Kamil Poźniak: Nie ma co zwieszać głów

Puchar Polski to dla Górnika Łęczna już historia. Podopieczni Jurija Szatałowa w środę na własnym stadionie ulegli 0:2 Legii Warszawa.

Paweł Patyra
Paweł Patyra
W ciągu dziesięciu dni zielono-czarni dwukrotnie podejmowali wicemistrza Polski. Wyciągnęli wnioski z pierwszego meczu i w środowy wieczór nie zagrali tak bojaźliwie. Górnik miał kilka okazji, by objąć prowadzenie, ale ich nie wykorzystał. Legia Warszawa opanowała sytuację i zwyciężyła. - Podeszliśmy troszeczkę wyżej pod Legię. Mieliśmy sytuacje w pierwszej połowie, ale Legia jest klasowym zespołem. My nie strzeliliśmy, a rywale zdobyli dwie bramki - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Kamil Poźniak.
Kilka razy łęczyński zespół sprawdził formę Dusana Kuciaka, ale też wielokrotnie gospodarze zwlekali z oddawaniem strzałów i w niezłych sytuacjach jeszcze próbowali podawać, co nie zdawało egzaminu i ułatwiało zadanie Legii. - Na pewno musimy więcej strzelać, bo jak nie ma strzałów, to nie ma bramek - przyznaje 25-letni pomocnik.

Górnik kontynuuje fatalną passę występów w Pucharze Polski. Po raz trzeci z rzędu łęcznianie zostali wyeliminowani już w pierwszym meczu i skupiają się już na rywalizacji w Ekstraklasie. - Chcieliśmy zajść jak najdalej. Rywalizacja z Legią to jest coś troszeczkę innego niż z innymi drużynami. Jest bardziej prestiżowa. Szkoda, ale nie ma co zwieszać głów. Teraz przed nami ważny mecz ze Śląskiem i trzeba pokazać dobrą piłkę - przekonuje Poźniak.
Jurij Szatałow: Decyduje jakość

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×