Murawa zmorą Lechii. Maciej Makuszewski: Po kilku minutach jest fatalnie

Ostatni mecz Lechii z Jagiellonią nie był zbyt udany dla Macieja Makuszewskiego. Pomocnik biało-zielonych wrócił po kontuzji. Przyznał też, że miał problemy z murawą PGE Areny Gdańsk.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla Macieja Makuszewskiego, który musiał zmagać się z urazem. - Nie chcę zwalać winy na kontuzję, ale przez 2,5 tygodnia nie biegałem, tylko leczyłem się w gabinetach. Bardzo chciałem dojść do siebie i grać. Pierwsze rokowania mówiły o tym, że przez trzy tygodnie w ogóle nie będę trenował, a ja po dwóch paliłem się do tego, by wyjść na boisko na mecz z Jagiellonią. Ode mnie trzeba wymagać więcej i sam od siebie również wymagam. Jakby jednak przeanalizować mecz, brałem udział w kilku groźnych sytuacjach, w tym byłem faulowany przy akcji, po której zdobyliśmy gola. Swoją cegiełkę przy akcjach ofensywnych miałem. Szkoda, że nie udało się zgarnąć trzech punktów, bo mieliśmy swoje szanse. Jagiellonia jednak również je sobie stworzyła, ale z przekroju całego spotkania, to my zasłużyliśmy na zwycięstwo - uważa skrzydłowy Lechii Gdańsk.
W niedzielę piłkarze znad morza rozegrali dwa mecze - do 25 minuty grali szybką piłkę krótkimi podaniami, a później opierali swoją taktykę na długich wrzutkach w pole karne, przez co było wiele strat. - To prawda, później graliśmy głównie prostymi środkami. Trzeba jednak usprawiedliwić jedną i drugą drużynę. W tej chwili nasze boisko jest w opłakanym stanie. Powiem szczerze, że jak się dostaje piłkę z 10-15 metrów, to robi ona tyle podskoków że trzeba się skoncentrować, by ją opanować. Nie ma tu mowy o graniu z pierwszej piłki. Zawodnicy nie kalkulowali przy wyniku 1:1. Trzeba było podjąć ryzyko. My prostymi środkami chcieliśmy rozrzucić Jagiellonię. Po 20-25 minucie mecz był trochę szarpany - przyznał Makuszewski. Przed sezonem do gdańskiego klubu dołączyło kilku zawodników, którzy mają bardzo duże umiejętności techniczne. Czy fakt, że gra Lechii często wygląda lepiej na wyjazdach jest spowodowany gdańskim boiskiem? - Wydaje mi się, że ma to jakieś znaczenie. Boisko po kilku minutach jest fatalne. Niezależnie jakie buty się założy, czy najdłuższe wkręty, czy kolce, to człowiek będzie się tam ślizgał wraz z boiskiem. Jest problem z kontrolą nad piłką, czy z graniem z pierwszej piłki. Nie ma tu co krzyczeć na piłkarzy i się denerwować, bo jest ciężko. Nikt nie ma w głowie, że chce grać źle. Z drugiej strony drużyny, które do nas przyjeżdżają nie patrzą na tabelę, tylko czekają i chcą się opierać na kontratakach. W naszym kraju ciężko grać w ataku pozycyjnym. Na wyjazdach gospodarz bardziej się odkrywa i jest więcej momentów, by odegrać piłkę, czy zagrać na wolne pole - przeanalizował Maciej Makuszewski.
Maciej Makuszewski wymaga od siebie więcej na boisku. Na gdańskiej murawie ciężko mu jednak pokazać swoje umiejętności Maciej Makuszewski wymaga od siebie więcej na boisku. Na gdańskiej murawie ciężko mu jednak pokazać swoje umiejętności
Skrzydłowy biało-zielonych mocno chwali współpracę z nowym trenerem. - On grał w piłkę. Ma ogromną wiedzę merytoryczną i czysto piłkarską. Doskonale wie jak to wygląda i ma świetne podejście, co wpływa na kontakt z drużyną. Na razie pracowaliśmy z nim tydzień. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by zobaczyć czego dokładnie od nas chce i czego wymaga. Optymistycznie na to patrzymy - stwierdził Makuszewski, który nie jest zadowolony z punktu zdobytego z Jagiellonią. - Absolutnie nie może on nas satysfakcjonować, jeśli spojrzymy na tabelę. Kilka razy chwalono nas za grę po porażkach na przykład na Legii, ale punktów za to się nie przyznaje. Możesz grać dramatycznie, ale wygrywasz każde spotkanie i nikt cię za to nie rozlicza. Czas zdobywać punkty po walce i musimy je wydzierać - zakończył piłkarz. Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 1:1
Czy stan murawy PGE Areny Gdańsk może tłumaczyć niedokładną grę piłkarzy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×