Mateusz Bąk: To dopiero początek drogi, by chcieć coś osiągnąć

Po meczu z Górnikiem, Mateusz Bąk wciąż ma znakomity bilans. W 2015 roku stracił tylko jedną bramkę, dodatkowo z karnego. Bramkarz Lechii z pokorą podchodzi do wyników gdańszczan.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Po meczu z Górnikiem Zabrze, Jerzy Brzęczek powiedział, że Lechia Gdańsk w I połowie zagrała najlepiej w tym roku. - Nie zastanawiam się w ten sposób. Trener to widzi z boku, więc pewnie wie lepiej. Jak tak mówi, to na pewno tak było - powiedział Mateusz Bąk, bramkarz biało-zielonych.
Gdańszczanie wygrali 1:0. To już czwarte zwycięstwo w tym stosunku w 2015 roku. - Lepiej jest wygrać cztery razy po 1:0, niż raz 4:0. Teraz czeka nas dwutygodniowa przerwa. Cieszymy się, że w sześciu pierwszych meczach zdobyliśmy tyle punktów. Ciężko na to pracowaliśmy. Po spotkaniu z Górnikiem mieliśmy dwa dni odpoczynku i dalej ciężko będziemy pracować. To dopiero początek drogi, by chcieć coś osiągnąć - zauważył Bąk. Po tym, jak na wiosnę Lechia wygrała cztery mecze i zremisowała dwa, staje się powoli postrachem dla pozostałych zespołów. - Nie chodzi o to, by ludzie się nas bali. My też nie patrzymy na przeciwników, tylko na siebie. Wiemy, że jak będziemy trzymali odpowiedni poziom, to będziemy groźni dla każdego. W zespole mamy bardzo dużo pokory i nie trzymamy głów bardzo wysoko. Piłka nożna jest zdradliwa i w każdym momencie sytuacja może się odwrócić. Pokora, ciężka praca i pewność siebie to klucz do sukcesu - zdradził bramkarz, który z Lechią przebył drogę od A klasy do T-Mobile Ekstraklasy.

Mateusz Bąk ma ten przywilej, że tuż przed nim gra czwórka obrońców będących w niezwykle wysokiej formie. - Trzech chłopaków z naszej defensywy jedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski, a czwarty to Gerson, który bardzo dobrze się wprowadził. Nie broni się jednak czwórką i bramkarzem. Robi to cały zespół. Wszyscy możemy sobie przyklasnąć, że wygrywamy i że gramy dobrze z tyłu. Pod względem koncentracji trudniej jest grać wtedy, gdy ma się mało interwencji. Człowiek nie ma siedmiu interwencji na linii, ale taka jest robota - stwierdził.

W ostatnich sześciu meczach, Bąk nie stracił żadnej bramki z gry. - Nie patrzę na to, czy to kilka meczów pod rząd, czy nie. Dla mnie to jednak i tak mało. W ubiegłym sezonie miałem siedem spotkań bez straty bramki w rundzie, a razem około 12-13 takich meczów. To był bardzo dobry wynik, bo zagrałem 28 meczów. Nie są jednak ważne moje statystyki, a całego zespołu - przypomniał bramkarz zespołu, który pnie się w górę tabeli. - Niektórzy z nas w ogóle nie patrzą w tabelę. Jak będziemy punktować, to żadne inne wyniki nie będą miały znaczenia. Tabela jest spłaszczona i bardzo szybko może się wszystko odwrócić. Jak dwa mecze pójdą źle, to znowu będzie trzeba dużo nadrabiać. Liczą się nasze punkty, a jak będziemy grali tak dalej samoistnie znajdziemy się w ósemce. Trzeba jednak patrzeć na to, co dzieje się za nami - zakończył Mateusz Bąk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×