Piotr Piekarczyk: Przestrzegałem moich zawodników

Piłkarze z Katowic nie mają powodów do optymizmu. W czwartek GKS po bardzo słabym spotkaniu przegrał w Pruszkowie z Pogonią Siedlce.

Jakub Artych
Jakub Artych
Przed meczem w Pruszkowie wydawało się, iż GKS ustabilizował formę na równym poziomie. Wszak w poprzedniej kolejce ekipa z Katowic rozbiła MKS Kluczbork, będąc drużyną zdecydowanie lepszą. W czwartek zawodnicy GKS-u nie potwierdzili jednak zwyżki formy.
- Jestem zły, bo przestrzegałem przed tym, aby z Pogonią Siedlce, która gra bardzo agresywnie, nie tracić głupich piłek, choćby w wyniku wyprowadzania piłki z własnego pola karnego. W głupi sposób straciliśmy bramkę, próbując wyprowadzać piłkę straciliśmy ją na wysokości swojego pola karnego. W tym momencie Pogoń cofnęła się. My próbowaliśmy akcji oskrzydlających, ale brakowało nam dokładnych podań, otwierających drogę do bramki - tłumaczył opiekun gości Piotr Piekarczyk. Drużyna z Siedlec losy spotkania rozstrzygnęła w pierwszej połowie. Bramkarza GKS-u pokonał Adam Duda oraz Dawid Dzięgielewski, który zachował zimną krew w polu karnym zespołu z Katowic.

- Straciliśmy drugą bramkę, zabrakło konsekwencji w kryciu i nie potrafiliśmy wybić piłki. Było coraz trudniej i ewentualnie w drugiej połowie mogliśmy coś zdziałać, stuprocentową sytuację miał Frańczak. Przy cofniętym przeciwniku trudno było jednak już coś zrobić - dodał niezadowolony szkoleniowiec GKS-u.

O wiele lepszy humor miał co oczywiste Marcin Sasal, którego drużyna w ostatnich dniach spisuje się świetnie. - Wykorzystaliśmy sytuacje w pierwszej połowie, które sobie stworzyliśmy i dalej byliśmy bardzo konsekwentni. Myślę, że drużyna pokazała trochę charakteru ale też mądrości. Nie podpalaliśmy się, nie pozwoliliśmy rywalom grać tak jak lubią - z kontry. Oglądaliśmy dotychczasowe mecze GKS-u i wiedzieliśmy, że to ich mocna broń. Wyeliminowaliśmy ich atuty - dodał sternik Pogoni.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×