Wprowadzimy trochę kolorytu - rozmowa z Sebastianem Nowakiem, zawodnikiem Termaliki Bruk-Bet Nieciecza

Beata Fojcik
Beata Fojcik
Piłkarze każdego beniaminka wypowiadają się przed sezonem właśnie w taki sposób, a często weryfikacja bywa brutalna.

- No tak. Mamy swój styl, a trener ma pomysł na grę. Wydaje się, że I liga jest słabsza poziomem, ale de facto jest bardziej siłowa. W ekstraklasie gra się bardziej taktycznie. Póki co, w sparingach przegraliśmy z Koroną, ale w prowadzeniu gry nie byliśmy gorsi. Chodzi o to, że nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a zemściły się na nas dwa stałe fragmenty gry. To jest ta różnica, że w ekstraklasie przeciwnik wykorzystuje twój błąd. W I lidze nie zawsze tak było. Musimy więc grać konsekwentnie i bardzo uważnie.

Szczególnie w obronie, którą opuściła para podstawowych stoperów. To dla pana przykra informacja.

- Nie da się ukryć. Z Jakubem Czerwińskim i Bartoszem Kopaczem grało mi się naprawdę dobrze. Rozumieliśmy się bez słów. Takie jest prawo piłkarza, że odchodzi do innego klubu. Życzę im wszystkiego dobrego, oczywiście nie w meczach przeciwko nam (śmiech). Trener Mandrysz ma teraz twardy orzech do zgryzienia, bo straciliśmy dwie "jedynki" w naszym "uzębieniu". To są kluczowe pozycje. Mamy jeszcze ponad tydzień do tego, żeby środek obrony się skonsolidował. Do startu ligi jedenastka wykrystalizuje się i nie będzie problemów. Nie ma ludzi niezastąpionych, lecz z mojego punktu widzenia brak tych dwóch zawodników - póki co - jest widoczny.

Jakub Czerwiński i Bartosz Kopacz mocno dołożyli się do waszego sukcesu, o którym napisali nawet we Włoszech. Kolejna niebywała historia do kolekcji.

- Termalica Bruk-Bet Nieciecza jako klub z najmniejszej miejscowości w Polsce awansował do najlepszej rodzimej ligi. Zdajemy sobie sprawę z tego, że zapisaliśmy się w historii polskiej piłki nożnej. Nie chcielibyśmy zaistnieć tylko na jeden sezon.

Absolutny beniaminek zawsze wzbudza ciekawość kibiców. Co przyjezdny fan może spotkać w Niecieczy?

- To już trzeba przyjechać do Niecieczy. Jest szkoła, kościół, a stadionu nie będziemy musieli wstydzić się przed przeciwnikami. Ma to być kameralny obiekt, ale spełniający wszystkie wymogi. Zapraszamy kibiców, żeby przyjeżdżali do Niecieczy na nasze mecze i zobaczyli jak wszystko się rozbudowało. Pierwsze trzy kolejki sezonu rozegramy na wyjazdach, a w roli gospodarza nie będziemy na razie grali na swoim stadionie. Z niecierpliwością czekamy na grę u siebie.
Warto będzie to zobaczyć chociażby dla niepowtarzalnego klimatu.

- Będziemy mieli za sobą naszych kibiców. Wiadomo, że nie ma u nas aż tylu zagorzałych fanów, których mają Ruch, Górnik, Legia, czy Wisła. Takie są realia. Chcemy pozyskiwać nowych kibiców. Dużo osób przyjeżdża na nasze spotkania z Tarnowa. Liczymy, że nasza dobra gra przyciągnie także kibiców z Rzeszowa, gdzie nie ma piłki na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że na naszym kameralnym stadionie będzie zasiadał komplet publiczności i to pomoże poczuć atmosferę ekstraklasy.

Musicie liczyć się z tym, że niemal wszędzie będziecie narażeni na "szyderkę".

- Na pewno. Jednak dobrą grą możemy sprawić, że szyderstw będzie mało. Nie wszystkim pasuje to, że klub z tak małej miejscowości gra w najwyższej klasie rozgrywkowej. To nie jest nasz problem. Awansowaliśmy i chcemy pokazać, że zasłużyliśmy na ekstraklasę. Jeżeli będziemy dobrze grali, to kibice, którzy są do nas negatywnie nastawieni zmienią zdanie i powiedzą, że Termalica gra fajną piłkę i przyjemnie się ją ogląda.

Jak zawodnicy Termaliki Bruk-Bet Nieciecza czują się na ponad tydzień przed startem ligi?

- Jeszcze ciężko trenujemy, ale trener będzie wiedział kiedy nam odpuścić, żebyśmy złapali świeżość. Zawodnicy, którzy przychodzą do nas z innych klubów mówią, że u nas naprawdę ostro się trenuje. Ten sukces, który się narodził, to nie przypadek. Zasłużyliśmy na to ciężką pracą.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza chce grać w Mielcu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×