Kazimierz Moskal nabiera wody w usta
Posada Kazimierza Moskala wisi na włosku, ale szkoleniowiec Wisły Kraków nie chce wypowiadać się na temat swojej sytuacji przy Reymonta 22.
- Jestem pracownikiem Wisły i robię to, co do mnie należy. Nie zawracam sobie głowy tym, co będzie i jakie decyzje zostaną podjęte. Tyle ode mnie w tym temacie - mówi Moskal.
Moskal pracuje przy Reymonta 22 od 10 marca, kiedy zastąpił w roli szkoleniowca Wisły Franciszka Smudę. Przejął zespół po tym, jak ten w czterech pierwszych meczach rundy wiosennej zdobył tylko jeden punkt. Dźwignął Wisłę z kryzysu, bo w trzech pierwszych meczach z Legią Warszawa, Cracovią i Jagiellonią Białystok Biała Gwiazda zdobyła pięć punktów, zwycięstwa z Legią i Jagiellonią tracąc dopiero w końcowych minutach, ale ogólny bilans jego III kadencji przy Reymonta 22 jest bardzo słaby. Średnia 1,21 pkt/mecz to drugi najgorszy wynik w trwającej od 1997 roku "erze Cupiała", a palmę pierwszeństwa pod tym względem też dzierży Moskal. Podczas jego II kadencji przy Reymonta 22 Wisła zdobywała średnio 1,17 "oczka" na spotkanie.
Moskal prowadził Wisłę w 19 ligowych meczach, w których ta zdobyła tylko 23 punkty - w branym pod uwagę okresie to dopiero 10. wynik w Ekstraklasie. Biała Gwiazda za kadencji Moskala wygrała tylko cztery spotkania - mniej zwycięstw odnieśli tylko piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała i Górnika Zabrze (po trzy). Z drugiej strony krakowianie schodzili z boiska pokonani też tylko cztery razy - wespół ze Śląskiem Wrocław i Legią Warszawa najrzadziej w lidze. Szkoleniowca Białej Gwiazdy pogrążają remisy, których jego zespół zanotował aż 11 (najwięcej w Ekstraklasie). Moskal nie zyskał także w oczach przełożonych, stawiając na zmienników w spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski z Ruchem Chorzów (1:2).