brakowało mu nigdy zaangażowania, ale jego dwa lata w Pogoni Szczecin to ciągłe oczekiwanie, kiedy przełoży się na jakość w grze. Po maksymalnie dwóch udanych występach forma Małeckiego pikowała. W obu, zakończonych sezonach tułał się na dole klasyfikacji indywidualnych. Długo czekał na gola w Ekstraklasie, zanotował cztery asysty w granatowo-bordowych barwach.Problemem pomocnika były kontuzje. Od kiedy pojawił się w Pogoni, nie przepracował na najwyższych obrotach okresu przygotowań. We wrześniu minionego roku Małecki wysłał sygnał, że wraca do poważnego grania. Zdobył dwa gole w meczu Pucharu Polski z Dolcanem Ząbki. Będąc na fali zagrał w kilku ligowych kolejkach. Miesiąc później Małecki zerwał więzadła krzyżowe, co oznaczało osiem miesięcy przerwy.
- Nie oczekuję od niego cudów po długim rozbracie z piłką. Widzę natomiast, że ciężko pracuje. Nie brakuje mu zapału i na pewno wróci do optymalnej formy. To tylko kwestia czasu - opowiadał u progu obecnego sezonu Michniewicz.
Trener Pogoni dał swojemu pomocnikowi szansę w prawie wszystkich meczach. Na inaugurację sezonu asystował przy golu Łukasza Zwolińskiego, a w Bielsku-Białej zdobył pierwszego gola w Ekstraklasie od 2013 roku. Na tym wyliczankę można zakończyć. Z dwoma punktami Małecki zajmuje 141. miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej Ekstraklasy.
"Mały" wpisuje się zresztą w całą mizerię skrzydłowych Pogoni. Gra ofensywna zespołu opiera się na środku pola oraz stałych fragmentach. Nie jest żadną tajemnicą, że pozyskanie nowych skrzydłowych jest priorytetem klubu. Skauci zostali wysłani w teren kilka tygodni temu. Do Szczecina przyjedzie minimum jeden ograny pomocnik. Możliwe, że nawet dwóch. To oznacza, że ktoś inny będzie zwalniać miejsce w kadrze.- Trzeba pamiętać, że w grudniu nie kończy się żaden kontrakt, więc nie musimy i nie chcemy działać pod presją czasu - tłumaczy Michniewicz. - Wiadomo, że zgodnie z przepisami tacy piłkarze jak Małecki czy Murayama mogą od stycznia podpisać umowę z nowym klubem, ale nie mamy już na to wpływu.
Między słowami trenera Pogoni można wyczytać, że chce dać 27-latkowi jeszcze pół roku szansy. - Nie podejmujemy pochopnych decyzji. Małecki pół roku temu wrócił po kontuzji i jeśli sam nie przyjdzie do nas z konkretną ofertą, że chce odejść, to w styczniu będzie z nami normalnie trenował.
Oferta, która prawdopodobnie skusiłaby Małeckiego, może przyjść z Wisły Kraków. Biała Gwiazda to klub, z którym pomocnik utożsamia się. Zagrał w nim 206 oficjalnych spotkań, w których strzelił 34 bramki. Trzy razy sięgał z Wisłą po mistrzostwo Polski. Na prawym ramieniu ma wytatuowaną podobiznę legendy klubu Henryka Reymana, którego imię nosi stadion przy Reymonta 22.O możliwym powrocie Małeckiego do Wisły spekuluje się. Dla samego zawodnika byłaby to szansa. Trudno spodziewać się, że Pogoń zaproponuje mu nową umowę po zakończeniu sezonu. Musiałby się o nią bardzo mocno postarać.
W Szczecinie ma blade perspektywy. Przez dwa lata zdążył już dostać "ostatnią szansę" od dwóch trenerów. Wdowczyk obsztorcował pomocnika za skopanie ławki rezerwowych po zmianie, a Michniewicz za nie podanie ręki w podobnych okolicznościach. Cieszy się co prawda sympatią trybun, ale coraz mniej kibiców wierzy, że stanie się kluczowym zawodnikiem.
W piątek Pogoń Szczecin zagra ostatni mecz w 2015 roku na stadionie Wisły Kraków. Małecki ma szansę na występ. W tym samym miejscu zagrał ostatni mecz dla Białej Gwiazdy. Rywalem była Pogoń.