Jarosław Wielgus: Pierwsza minuta ustawiła mecz

- To nie jest tak, że nie chcemy. Nie możemy zarzucić piłkarzom braku zaangażowania, bo dążyli do zmiany rezultatu - powiedział Jarosław Wielgus, zastępca zawieszonego Ryszarda Tarasiewicza.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
- Szczególnie pierwsza minuta ustawiła przebieg spotkania. Stracona bramka po rożnym może nie tyle wybiła nas z rytmu, co utrudniła realizację złożeń przedmeczowych. Chcieliśmy zdominować rywala od początku, ale już w pierwszej minucie straciliśmy gola. Po tym jak Jacek Kiełb zdobył bramkę mieliśmy jeszcze 15 minut na odrobienie. Niestety kolejny nasz błąd spowodował utratę bramki. Chyba było to zasłużone zwycięstwo Górnika - mówił po porażce z Górnikiem Łęczna (1:3) Jarosław Wielgus.
Szkoleniowiec - zastępujący w dwóch ostatnich meczach zawieszonego Ryszarda Tarasiewicza - nie ukrywał w jak trudnej sytuacji znalazł się kielecki zespół. Ogromny wpływ na tak fatalną postawę Korony mają problemy kadrowe. - Oczekiwania są o wiele większe. Nie ułatwia nam sytuacji to, że w kolejnym meczu gramy w innym ustawieniu. Na prawej stronie grał Aleks Fertovs. W środku pierwszy raz grał Marcin Cebula. Powinniśmy lepiej funkcjonować. Czekają nas teraz cztery bardzo ważne mecze.

Złocisto-krwiści kolejny raz w rundzie finałowej walczyli o odrobienie kilku bramek straty. Tym razem ich starania wyglądały jednak wyjątkowo słabo. - W momencie gdy przegrywaliśmy 0:2 zespół próbował grać, ale atak pozycyjny nie był naszą mocną stroną. Górnik dobrze się bronił. Zawodnicy byli blisko siebie, dlatego byliśmy zmuszeni do grania długich piłek. One niestety nam uciekały po autach. To nie jest tak, że nie chcemy. Nie możemy zarzucić piłkarzom braku zaangażowania, bo dążyli do zmiany rezultatu. Próbowaliśmy budować te akcje. Bramka na 2:1 o tym świadczy. Nadziewaliśmy się na kontry, ale dlatego, że chcieliśmy za wszelką ceną coś strzelić - zakończył Wielgus.

Gorąco po meczu w Kielcach. Kibice rozmawiali z piłkarzami Korony

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×