Jacek Kiełb: Obie drużyny bały się stracić gola

Duża dyscyplina w defensywie i zachowanie czystego konta. Wydaje się, że właśnie takie założenia taktyczne mieli na spotkanie 21. kolejki w Kielcach trenerzy Korony i Legii.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
- Mieliśmy swoje sytuacje. Nie mogę sobie darować tej, kiedy "Tryto" zagrał wzdłuż pola karnego. Gdybym pobiegł szybciej, to na pewno miałbym stuprocentową sytuację i wystarczyłoby tylko dołożyć nogę - żałował po spotkaniu z Legią Warszawa "Ryba". Jego zespół po tej serii gier ma trzy oczka przewagi nad strefą spadkową.
Jacek Kiełb nie był jedynym piłkarzem, który doskonale zdawał sobie sprawę, że pojedynek Korony z mistrzem Polski nie stał na wysokim poziomie. - Tak my jak i Legia nie graliśmy bardzo ofensywnie. Obie drużyny bały się stracić gola. Wiadomo, że lepiej schodzić z remisem niż z porażką. Punkt to zawsze jest punkt - mówił.

27-latek zastępował nieobecnego z powodu żółtych kartek Oliviera Kapo. Jak ocenił swój występ na tej niecodziennej dla siebie pozycji? - W sparingach grałem już jako "10". W drugiej połowie wyglądało to jednak gorzej. Sędzia nie odgwizdał mi jednego wolnego gdy dostałem w mięsień. Od tego momentu grało mi się dużo ciężej i trener postanowił mnie zdjąć. Wiem, że powinienem dawać więcej piłek prostopadłych, ale w tym meczu to nie wyszło.

O ile do zawodników obu drużyn można mieć duże pretensje, o tyle kibice wyraźnie ożywili niedzielny pojedynek. - Ze swojej strony chciałbym podziękować kibicom bo naprawdę było super. Fajnie było sobie przypomnieć poprzednie lata. Żałujemy, że nie padła dla nas bramka, bo brakuje nam tej radości kibiców. Tym bardziej, że tylu ich było - zakończył.

Ryszard Tarasiewicz: Remis sprawiedliwym wynikiem

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×