Doskonały rok polskiej reprezentacji! "Przeciwnicy już się ich boją"

Sześć zwycięstw, trzy remisy i tylko jedna porażka - to bilans reprezentacji Polski w 2014 roku. - Nasi zawodnicy złapali taką kindersztubę, która ich zobowiązuje - mówi Jan Tomaszewski.

Artur Długosz
Artur Długosz
- To bardzo dobry rok nie tylko dla polskiej piłki, ale dla polskiego sportu. Składając życzenia noworoczne, mówi się: oby ten następny rok nie był gorszy od tego poprzedniego. Ja tego nie powiedziałem. Dlaczego? Bo w tym roku były takie sukcesy, że ojejku, jejku. To jest tylko marzenie, żeby to powtórzyć. Tak realnie patrząc na wszystko, to jeśli chodzi o sukcesy w piłce, to wielki szacun dla Adama Nawałki, który moim zdaniem popełnił kilka błędów przy selekcji i z Obraniakiem, Polanskim, i z zawodnikami Górnika Zabrze, ale zdobył te siedem punktów minimum. Mówiłem, że jeśli zdobędzie siedem punktów, to czapki z głów. Adam zdobył dziesięć. Ja do tej pory nie wiem, jak my strzeliliśmy te dwie bramki z Niemcami. Ten mecz z najlepiej poukładaną drużyną świata był takim kopem psychicznym - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski.
Piłkarze Adama Nawałki w ostatnich miesiącach dokonali takich rzeczy, o jakich nawet nie marzyliśmy. Biało-czerwoni w 2015 rok wejdą jako lider grupy D el. Euro 2016. Na miano to zasłużyli trzema zwycięstwami i remisem w czterech pierwszych meczach kwalifikacji. Polacy tym samym zdobyli 10 punktów. - Na pewno miło będzie spojrzeć na tabelę przez całą zimę. 10 punktów po 4 meczach to świetny wynik. Ważne spotkania jednak przed nami. Na wiosnę zmierzymy się z Irlandią, czeka nas rewanżowy mecz z Gruzją. Te spotkania na pewno w dużej części mogą zadecydować o układzie w tabeli - mówił Kamil Glik, obrońca biało-czerwonych.
Kamil Glik, jeden z bohaterów reprezentacji Polski Kamil Glik, jeden z bohaterów reprezentacji Polski
Polacy są niepokonani już od siedmiu spotkań, a ich ogólny bilans w kończącym się roku to 6-3-1. Ten zespół, który stworzył Adam Nawałka, pokonując 7:0 Gibraltar, odniósł najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w meczu o punkty. Do tego, pierwszy raz w historii udało nam się pokonać Niemców. - To spotkanie jest porównywane z tym meczem na Wembley. Nie może być porównywane, dlatego że ja tam byłem jednym z tych, który zatrzymał Anglię. Wojtek Szczęsny pokonał Niemców. Jest jednak jedna rzecz - my tym meczem na Wembley załapaliśmy się do finałów, bo to było ostatnie spotkanie. Moi młodsi koledzy, z Wojtkiem na czele i Robertem Lewandowskim wygrali, ale się jeszcze nie zakwalifikowali. To jest takie wyzwanie, które oni muszą wykorzystać. To już w następnych meczach pokazali. Nie ma co się czarować. Byli na kolanach w spotkaniu ze Szkocją, ale wszedł Mila, wyrównali i w opinii polskich kibiców praktycznie wygrali, ale nieważne - podnieśli się z kolan. W spotkaniu z Gruzją pokazali wielką klasę na zasadzie Cezara, szlachectwo zobowiązuje - veni, vidi, vici. 4:0 wygrać w Gruzji, gdzie piłkarze z tego kraju to naprawdę niezłe pokrętła u siebie, bo na wyjeździe grają słabiej, musiało wywołać jakiś skutek - zaznacza Tomaszewski.

- Sportowo my na pewno osiągnęliśmy lepszy sukces na Wembley, bo my się zakwalifikowaliśmy, oni póki co nie. Natomiast jeśli chodzi o sukces spektakularny, to dla mnie mecz ze Szwajcarią był fenomenalnym spotkaniem. Gdyby w meczu ze Szwajcarią ktoś nie wiedział kto gra, to każdy by powiedział, że to jedno z najlepszych spotkań, jakie w ostatnich latach widzieliśmy. Nasi zawodnicy złapali taką kindersztubę, która ich zobowiązuje. To nie da gwarancji na to, że będziemy wygrali wszystkie mecze, ale przeciwnicy już się ich boją - podkreśla.

Czy 2015 rok dla reprezentacji Polski będzie równie udany, co kończący się 2014?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×