Przełamanie snajpera Sandecji. "Nieważne kto strzela"

Aż cztery kolejki czekał na gola Arkadiusz Aleksander. Ósmej bramki w sezonie doczekał się w starciu z Wigrami Suwałki. Sądecka drużyna dzięki temu pokonała rywala i zdobyła cenne punkty.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan

Zdobycz ma tym większą wartość, bo dla Sandecji potyczka 15. kolejki nie była spacerkiem. Trudno było przebić się przez szyki obronne nastawionego na kontrataki rywala. - Był to typowy mecz do pierwszej bramki, na 1:0. Tak też się skończył. Nie ważne kto te bramki strzela. Cieszę się z wygranej, bo mieliśmy trudny okres. Poprzedni mecz nam nie wyszedł, przegraliśmy w Bełchatowie. Chcieliśmy się odbudować, a tabela pokazuje, że zespoły z dołu tabeli też punktują - zauważył Arkadiusz Aleksander.

Tym razem pełną pulę zgarnęła drużyna zajmująca wyższą pozycję w tabeli. Sandecja po 14 meczach była dwunasta, Wigry piętnaste. Ekipie gospodarzy nie przeszkodziło nawet wykluczenie obrońcy Witalija Berezowskiego w 73. minucie. - Też trenujemy grę w osłabieniu i cieszę się, że dowieźliśmy to do końca. Ta druga żółta kartka była moim zdaniem trochę niepotrzebna, głupia. Wprowadziła nerwowość, której przy grze w pełnym składzie pewnie byśmy uniknęli - ocenił 35-letni napastnik.

Drużyna z Nowego Sącza miała kilku architektów tego małego sukcesu. Bez zarzutu spisał się w bramce Łukasz Radliński, bardzo dobre wejście z ławki zaliczył Bartosz Sobotka, od którego rozpoczęła się akcja bramkowa. Strzelec bramki znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.

- Bohaterem meczu jest cały zespół. Było widać, że biegaliśmy walczyliśmy. Słabo rozpoczęliśmy spotkanie, byliśmy chyba przemotywowani. Z biegiem meczu wyglądało to coraz lepiej. Cieszę się, że mieliśmy sytuacje i jedna z nich wpadła - podkreślił Aleksander.

3 punkty wywalczone w starciu z Wigrami Suwałki nie dały Sandecji ogromnego skoku w tabeli I ligi, ale pozwoliły za to odskoczyć na 6 punktów od strefy spadkowej i 5 od miejsca barażowego. - Chcemy być jak najdalej miejsc spadkowych, do góry na ten moment nie ma co patrzeć - zakończył Arkadiusz Aleksander.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×