Patent beniaminka - relacja z meczu Wigry Suwałki - Arka Gdynia

Beniaminek odniósł skromne, acz historyczne zwycięstwo z dotychczas niepokonaną w 2015 roku Arką Gdynia. Ponownie o losie konfrontacji tych drużyn zdecydował jeden gol.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Podobnie jak jesienią Arka Gdynia została przez Wigry Suwałki trafiona raz i od razu zatopiona. Jesienią decydujący gol padł w 18. minucie dzięki strzałowi Michałowi Kopczyńskiego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wówczas żółto-niebiescy byli źle dysponowani i porażka tylko pogłębiła dołek, w którym tkwili. Tym razem przystąpili do pojedynku z Wigrami jako niepokonani w 2015 roku. Dali się jednak znów zaskoczyć.
Pierwsza połowa była zacięta, ale pozbawiona piłkarskich fajerwerków. Z animuszem rozpoczęli gospodarze, lecz nie stwarzali czystych sytuacji podbramkowych, a wraz z upływem minut mecz wyrównał się. Niecelnie na bramkę Arki mierzyli Maksims Rafalskis oraz Łukasz Moneta. Niezłe szanse na gola po przeciwnej stronie boiska zmarnowali Paweł Wojowski i Marcin Warcholak. Ten drugi huknął prosto w mur z rzutu wolnego.

Po przerwie do ataku ruszyli piłkarze z Suwałk. Nie pierwszy raz w rundzie dużo zamieszania robił duet Moneta - Zapolnik. Ten drugi wskoczył do składu po konfrontacji z GKS-em Tychy, w której rzutem na taśmę zapewnił zespołowi remis. W niedzielę mógł powiększyć swój dorobek. W 47. minucie przestrzelił, a w 57. przegrał pojedynek sam na sam z Jakubem Miszczukiem.

Po godzinie posypały się zmiany. Za Zapolnika wbiegł dotychczas etatowy snajper beniaminka Kamil Adamek. Zawodnik znany choćby z występów w Kolejarzu Stróże zmarnował doskonałą okazję na zdobycie gola po podaniu Monety. Beniaminek pudłował, co nie zmieniało faktu, że zarysowała się jego przewaga. Arkę stać było na płaską bombę z dystansu Pawła Abbotta, którą z trudem sparował ex-arkowiec Hieronim Zoch.

- Byliśmy w tym meczu mniej zdeterminowani i to mnie martwi - powiedział po meczu trener gdynian Grzegorz Niciński, którego podopieczni stracili decydującego gola w 83. minucie. Bohaterem został Bartosz Widejko, który ze skrzydła posłał centrostrzał za kołnierz Miszczuka. Po zmianie wyniku obie drużyny miały jeszcze po okazji na bramkę, ale nadziały się na interwencję bramkarzy.

- To był dobry mecz obu drużyn. Nie obfitował w sytuacje bramkowe, ale były fragmenty dobrej piłki. Wydaje mi się, że nasze zwycięstwo było zasłużone - podsumował trener beniaminka Zbigniew Kaczmarek. Wigry są już o krok od zapewnienia sobie utrzymania. Pierwszy raz w historii pokonały na swoim stadionie Arkę, a na dodatek było to piąta z rzędu wygrana u siebie. Przyjezdni nic wielkiego w niedzielę nie przegrali, ale dostali sygnał ostrzegawczy i muszą zapomnieć o swojej dotychczas starannie podtrzymywanej passie.

Wigry Suwałki - Arka Gdynia 1:0 (0:0)
1:0 - Bartosz Widejko 82'

Składy:

Wigry: Zoch - Bartkowski, Wichtowski, Jarzębowski, Widejko - Biel (77' Żebrowski), Rafalskis, Kopczyński, Tarnowski, Moneta (73' Bogusz) - Zapolnik (65' Adamek).

Arka: Miszczuk - Stolc, Łukasiewicz, Marcjanik, Warcholak - Renusz, Nalepa (53' Rzuchowski), Ława, Marcus Vinicius, Wojowski (74' Gałęcki) - Abbott (63' Szubert).

Żółte kartki: Moneta (Wigry) oraz Ława (Arka).

Sędzia: Mariusz Korpalski (Toruń).

Widzów: 2900.

Profesorowie z Niecieczy - relacja z meczu Flota Świnoujście - Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×