Czas spędzony w Interze to świetne doświadczenie - rozmowa z Dawidem Smugiem, bramkarzem Miedzi Legnica

- Można się zastanawiać, co by było, gdyby nie te kontuzje w Interze, ale to nie ma sensu - mówi Dawid Smug z Miedzi Legnica, który bramkarskiego rzemiosła uczył się w Interze Mediolan.

Artur Długosz
Artur Długosz

Artur Długosz: Jak to się stało, że trafił pan do drużyny Miedzi Legnica?

Dawid Smug: Miałem w Legnicy testy pod kątem techniki bramkarskiej i przygotowania motorycznego. Przeszedłem je pomyślnie i klub chciał, żebym został.

Przeszedł pan testy medyczne i udanie występował w sparingach, ale długo trwały formalności pomiędzy klubami. Były wątpliwości, czy uda się panu zostać w Legnicy?

- Testy medyczne zaliczyłem bez problemu, nie było żadnych wątpliwości co do mojego zdrowia. Szybko było też wiadomo, że zostaję w Miedzi. Czekaliśmy tylko aż zostaną załatwione wszystkie dokumenty, na czele z moim certyfikatem.
Mimo młodego wieku ma pan bogatą karierę. Wielu marzy o tym, aby trafić nawet do młodzieżowej drużyny Interu Mediolan.

- Bogatą karierę to ma Artur Boruc (śmiech). Dla mnie to na razie fajna przygoda z piłką. Rzeczywiście, w Interze Mediolan znalazłem się w młodym wieku i nie żałuję czasu, który tam spędziłem. Dużo się tam nauczyłem. Myślę, że na moim miejscu każdy, kto dostałby możliwość trenowania w Interze Mediolan, spakowałby się i czekał na samolot. Dostałem taką szansę, spróbowałem, potem przytrafiła mi się kontuzja, przez którą wypadłem z gry na 7 miesięcy. To nie zmienia faktu, że cały czas staram się iść do przodu.

Jak wygląda praca z zawodnikiem w takim klubie? Różni się od tego, jak z bramkarzami trenuje się w Polsce?

- Nie ma dużej różnicy. W zasadzie trenujemy tak samo. W Miedzi mamy swojego trenera bramkarzy, na każdym treningu zaczynamy od rozgrzewki, a później mamy konkretny plan do zrealizowania. W Interze trener skupiał się na szybkości reakcji. Było sporo skomplikowanych ćwiczeń, a jednocześnie dużo zabawy i śmiechu. Ćwiczyliśmy piłkami w różnych kolorach i rozmiarach. Musieliśmy bronić strzały piłkami do rugby, do siatkówki, czy piłką wypełnioną do połowy wodą, której tor lotu trudno było przewidzieć. Sporo było też zajęć imitujących sytuacje meczowe, np. wyprzedzenie zawodnika i ostry start do piłki.
Jak pan wspomina pobyt w Mediolanie? Miał pan okazję trenować z kimś z pierwszego zespołu Interu?

- Pobyt w Mediolanie wspominam bardzo dobrze. Byli tam pomocni ludzie, miła atmosfera i wszystko zapięte na ostatni guzik. W pierwszym roku mojego pobytu w Interze trenowałem z pierwszą drużyną, m.in. ze Sneijderem, Stankoviciem, czy Milito. W drugim roku, niestety, z powodu kontuzji pauzowałem bardzo długo. Czas spędzony w Interze to świetne doświadczenie, które zawsze będę miło wspominał.

Nie wszystko potoczyło się chyba tak, jakby pan sobie wymarzył, bo dziś jest pan bramkarzem I-ligowego klubu w Polsce. Co poszło nie tak?

- Nie chcę mówić w ten sposób, że coś poszło nie tak. Taka jest piłka, przytrafiły mi się dwie kontuzje i praktycznie przez siedem miesięcy nie mogłem trenować. Rozwiązałem kontrakt i wróciłem do Polski. Nie ma sensu oglądać się za siebie, trzeba się skupić na tym, co jest teraz i co przede mną. Jestem teraz zawodnikiem Miedzi Legnica i jestem bardzo zadowolony, że trafiłem do tego klubu. Dostałem szansę gry w pierwszym zespole, a przy okazji bardzo dziękuję trenerom za dobre przygotowanie mnie do tej rundy. Można się zastanawiać, co by było, gdyby nie te kontuzje w Interze, ale to nie ma sensu. Teraz dla mnie najważniejsze jest to, że jestem w Legnicy i skupiam się na grze dla Miedzi.

Wracając już do tego, co dzieje się teraz - początek w Miedzi ma pan bardzo udany i szybko został "jedynką" między słupkami.

- Od początku to był mój cel, choć nie sądziłem, że stanie się to tak szybko. Cieszę się, że trenerzy na mnie postawili i mam nadzieję, że są zadowoleni z tego wyboru. Chciałbym utrzymać jak najdłużej wysoką formę, by pomóc drużynie zdobywać kolejne punkty.

W Legnicy od dawna mówi się o tym, że Miedź ma się włączyć do walki o awans do Ekstraklasy. W tym sezonie nie ma już na to szans, ale pan jest w drużynie stosunkowo od niedawna. Jak pan ocenia potencjał piłkarski drużyny?

- Potencjał Miedzi jest bardzo duży, co pokazują najlepiej nasze ostatnie mecze. Wygrywamy, pniemy się w tabeli, a w zespole panuje bardzo dobra atmosfera. Cała drużyna ciężko pracuje, jesteśmy dobrze przygotowani i wszyscy mamy nadzieję, że w następnym sezonie będziemy się bić o wysokie lokaty.

Podpisał pan z Miedzią 2,5-letni kontrakt. Jest pan młodym zawodnikiem, ale z ciekawym CV. Legnica to przystanek w karierze?

- Najpierw chciałbym w Miedzi zrobić wszystko, co w moich siłach, czyli zagrać bardzo dobre mecze i pomóc drużynie wygrywać. Nie myślę dziś o tym, co będzie dalej.

Miedź wiosną strzela bardzo dużo bramek. Nie ma pan ochoty na to, aby jeżeli będzie taka okazja, samemu podejść do rzutu karnego i spróbować strzelić gola?

- W meczu z Flotą Świnoujście, gdy prowadziliśmy 5:0 i mieliśmy rzut karny w doliczonym czasie gry, przeszła mi przez głowę taka myśl (śmiech). A tak na poważnie, to zamiast skakać do przodu, muszę się skupić na swoim zadaniu, czyli na jak najlepszym bronieniu bramki Miedzi. A strzelanie goli zostawiam kolegom.

Miedź Legnica znalazła wytrych i strzela najwięcej goli

Czy Dawid Smug ma szansę zostać cenionym bramkarzem w Polsce?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×