Kazimierz Moskal: Wisła jest dla mnie wyjątkowym klubem

- To dla mnie wielki zaszczyt i przyjemność móc znów pracować w tym klubie - mówi Kazimierz Moskal, który wrócił do Wisły Kraków, choć jego ostatnie rozstanie z klubem nie należało do przyjemnych.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
To jego III kadencja przy Reymonta 22. Prowadził już Wisłę od kwietnia do czerwca 2007 roku i od listopada 2011 do marca 2012 roku. W obu przypadkach występował jednak w roli "strażaka", przejmując zespół tylko tymczasowo, a teraz jest docelowym wyborem władz 13-krotnych mistrzów Polski. 48-latek jest czwartym po Franciszku Smudzie, Tomaszu Kulawiku i Adamie Nawałce trenerem, który otrzymał trzecią szansę pracy w Wiśle "ery Cupiała".
- Nie będę ukrywał, że to dla mnie wielki zaszczyt i przyjemność móc znów pracować w tym klubie. Zrobimy wszystko, aby Wisła prezentowała lepszy futbol i przede wszystkim, by gromadziła punkty. Początek roku nie był udany, bo gdyby było inaczej, to by mnie tu nie było. Darzę wielkim szacunkiem trenera Smudę, u którego jeszcze nie tak dawno grałem jako zawodnik, ale praca trenera jest na tyle niewdzięczna, że podpisując kontrakt, jesteśmy o jeden dzień bliżej od zwolnienia - mówi Moskal.

Dwa poprzednie podejścia 48-latka do Wisły nie były udane. Sezon 2006/2007 Biała Gwiazda pod jego wodzą zakończyła na 8. miejscu w ekstraklasie, czyli najniższym w "erze Cupiała", a w ogóle spośród trenerów pracujących w Wiśle za rządów Tele-Foniki tylko Marek Kusto (1,25) i Michał Probierz (1,29) mieli gorszą ligową średnią punktów od Moskala (1,33). Nowemu-staremu trenerowi Wisły trudno było się pogodzić ze sposobem, w jaki zakończona została jego druga przygoda z Białą Gwiazdą - stracił pracę już po dwóch meczach rundy wiosennej sezonu 2011/2012 i po tym, jak odpadł ze Standardem Liege w 1/16 Ligi Europy. Teraz przyznał, że czas zaleczył rany.

- Praca trenera wiąże się z tym, że niektóre decyzje można ciężko przyjmować, ale ja w żadnym momencie nie byłem obrażony na Wisłę. Gdziekolwiek byłem, zawsze powtarzałem, że Wisła jest dla mnie wyjątkowym klubem. Tym razem negocjacje były jednak troszkę dłuższe od tych wcześniejszych i myślę, że patrzymy trochę dalej. Nie czuję się "strażakiem" - mówi Moskal i dodaje: - Znów jestem w Wiśle, ale punkt wyjścia jest trochę inny. Pobyty w Niecieczy i w Katowicach dały mi bardzo dużo. Jestem bardziej doświadczonym trenerem.

Moskal nie będzie miał łatwego początku w Wiśle. W 24. kolejce T-ME Biała Gwiazda zagra z Legią w Warszawie, a już tydzień później zmierzy się z Cracovią, a ponadto w Warszawie będzie musiała sobie radzić bez pauzujących za kartki Arkadiusza Głowackiego i Macieja Sadloka.

- Pomysł mamy i odpowiednimi środkami treningowymi spróbujemy pobudzić zespół do lepszej gry. Absolutnie zdaję sobie sprawę z tego, że czeka się na "efekt nowej miotły", ale to nie zawsze występuje. Głębokie wierzę w to, że każdy tydzień, a nawet dzień wspólnej pracy, będzie na naszą korzyść. Nie lubię publicznie wypowiadać się o tym, że brakuje jednego czy drugiego zawodnika. Po to klub utrzymuje kadrę pierwszego zespołu, by w takich momentach móc skorzystać z innych - twierdzi trener Wisły.

Raport SportoweFakty.pl: Trenerzy "ery Cupiała" pod lupą

Kazimierz Moskal wprowadzi Wisłę Kraków do europejskich pucharów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×