Jerzy Brzęczek: Nie zasłużyliśmy na porażkę

- Nie zasłużyliśmy na tę porażkę, ale tak jest w piłce nożnej - mówi po meczu 26. kolejki T-ME z Cracovią (2:3) trener Lechii Gdańsk Jerzy Brzęczek.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
W pierwszych sześciu wiosennych spotkaniach biało-zieloni zdobyli 14 punktów, a do Krakowa przyjechali jako jeden z dwóch niepokonanych w 2015 roku zespołów T-ME. Mało tego, w poprzednich sześciu meczach gdańszczanie stracili tylko jednego gola i to z rzutu karnego. Ich seria zakończyła się jednak pod Wawelem, bo choć dwukrotnie udawało jej się dogonić Cracovię, to za trzecim razem Pasy już nie wypuściły prowadzenia, by zwyciężyć 3:2.
- Gratuluję Cracovii zwycięstwa, ale żal, że przegraliśmy, bo wszystkie trzy bramki straciliśmy po bardzo prostych błędach, a dwa gole straciliśmy tuż po tym, jak udało nam się wyrównać. Żałuję ostatnich 25 minut, których nie wykorzystaliśmy. Nie zasłużyliśmy na tę porażkę, ale tak jest w piłce nożnej - mówi Jerzy Brzęczek.

Opiekun Lechii nie chciał wskazać zawodnika, do którego postawy miałby najwięcej zastrzeżeń: - Wszyscy razem wygrywamy i wszyscy razem przegrywamy - jesteśmy zespołem. Piłka nożna jest grą błędów. Nie mam pretensji do kogoś konkretnego.

Lechia zagrała w Krakowie bez kontuzjowanych Jakuba Wawrzyniaka i Sebastiana Mili. - Zawsze możemy szukać wytłumaczeń, że graliśmy bez dwóch podstawowych zawodników, w dodatku reprezentantów kraju, ale to nie jest dla nas usprawiedliwieniem. Nawet bez nich graliśmy dobrze - twierdzi Brzęczek.

W sobotę Cracovia po raz drugi w sezonie, a po raz pierwszy w lidze zagrała w ustawieniu z czterema obrońcami. - Nie było to dla mnie zaskoczenie. Nie mieliśmy przecieków, ale byliśmy przygotowani na to, że Cracovia zagra czterema obrońcami, bo gra "trójką" nie zawsze jej wychodziła - mówi trener Lechii.

Kibice Cracovii pamiętali o Janie Pawle II

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×