Jacek Zieliński czekał na to 11 lat. "Wtedy był prawdziwy boom na Górnika"
Choć Jacek Zieliński odszedł z Górnika Łęczna już 11 lat, dopiero w sobotę pierwszy raz zagra przeciwko zielono-czarnym na ich stadionie. - Bardzo dobrze wspominam tamten okres - mówi opiekun Pasów.
- Tak się złożyło, że odkąd w czerwcu 2004 roku skończyłem pracę w Górniku, tylko raz byłem w Łęcznej, ale jako obserwator meczu pucharowego Górnika z Koroną. Bardzo dobrze wspominam tamten okres, bo to były bardzo fajne lata. Zrobiliśmy awans do ekstraklasy, a mecze w ekstraklasie cieszyły się dużym zainteresowaniem, była wspaniała atmosfera. Bardzo miło mi wracać do tych czasów. Wtedy na Lubelszczyźnie był prawdziwy boom na Górnika - mówi Zieliński i dodaje: - Z moich czasów w drużynie został tylko Veljko Nikitović. Sławek Nazaruk jest kierownikiem, ale minęliśmy się - kiedy ja przychodziłem, on odszedł do Śląska Wrocław.
Prowadzona przez niego Cracovia jeszcze nigdy w ekstraklasie nie wygrała z Górnikiem na jego terenie (0-1-3). - Jedziemy do Łęcznej odrobić to, co straciliśmy u siebie z Bełchatowem, ale wiemy, że Górnik u siebie jest szczególnie groźny, a ostatnio sięgnął po ważną wygraną w Gliwicach. Na pewno szykuje się ciekawe spotkanie - mówi Zieliński.