Czesław Michniewicz: Liczę na sportową złość

Pogoń Szczecin jest osłabiona kadrowo, a po ostatniej przerwie reprezentacyjnej zdobyła tylko punkt w dwóch meczach. Wicelider chce przekuć sportową złość w zwycięstwo z Górnikiem Zabrze.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Przygotowania Portowców nie były długie. Po powrocie z Krakowa mieli kilka treningów, a w czwartek po południu wyjechali na krótkie zgrupowanie. To trzeci z czterech meczów Pogoni Szczecin między przerwami reprezentacyjnymi. Dotychczas zdobyła w tym cyklu tylko punkt za remis z KGHM Zagłębiem Lubin. Następnie dostała lanie 1:4 od Cracovii.

- Na mini zgrupowaniu będę mieć czas na indywidualne rozmowy z zawodnikami. Ze starszymi rozmawiałem krótko po poprzednim meczu. Nie jest tak, że po porażce jesteśmy podzieleni "my i oni", lecz zostajemy jednością - zapewnił trener Czesław Michniewicz.

Pojedynek z Cracovią był najgorszym w wykonaniu Pogoni w rundzie jesiennej. Praktycznie nie utrzymywała się przy piłce, od święta zagrażała bramce przeciwnika, a dodatkowo szczecinianie popełnili błędy w obronie. Wszystko to poskutkowało skrajnie niekorzystnym wynikiem.

- Drużyna pozbierała się już mentalnie. Pojechaliśmy do Krakowa dwa dni przed meczem, ale na niewiele się to zdało. Byliśmy cieniami samych siebie. Liczę, że sportowa złość, którą widziałem po meczu, została w nas do piątku. Kibice muszą zobaczyć, że zależy nam na zwycięstwach. Doświadczeni piłkarze pomogą drużynie mimo kontuzji, a młodzi poradzą sobie ze stresem i tym, że spełniają się ich marzenia. Chouwer, Piotrowski i Listkowski marzyli o tym, by grać w Ekstraklasie, a dziś są blisko jedenastki.

Michniewicz odciął się zarazem od narzekań, że na formę jego zespołu w Krakowie wpłynęła długa podróż. - Nie czas na smutki i żale. Nie przeniesiemy Krakowa bliżej Szczecina i musimy być przygotowani na spędzenie kilkunastu godzin w autokarze. Podróż to łatwe wytłumaczenie i nie z tego powodu przegraliśmy mecz. To tylko jeden z elementów. Pewne jest, że potrafimy grać lepiej niż w Krakowie - dodał szkoleniowiec.

Wiadomo, że miejsce w bramce Pogoni Szczecin zajmie Dawid Kudła. Głosy, by zastąpił go Jakub Słowik, pojawiły się choćby w mediach społecznościowych po przeraźliwie słabym, ostatnim występie.

- Dawid był załamany, ale podtrzymałem go na duchu. Wspólnie nie przegraliśmy 12 poprzednich spotkań. Jeden błąd to za mało, bym posadził go na ławce. Winni porażki byliśmy wszyscy. Gdybym teraz postawił na Słowika, to także on miałby świadomość, że po jednym błędzie może wylecieć na ławkę. Bramkarz musi mieć stabilizację psychiczną i myśleć jak zagra następny mecz, a nie czy w ogóle zagra - tłumaczy Michniewicz.

- Zobaczymy jak Kudła zareaguje psychicznie na nową sytuację. W piątek okaże się, jak radzi sobie ze stresem po złym występie i przeciwko klubowi, którego jest wychowankiem. Chce pokazać, że można na niego liczyć. Rywalizacja bramkarzy wygląda uczciwie, a Słowikowi powiedziałem, aby nadal pracował - tak jak pracuje. W końcu nadejdzie jego czas. Nie wiem, czy wskutek kontuzji Kudły czy mojej decyzji, ale nadejdzie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×