Tadeusz Pawłowski: Jest jeszcze dużo do zrobienia
- Strzelamy trzy bramki w Zabrzu, dwie w Kielcach i nie daje nam to pełnej puli punktów - mówił po remisie na Kolporter Arenie opiekun Śląska Wrocław. Jak długo kibice WKS-u poczekają na zwycięstwo?
Sebastian Najman
- Bardzo dobrze zaczęliśmy, bo szybko objęliśmy prowadzenie. Później było trochę za nerwowo, nie opanowaliśmy środka pola i po dwóch błędach na lewej stronie Korona wyszła na prowadzenie. W drugiej połowie bardzo dobra zmiana z Robertem Pichem dała nam remis i później ten mecz mógł się różnie ułożyć - rozpoczął swój pomeczowy komentarz szkoleniowiec Śląska Wrocław.
Trener Śląska miał dużo do powiedzenia po meczu w Kielcach
Uwagi do postawy wrocławskich defensorów nie biorą się znikąd. - Z Legią straciliśmy dwa gole z rzutów rożnych, z Koroną też w sumie dwie podobne bramki. Może nie po stałych fragmentach gry, ale po błędach kiedy jesteśmy spóźnieni. To wszystko musi być domknięte, nie można przepuścić zawodnika, żeby mógł dośrodkować i nie można przed bramką nikogo zostawić bez opieki. Uważam, że dużo pracy przed nami. Wiedzieliśmy jednak przed rozgrywkami, że będą to dla nas trudne mecze, bo w ciągu ostatnich miesięcy straciliśmy około dwunastu bardzo dobrych zawodników, dlatego to jest maksimum co możemy zrobić i cieszę się, że mamy komfortową sytuację.
W następnej kolejce z powodu kartek nie będą mogli wystąpić Dudu Paraiba i Tomasz Hołota. Czy to duży problem dla Tadeusza Pawłowskiego? - To jest piłka nożna, po to mamy szeroką kadrę. Musimy sobie radzić. Nie możemy powiedzieć, że to koniec świata. Na pewno są to dwaj dobrzy piłkarze, ale są inni i będziemy chcieli to jakoś połatać i sprawić w Łęcznej niespodziankę - zakończył.